Konieczne jest przygotowanie całej męskiej populacji Rosji do ewentualnej mobilizacji do wojny z krajami zachodnimi — oświadczył niedawno Aleksiej Zchurawliew, zastępca przewodniczącego Komitetu Obrony Dumy Państwowej.Kilka dni później prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dekret, który natychmiast wszedł w życie, o poborze obywateli do rezerwy.
Jak to się skończy ? Jak zawsze, jak w 1610r. i 1920r. nie obędzie się bez daniny krwi, ale wynik będzie taki jak poprzednio.
Caryca Katarzyna Wielka już dawno doszła do tego, że Polski nie da się militarnie pokonać, ze względu na mentalność Polaków, więc należy nas rozpijać i demoralizować. Jednak i ten rodzaj wojny hybrydowej mamy już za sobą, więc to nie zadziała. Natomiast Rosjanie zadławiają się własną bronią, chlając na umór.
Ten wojowniczo ekspansywny charakter elit tego państwa, doprowadzi do rozpadu Rosji w stosunkowo niedalekiej przyszłości.
Chiny już zacierają swoje małe żółte rączki, ale nie tylko Chiny
Kazachstan powiększy swoje terytorium kosztem Rosji ale oraz inne byłe republiki, takie jak Tadżykistan, Kirgistan, Tatarstan, narody kaukaskie itp. a może nawet i Finlandia i może Litwa która graniczy z pewnym dziwnym tworem, jakim jest obwód kaliningradzki.
Te nienasycone kremlowskie elity narobią Rosji takiego bigosu, że na dziesiątki, jak nie na setki lat będzie się tam gotowało.
W zasadzie to Rosja poprzez wojnę na Ukrainie już utraciła status supermocarstwa, w której to słabo sobie radzi jak na supermocarstwo.
Dziś Rosja jest już postrzegana jako mocarstwo lokalne, ale z całą pewnością nie jako supermocarstwo.
Oczywiście nadal pozostaje mocarstwem atomowym, problem w tym że to nic nie znaczy.
Nie da się prowadzić wojny nuklearnej ani wygrać takiej wojny, więc pod pewnym względem jest to broń bezużyteczna.
Broń nuklearna może służyć wyłącznie jako straszak
Można nią zastraszać inne narody, ale i to już przestało działać, no i można straszyć, że w przypadku potencjalnego ataku przeciwnika Rosja odpowie nuklearnie.
No niby tak, ale to znowu oznaczałoby wojnę nuklearną, której nikt nie da rady wygrać.
To tak samo jak obrona przed aresztowaniem za pomocą granatu przytwierdzonego na stałe do broniącego się, aresztować się nie da ale i nie przeżyje. Albo inaczej taki pas Szahida.
Nawet wojna konwencjonalna w Ukrainie pokazuje, że największymi przegranymi tej wojny jest najeźdźca, czyli Moskwa ale i Ukraina.
Reszta świata bardzo dużo na tej wojnie ugrała
Najwięcej USA oraz państwa sojuszu NATO, ponieważ Rosja jako główny przeciwnik, całkowicie rozbroiła się na tej wojnie i to jest najlepsza informacja.
Oprócz tego, NATO powiększyło swoje terytorium, ale i zasoby militarne o dodatkowe dwa państwa, posiadające strategiczne położenie w basenie Morza Bałtyckiego.
Nie jest też wykluczone, że to co zostanie z dzisiejszej Ukrainy również dołączy do sojuszu NATO a to jest właśnie to, czego tak bardzo obawiała się Rosja.
Czyli porażka Kremla na całej linii, już nawet nie wspominam o katastrofie gospodarczej, która dopiero nadciąga, to ona rozłoży Rosję na łopatki, pozbawiając ją źródeł dochodów z eksportu surowców ropopochodnych a co za tym podmiotowości w miejsce przedmiotowości.
Wojna na Ukrainie zaczyna zbliżać się do jakiegoś zakończenia.
Rosja wreszcie zdążyła zauważyć, że poprzez walkę w Ukrainie strasznie wykrwawiła się i obecnie zachód ma dużą przewagę nad Rosją, bo wypsztykali się w Ukrainie.
Więc kreml również ma ochotę na zakończenie i kompromis.
Jednak mieć ochotę na kompromis to jedno, a wypracować go to drugie, no ale już przynajmniej widzą, że to nie był dobry pomysł z tą wojenką.
Co straciła na tej wojnie Rosja ?
Ogrom sprzętu pancernego, wszelkich drogich rakiet, masę ludzką, ale i ducha walki na przyszłość. W czasach mediów społecznościowych będą dyskusje i Rosjanie zapamiętają to Kremlowi.
Wstąpienie Szwecji oraz Finlandii do NATO, sojusz przybliżył się do Rosji jeszcze bardziej okrążając ją.
Całe NATO bardzo mocno postawiło na zbrojenia i wzmocniło się a już szczególnie Polska, którą Rosja ma u bram.
Spadła zasłona milczenia nad zagrożeniem jakie sprawia Rosja dla świata.
Ruska agentura w UE została mocno przetrzebiona, to są niepowetowane straty.
Rosja pokazała swoje prawdziwe intencje, powodując podjęcie znaczących decyzji gospodarczych jak i strategicznych w UE i NATO.
UE wreszcie pozbyła się złudzeń co do działań Rosji. Ciekawe na jak długo ?
Ja uważam, że Rosja w zamian za drobne korzyści jakie może odnieść, odbijając swoje dawne tereny na wschodzie Ukrainy, zdecydowanie przegrała na świecie, stracili to co tak długo wypracowywali.
Sprawa Krymu jeszcze się waży.
Krym jest kluczowy zarówno dla USA jak i dla Rosji.
Ten kto ma bazę morską w Sewastopolu, ten kontroluje cały basen Morza Czarnego.
Słaba Rosja jest dobra dla reszty świata a zwłaszcza USA i UE ale i Polski.
Słaba Ukraina również jest dobra dla UE bo będą sprowadzenie do roli niewolników a nie rozpychających się łokciami.
Co straciła i straci Rosja to już mniej więcej wiadomo, z Ukrainą podobnie a co zyska Ukraina ?
Ukraina również odniesie pewne korzyści z tej wojny, pomimo strat terytorialnych, te terytoria i tak były tylko sztucznie ukraińskie.
Ukraina wywalczyła niepodległość, ponieważ Rosja nie dała rady zająć całej Ukrainy w kilka dni, jak sobie założyli stratedzy na kremlu.
Prawdopodobnie dostaną jakieś gwarancje bezpieczeństwa od NATO, oraz jest duże prawdopodobieństwo, że staną się państwem stowarzyszonym z NATO.
Tak formalnie to staną się członkami NATO tyle, że bez gwarancji Art. 5 ale będą mieli innego typu gwarancje, jednak to i tak dużo lepiej niż przed wojną.
Po wojnie Ukraina będzie dysponowała jedną z najlepszych armii lądowych na świecie.
Już teraz Ukraina ma świetny przemysł zbrojeniowy, którego możemy im pozazdrościć, zwłaszcza nowoczesne drony a dokładniej to oprogramowanie łączące jej w sieć, ale i rakiety manewrujące NEPTUN które będą w światowej czołówce. Nadają się zarówno do uderzeń na cele lądowe jak i na cele morskie, do których były pierwotnie projektowane.
To właśnie ponoć dwoma Neptunami zatopili ruski krążwnik Moskwa.
Nie dość, że są bardzo skuteczne to i zasięg mają mieć około 1000 km, początkowo Neptuny miały około 300 km zasięgu.
To jest taka nieco gorsza wersja amerykańskich Tomahawków, o mniejszym zasięgu ale i tak bardzo dużym i co najważniejsze to Ukraina sama je produkuje!!!
Taki typ uzbrojenia mają tylko amerykanie i Rosja a teraz w nieco ograniczonej zasięgowo wersji, również Ukraina. Co więcej, parametry pocisku Neptun R-360 zdecydowanie wyprzedzają słynne Norweskie pociski NSM, które zakupiła armia polska ale i USA. Neptun R-360, to jest to, czego nam brakuje. Jednak nie tyle chodzi o zakup, lecz powinniśmy sami dążyć do opracowania, oraz wyprodukowania podobnego pocisku.
Na początek powinien być zakup, potem produkcja licencyjna a następnie własne opracowanie podobnej konstrukcji.
Tę wojnę Rosja przegrała jako państwo już bardzo dawno, niezależnie od wyniku militarnego na froncie.
Zarówno gospodarczo jak i politycznie są przegranymi już od dawna i to na całe dziesięciolecia.
To się stało jakiś tydzień po rozpoczęciu inwazji na ukrainę i to na całe dziesięciolecia a powodem tej przegranej była reakcja Polski państw bałtyckich, UE no i oczywiście USA ale i całego bloku NATO. Wprowadzenie bezprecedensowych jak do tej pory sankcji, spowodowało na początku szok w Rosji. Jednak potem szybko sobie poradzili z problemem, ale tylko krótkoterminowo, ponieważ aby sankcje przyniosły zakładany efekt, potrzebny jest czas.
Obecnie sankcje działają coraz lepiej i są coraz lepiej uszczelniane możliwości ich omijania, sytuacja Rosji staje się coraz trudniejsza.
Zachód byłby bardzo głupi gdyby pozwolił na powrót stosunków gospodarczych oraz politycznych na poziomie sprzed tej wojny, ponieważ ponownie zacząłby sobie kręcić bat na własną dupę, chociaż po tych „geniuszach” można wszystkiego się spodziewać.
Z Rosją nie da się współistnieć na demokratycznych zasadach, jest to po prostu niemożliwe
W Rosji nie znają takiego pojęcia jak demokracja, mogą co najwyżej używać demokratycznych narzędzi do rozwalania od wewnątrz struktur europejskich. Dla Rosji demokracja to jedynie narzędzie a dokładniej pole do wojny hybrydowej.
