Tę wojnę Rosja przegrała jako państwo już bardzo dawno, niezależnie od wyniku militarnego na froncie.
Zarówno gospodarczo jak i politycznie są przegranymi już od dawna i to na całe dziesięciolecia.
To się stało jakiś tydzień po rozpoczęciu inwazji na ukrainę i to na całe dziesięciolecia a powodem tej przegranej była reakcja Polski państw bałtyckich, UE no i oczywiście USA ale i całego bloku NATO. Wprowadzenie bezprecedensowych jak do tej pory sankcji, spowodowało na początku szok w Rosji. Jednak potem szybko sobie poradzili z problemem, ale tylko krótkoterminowo, ponieważ aby sankcje przyniosły zakładany efekt, potrzebny jest czas.
Obecnie sankcje działają coraz lepiej i są coraz lepiej uszczelniane możliwości ich omijania, sytuacja Rosji staje się coraz trudniejsza.
Zachód byłby bardzo głupi gdyby pozwolił na powrót stosunków gospodarczych oraz politycznych na poziomie sprzed tej wojny, ponieważ ponownie zacząłby sobie kręcić bat na własną dupę, chociaż po tych „geniuszach” można wszystkiego się spodziewać.
Z Rosją nie da się współistnieć na demokratycznych zasadach, jest to po prostu niemożliwe
W Rosji nie znają takiego pojęcia jak demokracja, mogą co najwyżej używać demokratycznych narzędzi do rozwalania od wewnątrz struktur europejskich. Dla Rosji demokracja to jedynie narzędzie a dokładniej pole do wojny hybrydowej.
Ponieważ zachód już to wie i nie może zaprzeczyć że tak jest, więc wiadomo że silna Rosja to wielkie kłopoty dla reszty europy. Czyli jedynym możliwym wyjściem z tego impasu jest słaba, oraz zmarginalizowana i sprowadzona do parteru Rosja.
Wydaje mi się, że jeżeli zachodni decydenci nie są kretynami, to doprowadzą do takiego stanu, ponieważ NATO oraz UE to jednak największe globalne sojusze, mocno zazębiające się ze sobą.
Natomiast gdyby Rosja jeszcze dodatkowo przegrała wojnę na polu militarnym, to poniesie kompleksową sromotną porażkę, całkowicie wykrwawiając się, zarówno sprzętowo, demograficznie jak i gospodarczo. Jest to całkiem możliwe, jednak pod warunkiem dalszego kontynuowania tej wojny przez okres około dwóch lat, na podobnym poziomie co obecnie, czyli w takim impasie jak jest obecnie. Nie można pozwolić Rosji wygrać tej wojny, ale też nie należy odbierać jej nadziei na wygraną tak żeby dalej się wykrwawiała. Nie należy też doprowadzać Rosji do rozpaczy, tak żeby sam przedwcześnie się nie wycofała ponieważ efekt wyniszczenia nie zostanie osiągnięty. Żeby to wszytko przebiegło zgodnie z palnem to wojna musi trwać na niezbyt intensywnym poziomie ale też nie jako zamrożony konflikt. Rosja powinna codziennie tracić na froncie około tysiąca żołnierzy dziennie co po dwóch latach przyniesie już oczekiwany efekt. Oczywiście za stratami siły żywej idą też straty sprzętowe, gospodarcze, finansowe, polityczne i wszystko co się w tym zazębia.
To oczywiście w rezultacie będzie musiało doprowadzić do „wyzwolenia się” spod wpływów Rosji dawnych republik radzieckich
Wyzwolenie się tych regionów dodatkowo osłabi Rosję i to na dziesięciolecia jednocześnie umożliwiając zmianę władzy na Białorusi. Ponieważ Łukaszenka bardzo zadbał o to, żeby nie mieć żadnych politycznych konkurentów z obozu władzy, więc w przypadku nagłego „zachorowania” dyktatora, skutkującego koniecznością przeprowadzenia wyborów prezydenckich, społeczeństwo białoruskie nie zna żadnych innych możliwych następców. Łukaszenka nie namaścił żadnego swojego następcę z obawy konkurencji z jego strony. Całkiem odwrotnie postąpił Jelcyn namaszczając putlera i dobrze na tym wyszedł.
Na Białorusi jest tylko jeden lider. Jeden jedyny dzjeduszka Aleksandr Łukaszenka i nikt inny.
Jest też stosunkowo duża grupa przyczajonej i czekającej na swój czas opozycji politycznospołecznej.
Opozycji która tylko czeka na swój historyczny moment a ta strona ma już swojego wybrańca.
Więc nie ma dylematu kto w trakcie głosowania będzie miał większą rozpoznawalność na listach wyborczych.
Opozycja białoruska jest bardzo dobrze i silnie skonsolidowana, jest też stosunkowo jednomyślna.
Więc zapewne nie rozmienią się na drobne i nie wystawią kliku kontrkandydatów walczących o władzę, lecz jednego z najsilniejszym poparciem społecznym, który zapewne osiągnie bardzo wysoki wynik wyborczy.
Ta dysproporcja będzie tak wielka, że nawet pomimo fałszowania wyborów, może być trudno zmienić ostateczny wynik głosowania. Więc najprawdopodobniej władzę przejmie opozycja a to już wystarczy, żeby Białoruś wyskoczyła ze strefy wpływów kremla.
Oczywiście do spełnienia się tego scenariusza są potrzebne trzy rzeczy.
Po pierwsze Rosja musi przegrać militarnie co jest możliwe, jednocześnie ponosząc sromotne konsekwencje tej porażki.
Po drugie musi być mocno uwikłana w rozwiązywanie wewnętrznych problemów, związanych z secesjami kolejnych regionów.
Po trzecie w tym samym czasie, musi nagle poważnie „zachorować” Aleksandr, najlepiej na ołowicę mózgu lub serca, albo na jakąś inną nagłą, lecz skuteczną „przypadłość”, powodującą konieczność rozpisania wyborów prezydenckich.
Oczywiście może tam dojść do rozlewu krwi w związku z tymi wydarzeniami. Bo gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.
Jednak dzięki temu, Białoruś ma szansę wyrwać się z pod panowania kremla, zarazem wpadając w szpony innej dyktatury, takiej w białych rękawiczkach a właściwie to chyba w zielonych 😉
Jednak to jest lepsze niż putleryzm który jest niemal kopią hitleryzmu.