Ponieważ zachód już to wie i nie może zaprzeczyć że tak jest, więc wiadomo że silna Rosja to wielkie kłopoty dla reszty europy. Czyli jedynym możliwym wyjściem z tego impasu jest słaba, oraz zmarginalizowana i sprowadzona do parteru Rosja.
Wydaje mi się, że jeżeli zachodni decydenci nie są kretynami, to doprowadzą do takiego stanu, ponieważ NATO oraz UE to jednak największe globalne sojusze, mocno zazębiające się ze sobą.
Natomiast gdyby Rosja jeszcze dodatkowo przegrała wojnę na polu militarnym, to poniesie kompleksową sromotną porażkę, całkowicie wykrwawiając się, zarówno sprzętowo, demograficznie jak i gospodarczo. Jest to całkiem możliwe, jednak pod warunkiem dalszego kontynuowania tej wojny przez okres około dwóch lat, na podobnym poziomie co obecnie, czyli w takim impasie jak jest obecnie. Nie można pozwolić Rosji wygrać tej wojny, ale też nie należy odbierać jej nadziei na wygraną tak żeby dalej się wykrwawiała. Nie należy też doprowadzać Rosji do rozpaczy, tak żeby sam przedwcześnie się nie wycofała ponieważ efekt wyniszczenia nie zostanie osiągnięty. Żeby to wszytko przebiegło zgodnie z palnem to wojna musi trwać na niezbyt intensywnym poziomie ale też nie jako zamrożony konflikt. Rosja powinna codziennie tracić na froncie około tysiąca żołnierzy dziennie co po dwóch latach przyniesie już oczekiwany efekt. Oczywiście za stratami siły żywej idą też straty sprzętowe, gospodarcze, finansowe, polityczne i wszystko co się w tym zazębia.
To oczywiście w rezultacie będzie musiało doprowadzić do „wyzwolenia się” spod wpływów Rosji dawnych republik radzieckich
Wyzwolenie się tych regionów dodatkowo osłabi Rosję i to na dziesięciolecia jednocześnie umożliwiając zmianę władzy na Białorusi. Ponieważ Łukaszenka bardzo zadbał o to, żeby nie mieć żadnych politycznych konkurentów z obozu władzy, więc w przypadku nagłego „zachorowania” dyktatora, skutkującego koniecznością przeprowadzenia wyborów prezydenckich, społeczeństwo białoruskie nie zna żadnych innych możliwych następców. Łukaszenka nie namaścił żadnego swojego następcę z obawy konkurencji z jego strony. Całkiem odwrotnie postąpił Jelcyn namaszczając putlera i dobrze na tym wyszedł.
Na Białorusi jest tylko jeden lider. Jeden jedyny dzjeduszka Aleksandr Łukaszenka i nikt inny.
Jest też stosunkowo duża grupa przyczajonej i czekającej na swój czas opozycji politycznospołecznej.
Opozycji która tylko czeka na swój historyczny moment a ta strona ma już swojego wybrańca.
Więc nie ma dylematu kto w trakcie głosowania będzie miał większą rozpoznawalność na listach wyborczych.
Opozycja białoruska jest bardzo dobrze i silnie skonsolidowana, jest też stosunkowo jednomyślna.
Więc zapewne nie rozmienią się na drobne i nie wystawią kliku kontrkandydatów walczących o władzę, lecz jednego z najsilniejszym poparciem społecznym, który zapewne osiągnie bardzo wysoki wynik wyborczy.
Ta dysproporcja będzie tak wielka, że nawet pomimo fałszowania wyborów, może być trudno zmienić ostateczny wynik głosowania. Więc najprawdopodobniej władzę przejmie opozycja a to już wystarczy, żeby Białoruś wyskoczyła ze strefy wpływów kremla.
Oczywiście do spełnienia się tego scenariusza są potrzebne trzy rzeczy.
Po pierwsze Rosja musi przegrać militarnie co jest możliwe, jednocześnie ponosząc sromotne konsekwencje tej porażki.
Po drugie musi być mocno uwikłana w rozwiązywanie wewnętrznych problemów, związanych z secesjami kolejnych regionów.
Po trzecie w tym samym czasie, musi nagle poważnie „zachorować” Aleksandr, najlepiej na ołowicę mózgu lub serca, albo na jakąś inną nagłą, lecz skuteczną „przypadłość”, powodującą konieczność rozpisania wyborów prezydenckich.
Oczywiście może tam dojść do rozlewu krwi w związku z tymi wydarzeniami. Bo gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.
Jednak dzięki temu, Białoruś ma szansę wyrwać się z pod panowania kremla, zarazem wpadając w szpony innej dyktatury, takiej w białych rękawiczkach a właściwie to chyba w zielonych 😉
Jednak to jest lepsze niż putleryzm który jest niemal kopią hitleryzmu.
Proponuję ustanowić dzień pierwszego listopada, Europejskim Dniem Pieszego !!!
Kobieta jadąc samochodem potrąciła śmiertelnie pieszego, przechodzącego przejściem dla pieszych, ponieważ została oślepiona przez słońce, nie mogła zauważyć pieszego, który jednak miał pierwszeństwo.
Więc wszystko odbyło się zgodnie z prawem, denat miał pierwszeństwo i skorzystał z niego a winę powinno ponieść słońce. Wszytko wskazuje na winę słońca, więc czy słońce powinno zostać bezkarne ? Prokurator miał inne zdanie w tej sprawie.
Prokurator prowadzący sprawę złożył do sądu wniosek o wydanie wyroku skazującego bez przeprowadzania rozprawy i wymierzenie kary pozbawienia wolności 1 roku, z zawieszeniem na 3 lata oraz kary grzywny 20 tys. zł i zadośćuczynienia 100 tys. zł. — A także orzeczenie zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres 2 lat — zaznaczył rzecznik Prokuratury Okręgowej.
Uważam ten wyrok za niesprawiedliwy i wysoce krzywdzący. Kobieta przyznała się do winy, że najechała na pieszego, ale przecież zapewne nie miała tego w planach na ten wieczór.
To słońce wrednie świeciło po oczach a pieszy właśnie tego dnia postanowił bezwzględnie skorzystać ze swojego pierwszeństwa no bo przecież je miał !!!
Jest wysoce prawdopodobne, że nie pierwszy raz bezwzględnie egzekwował swoje pierwszeństwo skoro je miał. Państwo dało mu te pierwszeństwo, więc bezwzględnie je egzekwował na niesfornych kierowcach a tym razem nawet wybrał śmierć. Przecież nie mógł pozwolić na tak jawną dyskryminację, jak odebranie mu nabytego prawa pierwszeństwa !!!
Muszę przyznać, że ta bezkompromisowa a zarazem odważna, wręcz bohaterska postawa, przyczyniła się do poprawy stanu kasy państwowej poprzez wpływy podatkowe z tytułu jego pochówku i spraw z tym związanych. No i rodzina będzie miały kogo odwiedzać pierwszego listopada.
Wiadomo przecież, że oślepiony człowiek praktycznie niewiele widzi a tego przy obecnym rozwoju techniki nie da się w żaden sposób wyeliminować, więc to niesforne słońce nie powinno oślepiać !!!
Przecież wiadomo, że piesi muszą mieć pierwszeństwo, żeby zakłady pogrzebowe nie uszczuplały swoich dochodów a przy tym i dochodów skarbu państwa, który to żyje przecież z podatków, również płaconych przez zakłady pogrzebowe, więc piesi muszą mieć pierwszeństwo !!!
Uważam, że piesi zasługują na wielkie wyróżnienie w postaci nadania im międzynarodowego święta, więc proponuję ustanowić dzień pierwszego listopada, Europejskim Dniem Pieszego !!!
Jednak słońce powinno się wstydzić za swe niecne wybryki, a pieszych powinno wyróżnić się, należnym im świętem.
Ja natomiast jestem jakimś odszczepieńcem, oraz wyjątkiem od reguły, ponieważ ja nigdy nie mam pierwszeństwa na przejściu dla pieszych !!!
Zawsze przechodzę po przejściu dla pieszych dopiero wtedy, gdy kierowca zatrzyma się przed tym przejściem, na dodatek bacznie obserwuję innych kierowców. Wcześniej nigdy nie wchodzę na przejście, lecz spokojnie czekam, ale mnie się nie spieszy.
Za zakładami pogrzebowymi nie przepadam, jakieś takie ponure klimaty tam panują a i wpływy państwa z tytułu podatków od pogrzebów, też jakoś specjalnie nie mobilizują mnie.
„Miałem Pierwszeństwo” to piękne epitafium, ja jednak uważam, że trochę powściągliwości nie zawadzi. Po co się tak spieszyć do bram raju, więc przepuszczam innych, tych którym bardziej się spieszy… bo przecież mają pierwszeństwo!!!
Jednak proszę absolutnie nie naśladować mojej skrajnie egoistycznej postawy, żaden przyzwoity obywatel nie powinien tak postępować. Po to państwo dało pierwszeństwo, żeby z niego korzystać a że czasem fizyka i biologia mają w tym temacie inne zdanie, to tym gorzej dla nauki.
Pozdrawiam wszystkich świadomych swojej życiowej roli obywateli-bohaterów, cześć i chwała bohaterom!!!
Kulisy prowokacji – Rosja rękami Łukaszenki próbuje wciągnąć NATO do wojny
Myśliwiec nie jest w stanie przechwycić helikoptera który będzie pozostawał w zawisie, ponieważ myśliwiec nie ma możliwości zatrzymania się, oraz zawisu w jednym miejscu. Śmigłowce są wolne ale sprytne i bardzo manewrowe, natomiast myśliwce są bardzo szybkie ale manewrowość w porównaniu do śmigłowców, katastrofalna. Jedyne co może mógłby zrobić myśliwiec to zestrzelić śmigłowiec rakietą, ale właśnie na taki obrót sprawy liczył putler. Te śmigłowce właśnie po to tam poleciały a wtedy ogłosiłby, że NATO zaatakowało białoruskie śmigłowce na terenie Białorusi. Nie miałoby żadnego znaczenia, jaka jest prawda.
Wtedy ogłosił by natychmiastową pomoc militarną swojemu sojusznikowi i w odpowiedzi na ten atak doprowadziłby do małej wojny z NATO, po czym poinformowałby NATO, że jest zbyt wycieńczony wojną z Ukrainą, żeby móc skutecznie walczyć z całym NATO i w związku z tym, nie ma innego wyjścia, więc musi uderzyć rakietami nuklearnymi w USA i UE. Jednak w swojej wspaniałomyślności daje czas, aby NATO zrewidowało swoje postępowanie i przystąpiło do rokowań pokojowych, na których oczywiście przedstawiłby swoje astronomiczne żądania.
Putler jest w katastrofalnym położeniu, on żyje dopóki trwa ta wojna, ale ona już powoli zaczyna się kończyć.
Ukraińcy, powoli lecz konsekwentnie prą do przodu, więc nie będzie możliwości wytłumaczenia rosyjskim matkom z jakiego powodu zginęli, lub zostali kalekami ich synowie, skoro Rosja przegrała tę wojnę a Ukraina nie będzie Rosyjska.
Ostatnią szansą putlera jest przegrać nie z Ukrainą, ale z całym NATO, by następnie doprowadzić do rokowań pokojowych pod groźbą użycia broni nuklearnej. Wtedy zachód musiałby pójść na ustępstwa w sprawie Ukrainy, czyli zmusić ukrainę do rokowań oraz przyjęcia warunków Rosji a więc zatrzymania wschodnich terenów Ukrainy w rękach Rosji czyli Donbasu itp.
Ukraina nie chce się na to zgodzić, zamiast rokowań woli walczyć, natomiast Rosja doskonale wie, że jej możliwości już się kończą, więc zamiast walczyć chce rokowań.
USA nie chcą rokowań ale mogą zostać do nich przymuszone groźbą użycia broni nuklearnej. Pomimo gróźb USA mogą być nieugięte, więc Rosja żeby pokazać że nie żartuje, może użyć broni jądrowej w Ukrainie i wtedy powiedzieć USA, że albo rokowania pokojowe, albo wojna totalna na pełną skalę z całym NATO.
No i co ? Czy ktoś będzie ryzykował w kontaktach z wariatem ? Za duże ryzyko, będą woleli dogadać się nad głowami Ukrainy.
Jedyną szansą dla Rosji jest doprowadzenie do rokowań pokojowych a dla zachodu uniknięcie tego scenariusza za wszelką cenę. To jest też bardzo niebezpieczne dla Polski, ponieważ w trakcie rokowań z pewnością będzie też temat Polski.
Rosja wie, że duża część NATO w tym USA, Polska i Bałtowie nie chcą rokowań i wolą wyzwolenie ukrainy poprzez walkę, więc będą starali się przy pomocy prowokacji ze strony Białorusi sprokurować konflikt z NATO, do którego oni wejdą z opóźnieniem jako obrońca napadniętego sojusznika.
Rosja zapewne chciała żeby polska rozwaliła te śmigłowce !!!
Najprawdopodobniej taki był cel tej prowokacji.
Ponieważ nie daliśmy się nabrać, więc wymyślą coś nowego i będą pracować nad tematem aż do skutku.
Rosja wie, że przeciwnik nie jest głupi, ale po wielu próbach może na coś dać się złapać.
Dwóch bufonów właśnie zaprosiło prezydenta Polski na szczyt dotyczący bezpieczeństwa Europy, który ma się odbyć pomiędzy naszymi trzema państwami z czego jak wiadomo dwa są mocarstwami.
Niemcy są mocarstwem gospodarczym, natomiast Francja jest silną gospodarką no i Francja jest potęgą militarną a nawet mocarstwem atomowym. To znaczy, że te dwa bufony doszły wreszcie do tego, że Polska jest bardzo istotnym partnerem w rozmowach na temat bezpieczeństwa Europy. Nie rozumiem tylko czemu WB została pominięta, ale to nie mój problem, choć uważam, że to jest błąd.
To co się wydarzyło nie jest przypadkiem, wiedzą że za polską stoi USA i że mamy bardzo silną pozycję militarną.
Wiedzą jakich dokonaliśmy zakupów i jaka będzie siła naszej armii gdy zakończy się cykl dozbrojenia za kilka lat, więc wiedzą że to my jesteśmy tym zderzakiem na wschodniej flance NATO i wiedzą, że jesteśmy odpowiedzialnym sojusznikiem, który nie chowa głowy w piasek na widok ruskiej swołoczy, więc wreszcie musieli to docenić, chociaż dla nich jest to niczym policzek w twarz, że muszą brać nas pod uwagę i że nie da się nas marginalizować.
To jest niezwykle ważny sygnał wskazujący na szybko rosnącą pozycję Polski na arenie międzynarodowej, co już dawno przewidziałem i mówiłem, że będziemy mocarstwem i tak też się stanie. Jeszcze niedawno gdy to głosiłem można było uważać, że moje pomysły są bardziej życzeniowe, takie fantasmagorie, lecz właśnie to jest pierwszy poważny sygnał, że właśnie zaczęła się nowa rzeczywistość.
Oczywiście Rosja to wszystko widzi a ponieważ oni nas nienawidzą 100x bardziej niż my ich, bo my ich zwyczajnie mamy w dupie i to tyle na ich temat. Problemem Polski nie jest upadła Rosja, lecz te kundle z UE szczególnie Niemcy i Francja które robią wszystko co im nakazuje rząd światowy za pośrednictwem Klasa Schwaba.
Polska nie chce się poddać dyktatowi NWO oraz zrezygnować z suwerenności a to ich niezwykle rozwściecza i dlatego atakowani jesteśmy ze wszystkich możliwych stron, ale z Polakami trudno sobie poradzić i to już wiedziała Caryca Katarzyna Wielka. Powiedziała że Polski nie da się podbić militarnie, można próbować ale i tak się nie uda.
Jednak Rosja z zazdrości i zawiści oraz nienawiści do Polski i Polaków może wykonać jakiś głupi i niebezpieczny ruch, mam nadzieję, że tak się nie stanie, jednak należy liczyć się z taką możliwością. Nie tak dawno mówiłem, że Rosja pomimo że jest wielkim mocarstwem atomowym to tak naprawdę boi się Polski i stąd te wściekłe ataki w ich mediach propagandowych na Polskę, Boją się nas z powodu swoich kompleksów oraz pamięci historycznej. Pamiętają kto ich powstrzymał a następnie przepędził w 1920 roku, pamiętają że ich car Wasyl składał hołd polskiemu królowi. Pamiętają rok 1610 oraz wiele innych bitew, wiedzą kto rozgromił Turków i krzyżaków. Można powiedzieć, że to już zamierzchła historia, lecz nic bardziej mylnego. W geopolityce pamięć historyczna jest niezwykle istotna, zwłaszcza przy podejmowaniu strategicznych decyzji a najlepiej o tym świadczy to jaką datę wprowadził putler jako ich święto narodowe.
Dzień Jedności Narodowej, czyli Rosjanie świętują wypędzenie Polaków z Kremla
4 listopada 1612 roku polska załoga Kremla skapitulowała przed oddziałami powstańców rosyjskich dowodzonych przed kniazia Dymitra Pożarskiego i Kuźmę Minina. Moment ten uznaje się za symboliczny koniec Wielkiej Smuty. Dziś w Rosji wydarzenie to upamiętnia Dzień Jedności Narodowej.
Niektórym może wydawać się śmieszne, że wielkie mocarstwo atomowe miałoby bać się takiej małej Polski, więc wytłumaczę to w najprostszy z możliwych sposobów z czego ten strach wynika.
Ilu ludzi boi się panicznie pająków ?
Przecież przeciętny pająk jest ledwie kruszynką, niezwykle delikatną, można zmiażdżyć go w palcach a jednak ludzie a zwłaszcza kobiety na widok pająka czy myszy potrafią wskoczyć na stół a słonia już może by się nie bały, pomimo że słoń jest 1000 razy bardziej niebezpieczny od pająka. Wielu ludzi boi się szerszeni, os, skorpionów czy węży, wszystkie te gatunki są mało niebezpieczne w porównaniu z człowiekiem, który jest dużo bardziej niebezpieczny, choć często nie zdaje sobie z tego sprawy. Taki sam typ strachu przed Polską ma Rosja, niczym człowiek którego ukąsiła osa. Pamiętając ten ból, będzie bał się tej osy jak ognia a Rosja również pamięta!!! I nie ma żadnego znaczenia, że jeszcze niedawno byli uważani za potęgę i sami się tak uważali a i tak w podświadomości gdzieś z tyłu głowy mieli, że ta niepokorna Polska jest dla nich niebezpieczna.
Uważam, że makaron i putler są najlepszymi sprzymierzeńcami Polski
To właśnie głównie ci dwaj panowie ale też i Niemcy są paliwem wzrastającej potęgi Polski, to właśnie dzięki nim stajemy się potęgą a czemu ?
Ponieważ zaczęli podważać stary porządek, zaczynając podskakiwać USA.
USA widząc aspiracje Polski oraz innych krajów europy środkowej, postanowiło powoli lecz systematycznie dolewać oliwy do ognia, stymulując rodzący się proces.
USA potrzebują mieć w europie potężnego oraz „pewnego” partnera, tak żeby móc zabezpieczać swoje interesy.
Do tej pory taką rolę pełniła WB oraz Niemcy, lecz Niemcy ponownie „zauważyły” swoją „historyczną rolę” w europie, dołączając do podburzających ich francuzów. Niemcy już nie chcą być wasalem USA.
Polsce opłaca się protektorat USA, dający nam historyczną szansę
Ponieważ jesteśmy obstawieni ze wszystkich stron przez nieprzyjazne mocarstwa, więc naszą jedyną szansą jest dać komuś dupy. Jednak lepiej dawać dupy USA niż ruskiej swołoczy, bogaty kochanek jest lepszy niż ruski alfons. Następnym pozytywem jest to, że USA jest za oceanem a ruskie tuż za „ścianą”.
Polityka zawsze była brudna i to się nie zmieniło, więc ten kto płaci, wybiera muzykę
My dzięki protekcji USA możemy stać się potęgą i to już właśnie dzieje się, potrzeba na ten proces ok. 10 do 20 lat.
Natomiast Francja powoli chyli się ku katastrofie, pomimo że obecnie jest największą potęgą militarną kontynentalnej europy.
WB teoretycznie wyżej stojąca w rankingach militarnych, lecz prawda jest taka, że to Francja jest mocniejsza, tak na lądzie jak i na morzu, ale Francja zaczyna rozpadać się wewnętrznie. Za dużo wpuścili do siebie imigrantów, co jest pokłosiem dawnej imperialnej polityki w Afryce.
Polsce potrzeba 10 do 20 lat żeby stać się potęgą a Francji potrzeba pomiędzy 10 do 20 lat, lecz żeby zapaść się
Uważam, że potrzebujemy od 10 do 20 lat na uzyskanie bardzo silnej pozycji, zarówno w europie ale też i na świecie. Ten proces zaczął się jakieś kilka lat temu, natomiast Francja stacza się po równi pochyłej. Los Niemców również nie będzie świetlany.
Ze starych europejskich krajów jedynie Szwajcaria wyjdzie z tego bez większych zawirowań, Włochy oraz Grecja również jakoś przetrwają ten wiatr historii, który właśnie się rozpędza.
Przed chwilą przeczytałem że fiński generał Toveri, były szef fińskiego wywiadu wojskowego stwierdził, to co ja tu napisałem przed chwilą. Żeby nie było niejasności, mój tekst powstał kilka godzin wcześniej, przed przeczytaniem przeze mnie artykułu w onet.pl. Szkoda że akurat tak się złożyło, że niemal w tym samym czasie, ponieważ wtedy można by zweryfikować po datach kto był pierwszy. Te zdania dopisałem już po przeczytaniu artykułu w onecie, jednak mam zarchiwizowane maile w których głoszę od jakiegoś czasu te antycypacje. Poza tym, mój tekst obejmuje nie tylko wzrost Polski, ale i nawiązuje do powolnego upadku starych imperiów, co daje pełniejszy obraz sytuacji jaką wieszczę w niedalekiej przyszłości.
Polska systematycznie staje się potęgą militarną centralnej Europy
Gen. Toveri skomentował również polskie wydatki na zbrojenia. — Patrząc na polskie programy zbrojeniowe, widać, że Polska będzie potęgą centralnej Europy. Polska armia będzie potężniejsza niż niemiecka, francuska czy brytyjska.
Zamawiany przez Polskę sprzęt, jak pokazuje wojna w Ukrainie, to właściwy kierunek rozwoju armii. My w Finlandii też stawiamy na rozwój i mamy swój silny przemysł — podsumował gen. Toveri.
Czy terytorium państwa polskiego jest bezpieczne, oraz czy władze są w stanie zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom ?
Żeby odpowiedzieć na tak postawione pytanie, najpierw należy przeanalizować wszelkie możliwe zagrożenia oraz możliwości zapobiegania i przeciwdziałania zagrożeniom.
Analiza wielkich katastrof na terytorium polski wskazuje, że w historii polskiej państwowości nie mieliśmy do czynienia z wielkimi trzęsieniami ziemi, wybuchami wulkanów, falami tsunami, czy innymi naturalnymi zjawiskami mogącymi w dłuższym okresie czasu sparaliżować struktury naszego państwa.
Jedynymi znanymi z historii oraz ciągle powtarzającymi się katastrofami na terytorium państwa polskiego, są inwazje naszych agresywnych sąsiadów. Kto nie doświadczył wojny na własnej skórze, ten nie jest w stanie zrozumieć skali katastrofy, jaką ze sobą niesie. Nikt wojny nie oczekuje, jednak wykluczyć takiej ewentualności nie można.
Czy Polska ma wrogów, których powinniśmy się obawiać ?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, należy przeanalizować nasze dawne konflikty zbrojne z sąsiadami, oraz obecne uwarunkowania geopolityczne i geostrategiczne.
W tej kategorii katastrof wyróżnili się zwłaszcza trzej sąsiedzi Polski. Pierwszymi którzy wybijając jedną czwartą populacji polski całkowicie ją zdemolowali byli Szwedzi, następnie bardzo mocno wsławili się w tym Niemcy i Moskale. Więc do naszych byłych wrogów należy zaliczyć Szwecję, która dokonała najbardziej destrukcyjnego podboju naszych terytoriów w całych dziejach Rzeczypospolitej. Obecnie Szwecja raczej nie stanowi już dla Polski większego zagrożenia a wydaje się, że nawet może żadnego. Jednak tego nigdy nie należy być pewnym, ponieważ historia lubi zataczać koło.
Czechy również najeżdżały Polskę, ale i my nie byliśmy im dłużni
Od południa mamy Słowaków i Czechów, to są dwa małe państwa z którymi nasze konflikty nigdy nie były tragiczne dla struktur państwa polskiego. Takie konflikty były i mogą pojawić się w przyszłości, lecz są to państwa na podobnym etapie cywilizacyjnym do Polski, więc wypracowanie kompromisu nie powinno zabrać zbyt wiele czasu. Słowacja była jednym z trójki najeźdźców we wrześniu 1939 roku, co prawda ta agresja spowodowała ograniczone straty po polskiej stronie, jednocześnie duże straty moralne po stronie słowackiej. Aktualnie polska ma dobrosąsiedzkie stosunki zarówno z bliską nam mentalnie Słowacją, jak i nieco mniej Czechami. W przypadku pogorszenia się tych stosunków, i tak nie jesteśmy zagrożeni z tego kierunku, ponieważ militarny jak i gospodarczy potencjał państwa polskiego jest w tym przypadku absolutnie dominujący.
Do grupy państw obecnie wrogich Polsce, należy zaliczyć przede wszystkim naszych odwiecznych wrogów, czyli Rosję oraz Niemcy
To odwieczni wrogowie państwa Polskiego, więc nie zapowiada się, żeby w najbliższym czasie coś zmieniło się w mentalności tych dwóch państw. Niemcy z bardzo dużym prawdopodobieństwem, jeszcze przynajmniej raz nas napadną, ponieważ mają takie rewizjonistyczne plany, jednak to jest pieśń przyszłości. Niemcy zawsze stanowili dla Polski zagrożenie i zawsze będą je stanowili, przynajmniej do czasu ich rozpadu na mniejsze struktury. Obecne kraje związkowe i landy są sztucznie włączone w struktury federalne a sztuczne twory praktycznie nigdy nie wytrzymują próby czasu. Gdy to już nastąpi, wtedy główny ciężar uwagi przesunie się z naszego kraju na nich samych. Wtedy, zapewne zajmą się własnymi konfliktami wewnętrznymi a my odpoczniemy od agresora.
Ze strony Niemiec nie widzę dużego zagrożenia, choć z całą pewnością nadal istnieje, pomimo wspólnej przynależności do NATO. Ja jednak skupiłbym się nad przygotowaniami na ewentualne „odwiedziny” ze wschodu, oraz sposobie przygotowania się na taką ewentualność. Reasumując należy być przygotowanym na konflikt zbrojny z Rosją, która jest szczególnie niebezpieczna lub ewentualnie z Niemcami.
Istotnym problemem Polski jest ściana wschodnia, czyli Rosja a nawet Ukraina
Obydwa te państwa nie są przyjaźnie nastawione do naszego państwa jak i mieszkańców. O ile z Ukrainą może uda się wypracować jakiś kompromis oraz akceptowalne dla obu stron warunki dobrosąsiedzkie o tyle z Rosją już nie jest to możliwe a przynajmniej z obecną faszystowską Rosją. Rosja jaka by niebyła, to już zawsze pozostanie naszym zaprzysięgłym wrogiem, lecz byłoby dobrze gdyby ten wróg dysponował mniejszym potencjałem. Mniejsza i słabsza Rosja będzie łatwiejsza do okiełznania w przypadku kolejnego konfliktu zbrojnego.
Nieco odmienna sytuacja jest z Litwą. Z państwem litewskim mamy stosunkowo dobrosąsiedzkie relacje, lecz społeczeństwo litewskie reprezentuje jawnie wrogie nastawienie zarówno do państwa polskiego jak i do samych polaków. Nie ma to jednak istotnego znaczenia, ponieważ to raczej Litwa powinna zabiegać o dobre stosunki z Polską, gdyż są małym (niecałe 3 mln. obywateli) silnie zagrożonym terytorium ze strony Rosji. Więc to Polska może być najbliższym i wiodącym gwarantem trwania Litwy. Czyli Litwa nam nie grozi, pomimo że nas nie lubi, więc raczej powinna być wdzięczna Polsce, że jesteśmy ich sąsiadem.
Zupełnie odmiennie wygląda sytuacja z Białorusią, o ile stosunki Polaków z Białorusinami są raczej dobre, do wręcz bardzo dobrych, o tyle władze polityczne Białorusi są zaciekłym wrogiem Polski. Przy odpowiedniej polityce zagranicznej oraz silnej militarnie polskiej armii, nie trzeba obawiać się zagrożenia ze strony Łukaszenki, to jest papierowy tygrys chowający się za plecami putlera.
Ukraina, do niedawna była jawnie nieprzyjaznym Polsce państwem, przy jednocześnie dobrej, a może nawet bardzo dobrej współpracy gospodarczej pomiędzy naszymi państwami
Sytuacja diametralnie odmieniła się po inwazji Rosji na Ukrainę, w której zarówno społeczeństwo jak i państwo polskie zachowały się wzorowo, udzielając gigantycznego wsparcia najechanemu sąsiadowi. Udzieliliśmy schronienia ogromnej liczbie ukraińskich uchodźców, zapewniliśmy im doskonałe warunki egzystencji a Ukrainie dostarczyliśmy ogromną ilość broni, którą systematycznie nadal dostarczamy, jednocześnie lobbując na całym świecie na rzecz Ukrainy, tak aby inni również nie szczędzili pomocy Ukrainie.
Przyjaciół nigdy zbyt wielu a wrogów zawsze zbyt dużo
Wspomagamy Ukrainę na wszelkie możliwe sposoby, więc jest szansa że przerobimy dawnego wroga na wdzięcznego sąsiada. Na dziś, jak i najbliższe dziesięciolecia, Ukraina raczej nie powinna być naszym wrogiem.
USA obecnie są naszym sojusznikiem w ramach paktu NATO. Indie są silne, lecz są daleko i raczej nigdy nie zaliczały się do naszych wrogów. Chiny też blisko nie są, więc realnie, obecnie jedynie Rosja musi być brana pod uwagę. Jak wiadomo z historii, Rosja od momentu powstania jest państwem inwazyjnym, wrogo nastawionym do swoich mniejszych sąsiadów, która kolejnymi podbojami powiększała swoje terytorium. Rosja kosztem zagrabianych ziem swoich sąsiadów rozrosła się do rozmiarów największego państwa świata. Rosja prowadzi bardzo ekspansywną politykę terytorialną a apetyt jej włodarzy jest wręcz niepohamowany. Rosja nieustannie stara się podbijać coraz to nowe państwa, ustanawiając tam rządy marionetkowych dyktatorów, by następnie doprowadzić do „referendum” o włączeniu do federacji i tym sposobem „połyka” coraz to nowe, małe państwa. Polska również kiedyś została „połknięta”przez wielką Rosję, lecz był to zbyt wielki kąsek, niczym przysłowiowa kość w gardle. Pazerna Rosja zadławiła się nim, z trudem wypluwając niewygodną Polskę.
Czy Polska zamierza zaatakować sąsiedni kraj ?
Taki atak byłby całkowicie pozbawiony sensu i zdrowego rozsądku, obecnie nasze notowania na świecie są bardzo dobre, więc nie należy tego psuć.
Czy Polska jest zagrożona napaścią zbrojną ze strony nieprzyjaznego państwa ?
Mając złe doświadczenia z czasów zaborów i różnych wojen z Rosją, oraz świadomość wspólnej granicy, pomimo członkostwa w sojuszu NATO, nie możemy wykluczyć konfliktu zbrojnego z państwami ościennymi a w szczególności z obecnie faszystowską Rosją, więc trzeba być przygotowanym na wypadek takiego konfliktu. Ostatnie konflikty Rosji z sąsiadami to Afganistan, Gruzja, Mołdawia, Ukraina, cicha aneksja Białorusi i zapewne sporo mniejszych tzw. regionalnych.
Biorąc pod uwagę źródła historyczne, łatwo zauważyć, że Rosja zawsze napadała słabszego od siebie przeciwnika, nigdy nawet nie prowokując mocniejszego. To jest strategia znana w większości gangów czy mafii, jest to sposób rozpychania się łokciami pospolitego ulicznego bandziora czy gangstera. Rosja dokonując inwazji sąsiednich terytoriów, niemal zawsze i wręcz schematycznie, dokonuje tego zimą, usiłując „wchłonąć” ofiarę, lub okraść albo wymordować. Odstępstwem od tej reguły jest bardzo słaby przeciwnik, gdy agresor nie przewiduje większego oporu ze strony obrońców jak np. Gruzja. Jest to spowodowane tym, że zimą ludność potrzebuje ciepła do egzystencji, zabierając ciepło społeczeństwu, łatwo rzucić na kolana słabszego przeciwnika.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę obecną „zapaść militarną” oraz gospodarczą Rosji, związaną z inwazją na Ukrainę, zwłaszcza porażkami frontowymi prowadzącymi do ogromnych strat militarnych a także idiotycznej polityce zagranicznej, to wielkoskalowa inwazja ze strony Rosji w ciągu najbliższych 50 lat, a nawet znacznie dłużej raczej nam nie grozi. Jednak nie należy odrzucać takiej ewentualności, więc należy być na nią dobrze przygotowanym.
Należy również rozpatrywać niebezpieczeństwo inwazji ze strony naszego odwiecznego niemieckiego wroga, nie wykluczając takiego scenariusza. W najbliższym czasie raczej nic nie grozi nam ze strony Niemiec, lecz w dłuższej perspektywie z pewnością dojdzie do inwazji, więc trzeba być tego świadomym oraz dobrze przygotowanym.
Przyszła inwazja nie będzie całkowicie podobna do tej z 1939r. ze względu na inne proporcje sił zbrojnych. Niemcy zapewne postawią na nowe technologie oraz oczywiście „niezawodny” blitzkrieg. Jeżeli nie odniosą błyskawicznego zwycięstwa, to czeka ich podobny los do Rosji, po nieudanej inwazji Ukrainy. Wydaje mi się, że tak właśnie się stanie, tym razem również przeliczą się, nie doceniając przeciwnika. Niemcy w poprzednich dwóch wojnach światowych przeliczyli swoje możliwości, niedoszacowując możliwości przeciwników sromotnie przegrali obydwie wojny. Wydaje mi się, że kolejną wojnę również przegrają i może wreszcie zrozumieją, że takie działanie nie ma żadnego sensu.
Czy Polska ma szanse obronić się przed przeważającymi siłami wojsk najeźdźcy ?
Przeprowadzenie rozeznania oraz szczegółowej analizy strategicznej dotyczącej liczebności, siły oraz wyposażenia sprzętowego przeciwnika, umożliwia wdrożenie odpowiedniej strategii postępowania na polu walki. Dzięki takiemu postępowaniu jest możliwe uzyskanie spektakularnych wyników przez słabszego przeciwnika, zarazem odwracając losy pozornie niemożliwej do wygrania bitwy, toczącej się w trakcie konfliktu asymetrycznego. Jest wiele przykładów takich działań: Bitwa pod Kircholmem, Bitwa pod Wiedniem, Bitwa Warszawska oraz wiele innych.
W przypadku asymetrycznych konfliktów zbrojnych, pomiędzy państwami o wysokim stopniu zaawansowania technologicznego i rozwoju gospodarczego, posiadających satelity szpiegowskie, takie rozwiązanie może mieć kluczowe znaczenie. Typowym przykładem może być asymetryczny konflikt zbrojny pomiędzy Rosją a dowolnym innym małym państwem.
Współczesnym przykładem jest obrona Ukrainy przed najazdem jednej z największych armii świata, przynajmniej tak się do niedawna uważało o armii Rosji. Armia Ukraińska ponosi dużo mniejsze straty w ludziach i sprzęcie, jednocześnie wypychając ze swojego terytorium i dziesiątkując armię wroga, niszcząc przy tym ogromne ilości sprzętu ciężkiego.
Zachodnie rządy i analitycy wojskowi spodziewali się, że siły powietrzne Rosji zniszczą obronę przeciwlotniczą Ukrainy i stosunkowo słabe ukraińskie siły powietrzne w pierwszych dniach, jeśli nie w pierwszych godzinach inwazji. Ukraiński pilot ps.”Juice” jest częścią małych, ale potężnych sił powietrznych Ukrainy, które przekroczyły wszelkie oczekiwania, powstrzymując Rosjan przed kontrolowaniem nieba nad Ukrainą od czasu inwazji Władimira Putina na ten kraj 24 lutego 2022r.
Należy opracować strategię działania na wypadek możliwej inwazji
Nie jest tajemnicą jakie należy brać pod uwagę „korytarze” umożliwiające przerzut wojsk w głąb naszego państwa i tam należy przygotować adekwatny „komitet powitalny” dla ewentualnej armii inwazyjnej.
Na drodze ewentualnego marszu armii wschodnich powinno być wybudowane jak najwięcej stacji benzynowych na których będą się zatrzymywać a w nich powinno być jak najwięcej alkoholu, czym więcej tym lepiej, pijana armia to słaba armia.
Bardzo dobrym rozwiązaniem jest umieszczenie jak najgęstszej sieci stacji benzynowych wzdłuż głównych dróg, wypełnionych po brzegi alkoholem, czym więcej tym lepiej. Pierwsza stacja benzynowa powinna znajdować się dość daleko od granicy, żeby dojechali do niej już zmęczeni i flaszeczkę odpalili dla relaksu po ciężkim dniu jazdy, potem poszłyby w ruch następne. Tak ośmieleni szukaliby następnych miejsc gdzie mogliby „odpocząć oraz zrelaksować się” a wtedy będąc mało czujną armią staliby się bardzo łatwym celem. Jednak nie powinno się atakować ich w trakcie „relaksu”, ale już „po” oraz nieco dalej, ponieważ zapamiętaliby sobie, że jak zatrzymają się „zatankować” to zostaną ostrzelani. Powinien być wydany zakaz strzelania do orków w trakcie przerwy na „tankowanie”, zasadzka z 15 km dalej, żeby nie wyrobić w orkach instynktu samozachowawczego, podpowiadającego, że zatrzymanie się na „tankowanie” będzie równoznaczne zasadzce.
Zasadzki powinny być przygotowywane dalej, zresztą oni zabieraliby ze sobą z tych stacji znaczne ilości gorzały, więc cały czas byliby nawaleni.
Na stacjach benzynowych powinno być paliwo w zbiornikach, lecz mało, tak żeby opłaciło im się zatrzymać na tankowanie, ale żeby za dużo paliwa nie nalali, a za to dużo wódki zabrali do czołgów. Taka zasadzka powinna zaczynać się od ataku na wroga od tyłu, poprzez wpuszczenie go na nasze terytorium, po czym atak na tył kolumny, a po chwili atak na czoło kolumny, lub wręcz jednocześnie. Takie działanie zdezorientuje wroga doprowadzając do paniki oraz całkowitej utraty kontroli nad związkiem taktycznym. W takim bałaganie należy szybko i skutecznie zniszczyć cały oddział. Nie da się uciec na boki, ponieważ nasze mazurskie drogi prowadzą przez lasy, lub pomiędzy jeziorami. Zasadzka pomiędzy jeziorami jest najlepszym miejscem ataku, są wtedy jak na widelcu nie mając żadnej możliwości ucieczki.
Miejsca zasadzek powinny być staranie wybierane, tak żeby zaatakowany wróg po chwili widział możliwość ucieczki na boki, lecz te „boki” już byłyby na to wcześniej przygotowane i tylko na to czekały. Likwidacja takiego oddziału przebiegałaby szybko i sprawnie, bez większych strat po stronie obrońców, dobrze zabezpieczonych w rozsądnej odległości od kolumny pojazdów wroga. Tu powinno się używać NLAW, JAWELIN oraz piratów, moskitów i komarów. Każdy żołnierz biorący udział w zasadzce powinien mieć wcześniej wyznaczony cel na którym ma operować, wedle kolejności. Oczywiście armatohaubice czy moździerze, też miałyby sporo pracy.
Bardzo dobrymi pułapkami są długie mosty na dużych rzekach. Strategia walki na długim moście wymaga przepuszczania części pojazdów wroga przez most na swoją stronę a następnie gdy ostatni pojazd wjedzie na most, zniszczenie właśnie tego ostatniego i niemal jednocześnie „ostatniego” od naszej strony, bo zakładam że część pojazdów już przejechała na „naszą” stronę.
Na moście zostają uwięzione pojazdy pomiędzy zniszczonymi skrajnymi i właśnie jest czas na to, żeby do nich strzelać, bo oni nie uciekną. Ta nieduża część która zdążyła przejechać, wpadnie w panikę i zacznie się chaotycznie ostrzeliwać oraz próbować jakiejś ucieczki, ale obrońcy będą na to przygotowani, więc neutralizacja nie zajmie dużo czasu, ta mądrzejsza część podda się bez walki ratując życie i oddając swoje uzbrojenie, które przyda się obrońcom.
Ukraińcy na początku wysadzali mosty zamiast zastosować taką taktykę, szkoda bo jest efektywna. Po pewnym czasie zaczęli jednak wybijać ruskich na mostach, szkoda że nie od razu. Ta strategia pozostawia sprawny most natomiast wroga dziesiątkuje, jest wystawiony na strzał wjeżdżając prosto pod lufy. Natomiast po wysadzeniu mostów nie mamy kontroli nad miejscem przeprawy którą napastnik sam sobie wybierze i zapewne nie poinformuje nas o tym fakcie 😉
Pomimo, że przeprawa nie będzie tak komfortowa jak mostem, to zapewne z dala od przygotowanych obrońców, więc lepiej zostawić napastnikowi most a tylko dokładnie go pilnować i nie należy go zaminowywać bo zwiadowcy to wychwycą a odział nie wiedzie na most a co za tym nie wpadnie w pułapkę. Należy też pamiętać że przy wymianie jeńców ci którzy wpadli w pułapki nie mogą zostać wydani przed zakończeniem konfliktu zbrojnego, ponieważ opowiedzą w jaki sposób zostali pojmani a wróg zmieni strategię.
Należy rozstawić czujki na dachach budynków dyżurujące dzień i noc, oczekujące przelotów pocisków manewrujących które mogą nie zostać zauważone przez radary ponieważ nisko latają. Każda taka czujka powinna posiadać na wyposażeniu włączone radia w pełnej gotowości, oraz przeciwrakiety „pioruny” lub podobne przeciwpociski. Jeżeli pocisk manewrujący minął czujkę i już oddalił się na tyle, że nie zdąży się uruchomić pioruna, ponieważ on potrzebuje czasu do wejścia w stan gotowości, to należy natychmiast powiadomić przez radio inne czujki w innych miastach, na drodze do potencjalnego celu.
Czujka to pojedynczy żołnierz na dachu budynku, lub jakiejś leśnej wieży. W każdej aglomeracji powinno być kilka czujek w celu dywersyfikacji (możliwość zaśnięcia lub innej utraty czujności). Nie może być więcej żołnierzy na jednym dachu, ponieważ będą gadać i wzajemnie rozpraszać się, tracąc czujność. Czujki powinny być z dala od linii frontu, tak żeby nie narażać na niepotrzebnie bezpieczeństwa sygnalisty. Rakiety manewrujące i tak lecą daleko w głąb terytorium. Od walk na „bliskich” dystansach jest artyleria, czyli moździerze, czołgi i armatohaubice oraz piechota z karabinami, granatami i granatnikami.
Ukraińcy zastosowali podobną do obmyślonej przeze mnie strategi walki ze zdecydowanie silniejszym wrogiem w konflikcie asymetrycznym
Dowódcy ukraińskich sił zbrojnych od wybuchu wojny założyli, że ich celem nadrzędnym nie jest obrona za wszelką cenę każdego metra kwadratowego ziemi na granicach, lecz zachowanie zdolności jednostek wojskowych. Wychodzą z założenia, że teren można odzyskać, a pokonanych sił zbrojnych pod nadzorem okupanta już się nie odtworzy. Dlatego przede wszystkim chronili jednostki wojskowe.
Dzięki temu siły zbrojne Ukrainy były w stanie przygotować działania zaczepne, które pozwoliły na wyzwolenie terytoriów wokół Kijowa, w obwodzie sumskim, wokół Chersonia czy Charkowa. Było to możliwe właśnie dlatego, że ukraińskie siły zbrojne w pierwszym etapie wojny tak się zachowały. Teren na początku wojny straciły, a potem go częściowo odzyskały.
Relacja z oblężonego miasta Sarajewa
Jestrok 1992, Bośnia i Hercegowina ogłasza niepodległość. Władze w Serbii nie akceptują tego faktu i rozpoczynają ofensywę wojenną, wkraczając na jej terytorium. Wojska serbskie wyposażone są w sprzęt pochodzący z arsenału dawnej Ludowej Armii Jugosławii, w którą uzbrojone zostają także oddziały serbskich Bośniaków.
Dla Sarajewa rozpoczyna się okres blisko czteroletniego oblężenia i izolacji. Najeźdźcy doskonale wiedzą, że zdobywając miasto, posiądą władzę nad całym krajem.
Miasto zostało szczelnie otoczone przez wojska serbskie, odcięte od dostaw żywności i wody. Było ostrzeliwane ponad 300 razy dziennie, na ulicach toczyły się walki z najeźdźcą. Serbowie postanowili zastosować średniowieczną metodę szczelnego otoczenia grodu, odcięcia go od wszelkich dostaw i doprowadzenia do zagłodzenia jego mieszkańców. Dla mieszkańców zaczęło się życie pod nieustającym ostrzałem moździerzy i snajperów, którzy chcąc zastraszyć ludzi, strzelali do nich z okolicznych bloków. Nawet zwykły spacer mógł zakończyć się śmiercią.
Główna arteria Sarajewa z tramwajowym torowiskiem stała się miejscem, w którym odbywało się polowanie snajperów na przechodniów. Ulica zyskała wówczas określenie „aleja snajperów”, które funkcjonuje do dziś. Ludzie ginęli, stojąc w kolejce po chleb czy odwiedzając swoich krewnych. Brakowało żywności, wody, opału, leków i środków czystości. Na ulicach zalegały tony niezbieranych śmieci. Mieszkańcy Sarajewa okupowanego przez wojska serbskie, byli zdani tylko i wyłącznie na siebie i swoją kreatywność.
W rękach sił pokojowych znajdowało się wyłącznie międzynarodowe lotnisko, do którego wydrążono z dwóch stron tunel, który dawał mieszkańcom Sarajewa nadzieję na przeżycie. Tunel mierzył 800 m i połączył odcięte przez serbskie siły miasto z lotniskiem kontrolowanym przez ONZ. Pod lotniskiem połączył dwa osiedla, które były pod kontrolą Armii Bośni i Hercegowiny – Dobrinja i Butmir.
Budowa tunelu była trudnym przedsięwzięciem – brakowało sprzętu, ludzi, występowało realne zagrożenie zawalenia, zalania wodą oraz pożarem. Nie zabrakło natomiast chęci walki i woli ciężkiej pracy wśród mieszkańców obu dzielnic. Miejsca związane z budową tunelu były oczywiście ostrzeliwane przez siły serbskie, co znacznie utrudniało kopanie. Całe przedsięwzięcie było objęte tajemnicą i bardzo starano się, aby nie było wycieku na zewnątrz. Gdyby siły serbskie dowiedziały się o nim, zrobiliby wszystko, by doprowadzić unicestwienia planów i w przyszłości niedopuszczenia do podobnych budowli.
Relacja cywila z Mariupola ukrywającego się w podziemiach przedsiębiorstwa Azowstal.
— W połowie marca nie mogliśmy już w ogóle wychodzić z pomieszczeń. Najpierw bomba wleciała do budynku nad naszym schronem i przebiła się przez ścianę. 14 marca nastąpiło silne uderzenie w dach. Czasami mężczyźni wychodzili ze schronów, gdy musieli coś znaleźć. Szukano na przykład środków antyseptycznych. Mieliśmy też okazję raz wejść na górę, gdy ostrzał spowodował pożar w jednym z pomieszczeń nad nami i musieliśmy go ugasić — mówi Ołeksandr.
— W pierwszych dniach pobytu w schronie udało nam się pójść do sklepu z żywnością na terenie zakładu i zdobyć trochę jedzenia. Wystarczyło to do końca miesiąca. Potem pomagali nam ukraińscy żołnierze, którzy co 3-4 dni przynosili makaron, kaszę i konserwy. Z tego gotowaliśmy zupy czy piekliśmy ciasta — mówi Ołeksandr.
Mężczyzna mówi, że w pierwszych dniach wojny kierownictwo zakładu zarządziło utworzenie rezerw wody. — Wszystkie kotły w Azowstalu zostały napełnione. Ludzie pili także wodę butelkowaną, która została zakupiona przez zakład jeszcze przed wojną. Każdy dostawał wtedy 2 litry wody dziennie — dodaje.
Z tego wynika, że te bunkry nie były wyposażone w ujęcia wody pod postacią ręcznych pomp typu abisynka czy skrzydełkowa. O tym, że nieuchronnie zbliża się inwazja, armia ukrainy wiedziała i władze też wiedziały, ponieważ zarówno ich własny wywiad jak i amerykański informował, że inwazja jest nieuchronna a najlepiej świadczy o tej świadomości to, że polska już na początku lutego, czyli na około dwa tygodnie przed inwazją przekazała Ukrainie mnóstwo broni, między innymi rakietowe granaty przeciwczołgowe PPK RPG-76 KOMAR oraz wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych GROM i PIORUN. Te ostatnie czyli PIORUN’y są jednymi z najnowocześniejszych na świecie a nawet nasza armia ma ich zdecydowanie zbyt mało, a jednak bardzo dużo przekazano Ukrainie.
To dobitnie świadczy o tym, że była ogólna świadomość nieuchronnie nadciągającej inwazji, również w armiach oraz rządach państw NATO a szczególnie tych sąsiadujących z regionem. Pomimo tej nieuchronnie nadciągającej inwazji wielkiej armii czerwonej, ukraińskim władzom centralnym jak i regionalnym nie przyszło do głowy, aby wyposażyć bunkry oraz piwnice w „ręczne ujęcia wody” czyli zwykłe ręczne pompy. Takie działanie bardzo ułatwiłoby potem życie w ukryciu i uniknięto by wielu ofiar. Wielu zmarło z odwodnienia, ponieważ nie było skąd wziąć wody, wielu zmarło od ostrzałów gdy stali w kolejce po wodę itp.
Woda jest najważniejsza do przeżycia a taka woda z pompy ma sporo minerałów w postaci tzw.”kamienia” co akurat jest korzystne dla wycieńczonych organizmów.
Dlatego należy o tym dużo pisać oraz głośno mówić, we wszelkich dostępnych mediach, np. na YT, żeby u nas nie popełniono podobnych błędów, gdy już wcześniej lub później dojdzie do inwazji na Polskę.
Na wypadek zawalenia wyjścia z piwnicy gruzem, co jest powszechne podczas bombardowania, piwnice powinny być wyposażone w kilofy oraz szpadle. Przy pomocy kilofa należy rozbić boczną ścianę piwnicy a szpadlem wykopać się na zewnątrz. Najpierw należy kopać poziomy tunel o długości od 5 do 10 metrów, tak żeby przekopać się poza obręb gruzowiska. Dopiero w takiej odległości od ściany piwnicy można kopać w górę celem wydostania się na zewnątrz, już poza obszarem gruzowiska.
Człowiek do przeżycia w tak ekstremalnych warunkach, najbardziej potrzebuje wody, niewielkiej ilości jedzenia, najlepiej ryżu, kasz lub innych ziaren. Podstawą takiego zabezpieczenia są zgromadzone zapasy suchego jedzenia w hermetycznych opakowaniach, które w razie konieczności można namoczyć lub ugotować. Jako hermetyczne opakowania wykorzystywane do gromadzenia zapasów suchej i sypkiej żywności, najlepsze są 5 litrowe butelki po wodzie źródlanej. Proponuję lekturę artykułu poświęconego tematowi osobistego magazynu żywności na trudne czasy, jest nim tzw. Beczka Przetrwania.
Ponieważ organizm człowieka potrzebuje ciepła, to w przypadku braku ogrzewania, dobre i ciepłe ubrania a zwłaszcza buty, zapewniają dobrą izolację. Będąc ciepło ubranym na tzw. „cebulkę” zapewnimy sobie niezbędne minimum, nawet przez dłuższy czas bez ogrzewania pomieszczeń.
Potrzeba też źródeł światła np. świeczki itp. Potrzeba również podstawowych środków medycznych i jakieś bardzo skuteczne antybiotyki, tak na wszelki wypadek. Moim wyborem jest doxycyklina, jest niezwykle skuteczna na większość infekcji a czas likwidacji infekcji jest wprost imponujący. Wystarczy 5 tabletek, rzadko kuracja musi obejmować dwa opakowania, czyli 10 tabletek likwidując większość znanych chorób.
Ostatnia sprawa często pomijana, wręcz niezauważana przez większość tych, którzy „wiedzą” jak należy się przygotować do takiego kryzysu, to łączność.
Pierwszym a zarazem najbardziej podstawowym środkiem łączności ze światem zewnętrznym, umożliwiającym dopływ aktualnych informacji, jest najzwyklejszy odbiornik radiowy fal długich. Odbiorniki radiowe fal długich do odbioru sygnałów radiowych używają wbudowanej wewnętrznej anteny ferrytowej, będącej odmianą anteny magnetycznej. Zaletą anten magnetycznych jest zdolność do zapewnienia zadawalającego odbioru sygnałów nawet tam, gdzie inne anteny nic już nie odbierają. Takie zwykłe małe radio, umożliwia odbiór sygnałów nadawanych na krajowej częstotliwości 225 KHz radiostacji Warszawa I. Tak niska częstotliwość umożliwia przenikanie sygnałów radiowych, tam gdzie sygnały radiowe fal średnich czy krótkich oraz UKF nie dochodzą wcale.
Sprawdziłem możliwości odbioru różnych fal radiowych, wewnątrz piwnicy bloku mieszkalnego w którym obecnie mieszkam. Jest to kilkunastopiętrowy blok wykonany z płyt żelbetonowych, więc i piwnica również jest wykonana z takich samych płyt, ponieważ musi wytrzymać ciężar całego bardzo wysokiego budynku. Podłoga piwnicy mieści się 4 metry poniżej poziomu gruntu, co do ochrony przed bombardowaniem jest wystarczające. Tak duża głębokość piwnicy stanowi dobrą ochronę przed bombardowaniem, lecz dla odbioru sygnałów radiowych jest bardzo dużym utrudnieniem.
Płyty żelbetonowe utrudniają, bądź nawet uniemożliwiają przenikanie fal radiowych, lecz fale długie o częstotliwości 225 KHz jako jedyne, są odbierane. Ani sygnały fal krótkich, ani średnich, (o UKF’ie nawet nie wspominam) nie są możliwe do odbioru w takim prowizorycznym bunkrze. Jedynie sygnały radiowe fal długich przenikają całkiem zadowalająco. Jeszcze lepsze do odbioru pod ziemią są fale bardzo długie o częstotliwościach dziesiątek kiloherców, jednak nie przeznaczone do takich celów. Fale długie o tak niskich częstotliwościach są przeznaczone do nadawania sygnałów nawigacyjnych oraz „sygnałów wzorcowych czasu”. Co prawda na czas wojny można by zmienić przeznaczenie nadajnika, lecz państwo polskie nie ma przyznanych częstotliwości w tych zakresach. Najpierw powinna zostać przyznana częstotliwość nadawania z tego zakresu, następnie powinny zostać wybudowane nadajniki oraz wyprodukowane odbiorniki „kryzysowe”. Przeznaczeniem dla wykorzystania takiego odbiornika, były wyłącznie działania wojenne, trzęsienia ziemi, huragany, trąby powietrzne oraz tym podobne katastrofy naturalne.
Sprawdziłem czy jest możliwość odbioru stacji radiowych na peronach metra warszawskiego, niestety, tam nie docierają żadne sygnały radiowe. Jeżeli metro zostałoby zaadaptowane na tak potężny schron, to przy tak wielkiej liczbie ludności która mogłaby się tam ukrywać, zawsze istniałaby jakaś możliwość dotarcia informacji ze świata zewnętrznego. Poza tym duża grupa ludzi potrafi się wzajemnie zorganizować oraz wspierać psychicznie i nie wpada tak łatwo w panikę jak pojedyncze osoby, czy nawet pojedyncza rodzina poddana długotrwałej izolacji połączonej z silnym stresem. Służby obsługi metra warszawskiego zapewne zadbałyby o to, żeby był dopływ informacji z zewnątrz, takie działania bardzo pomagają podtrzymać społeczeństwo na duchu.
Czy władze państwa polskiego potrzebują niezawodnej łączności ze społeczeństwem ?
W celu przekazywania społeczeństwu komunikatów oraz informacji w warunkach kryzysowych, zwłaszcza w warunkach wojny konfliktu asymetrycznego, np. z Rosją, opieranie systemu wysyłania komunikatów o nadajnik fal długich nadający na częstotliwości 225 KHz nie jest działaniem wystarczająco niezawodnym. Anteny tych nadajników zostaną zburzone w pierwszym dniu wojny.
Te procedury były reliktem poprzedniej epoki, wynikającym z poprzednich uwarunkowań strategicznych, z powodu bycia częścią sojuszu wojskowego jakim był Układ Warszawski. Jak również naszego położenia geostrategicznego oraz zobowiązań sojuszniczych, przy słabej precyzji ówczesnych rakiet skutkującej niską celnością. Ale i braku wykorzystania zwiadu satelitarnego itp. Dziś jednak to wyglądałoby to zupełnie inaczej. Obecnie większość armii dysponuje precyzyjnymi rakietami dalekiego zasięgu, zdolnymi razić infrastrukturę krytyczną przeciwnika głęboko za zapleczu lini frontu.
Czy proste odbiorniki radiowe fal długich 225 KHz zagwarantują dostęp do informacji w czasie wojny ?
Praktyka powiązana z taktyką wojenną Rosji w walkach na Ukrainie mówi że NIE !!!
Nadajnik programu Warszawa I ma ogromny zasięg, jest też centralnym systemem do łączności władz państwowych ze społeczeństwem, lecz „WRÓG O TYM WIE” i właśnie to jest największą wadą tego sytemu.
A czemu tak uważam ?
Już podczas początkowej fazy inwazji w pierwszej kolejności, wróg zawsze niszczy systemy łączności państw najeżdżanych, tak Rosja zrobiła na Ukrainie. Zniszczyli wszelkie możliwe maszty antenowe, zarówno radiowe, telewizyjne jaki i GSM oraz internetowe.
W wyniku działań wojennych obwód ługański został pozbawiony łączności: Zarówno miasta jak i wioski zostały pozbawione elektryczności, wody, gazu i telefonii komórkowej.
Nadajnik radiostacji programu Warszawa I jest tylko jeden, nie ma zapasowych masztów antenowych ani zapasowego nadajnika, więc w przypadku zbombardowania nie zastąpi go żaden inny nadajnik. Nawet gdyby było więcej takich nadajników, to wszystkie po kolei zostałyby zniszczone precyzyjnymi rakietami. Obrona powietrzna na niewiele zdałaby się, ponieważ wróg mając świadomość wagi „problemu” użyłby adekwatnych środków, w takiej ilości żeby zniszczyć tę infrastrukturę krytyczną.
W skład tej radiostacji wchodzi system antenowy złożony z dwóch olbrzymich masztów nadawczych oraz nadajnika. O ile samą stację nadawczą można ukryć w bunkrze, głęboko pod ziemią, to już tych masztów antenowych nie można ukryć, i właśnie to jest największą wadą tej radiostacji. Jestem przekonany, że te maszty nie przetrwałyby pierwszego tygodnia wojny, zapewne tak zakończyłaby się łączność rządu z obywatelami.
Odbudowa tych masztów trwałaby miesiącami a może i latami, byłaby też bardzo kosztowna, natomiast w warunkach trwającego konfliktu zbrojnego odbudowa jest praktycznie niewykonalna.
Są dwa możliwe rozwiązania problemu możliwości zniszczenia masztów antenowych:
Łączność służb państwowych ze społeczeństwem powinna być oparta o zapasowe nadajniki fal długich, oraz zapasowe awaryjne anteny używane w przypadku zawalenia kratownicowych masztów antenowych, znajdujących się w Solcu Kujawskim. Te anteny powinny być antenami linowymi, wyciąganymi do góry przez balon albo drony. Posiadanie zapasowych linek antenowych oraz balonów z systemem lin podtrzymujących, jak również zapasowych dronów nie jest większym problemem. W przypadku systemu opartego o drony należy pamiętać, że czas pracy drona jest ograniczony pojemnością akumulatora, więc drony musiałyby się zmieniać raz na jakiś czas, ewentualnie doprowadzić kablem stałe zasilanie drona.
Alternatywnym lub równoległym rozwiązaniem problemu, jest łączność na falach krótkich, ponieważ tam zasięgi odbioru również są bardzo duże, natomiast anteny są krótkie i cienkie oraz nisko zawieszone, dzięki temu niewidoczne. Anteny fal krótkich zazwyczaj są antenami rozwieszanymi, wystarczą do tego dwa punkty mocowania (podwieszenia) np. dwa drzewa i już działa.
Z nadajnikami krótkofalowymi ogólnie nie ma problemu, ponieważ do nadawania na falach krótkich nadaje się każdy nadajnik przeznaczony dla krótkofalowców. Takich nadajników mamy w Polsce dziesiątki tysięcy. Dla zapewnienia silnego sygnału w odbiornikach na terenie całego kraju, zwłaszcza przy wykorzystaniu sposobu propagacji fal zwanego NVIS, wystarczy moc nadajnika 100W. Problemem jest brak odbiorników fal krótkich w ogólnej „masie społecznej”.
Powinny to być tzw. odbiorniki globalne, z bardzo rozbudowanymi i szerokim zakresami odbioru fal krótkich. Takie odbiorniki są dostępne, lecz społeczeństwo nie jest o tym poinformowane, oraz nie „zauważa potrzeby” posiadania takiego odbiornika. W Polsce są dostępne między innymi odbiorniki globalne TECSUN, ja właśnie taki odbiornik posiadam. Ze starych odbiorników, bardzo dobre były radia VEF. Radio VEF-201 jest przeznaczone do odbioru sygnałów ze stacji nadawczych w pasmach długich, średnich i krótkich.
Zakres odbieranych fal (częstotliwości):
długie fale 2000–735.3 m (150–408 kHz)
średnie fale 571,4–186,9 m (525–1 605 kHz)
krótkie fale: 75–52 m ( 3,95-5,7 MHz), 49 m (5,85-6,3 MHz), 41 m (7-7,4 MHz), 31 m (9,5-9,775 MHz), 25 m (11, 7–12.1 MHz)
Uzasadnienie stosowania fal krótkich do łączności kryzysowej rządu ze społeczeństwem
Zniszczenie anteny drutowej fal krótkich jest bardzo trudne, dlatego że takiej anteny najzwyczajniej nie widać. Nawet widząc ją, lub znając jej współrzędne geograficzne, trafienie w cienki drut jest praktycznie niemożliwe. Cienki drut stawia bardzo mały opór dla fali uderzeniowej, więc trafienie tuż obok dużą bombą, nie powinno „zdmuchnąć” linki antenowej. Zlokalizowanie anteny nadawczej pracującej techniką NVIS jest bardzo trudne, więc jest to właściwe podejście do tematu. Podobne właściwości miała antena prof. Manczarskiego, której Niemcy nie byli w stanie wytropić swoimi radiopelengatorami.
Jeżeli wróg zlokalizuje stację nadawczą oraz zniszczy antenę fal krótkich, można w pół godziny rozwiesić nową. Napastnik musiałby niszczyć te anteny do znudzenia a i tak ciągle powstawałyby nowe, ponieważ są bardzo tanie. Najistotniejszymi zaletami wykorzystania fal krótkich do łączności kryzysowej rządu ze społeczeństwem, są: Niski koszt linki miedzianej oraz izolatorów a także niezwykle łatwy, tani oraz krótki czas potrzebny na powieszenie nowej anteny.
Jeszcze tylko podpowiem, że klasyczna antenowa linka miedziana lub fosforobrązowa, może zostać zastąpiona zwykłym drutem miedzianym, fosforobrązowym lub aluminiowym. W razie braku izolatorów, mogą one zostać zastąpione grubą żyłką wędkarską lub plastikowymi elementami np. butelką PET itp. Więc ponowne doprowadzenie anteny fal krótkich do używalności, nie przekroczy czasu jednej godziny a dla sprawnej obsługi znacznie krócej. Są to podstawowe zalety systemu łączności opartego na falach krótkich.
Niebagatelną sprawą jest również niski koszt nadajnika, powodowany niską mocą wystarczającą do zadowalającego odbioru sygnału w odbiorniku słuchacza. Mając na względzie powyższe zagrożenia, można zawczasu mieć przygotowane więcej takich anten, porozwieszanych w różnych regionach kraju.
Można a nawet należy, zastosować system łączności NVIS, utrudniający namierzenie sygnału nadajnika, jednocześnie zapewniający doskonałą łączność przy małych mocach nadajników. Fale krótkie pomiędzy 3 a 7 MHz idealnie nadają się dla takiego zastosowania. Problemem jest wyłącznie powszechny brak wiedzy w tych tematach, zarówno u naszych decydentów jak i w śród społeczeństwa.
Społeczeństwo powinno być wyposażone w tzw. odbiorniki globalne z pełnym zakresem pasm, aż do 30 MHz.
Należałoby się zastanowić nad falami krótkimi z zakresów 90m, 75m, 60m, 49m, 41m, otrzymanie przydziału wymienionych częstotliwości od organizacji ITU, raczej nie powinno stanowić problemu.
Dla łączności kryzysowej szczególnie przydatne są pasma z zakresu fal krótkich:
Pasmo 90 metrów
Pasmo 75 metrów
Pasmo 60 metrów
Pasmo 49 metrów
Pasmo 41 metrów
A także dodatkowo 11 metrów tzw. CB radio.
Pasmo 75 metrów z pozornie wolną częstotliwością 3,93 MHz, jest to częstotliwość radia w Korei tylko której ?
W każdym razie u nas nie słychać a i Korea nas nie usłyszy ze względu na olbrzymią odległości pomiędzy naszymi terytoriami, więc nie powinno to stanowić kolizji. Jest niewykluczone że 3,92 jest obecnie wolną częstotliwością.
Komunikaty powinny być zsynchronizowane i jednocześnie nadawane, równolegle na wszystkich tych częstotliwościach w tym samym czasie. Umożliwiałoby to wyselekcjonowanie najlepszej częstotliwości odbioru o określonej porze doby w zależności od pory roku. Zimą obiór jest najlepszy w innych godzinach niż latem na określonej częstotliwości a wynika to z propagacyjnych zależności fal radiowych.
Dobrze byłoby, żeby radio posiadało kilka pamięci częstotliwości, to bardzo ułatwia sprawne przeskakiwanie pomiędzy częstotliwościami stacji nadawczych.
Powinno też powstać rządowe Radio RCI, Rządowe Centrum Informacyjne które nadawałoby komunikaty radiowe przeznaczone dla ludności cywilnej. W przypadku uszkodzenia infrastruktury internetowej, pozostałoby jedynie nasłuchiwanie komunikatów Rządowego Centrum Informacyjnego.
Niezbędne działania zapewniające bezpieczeństwo przebywania mieszkańców w pobliżu możliwych działań militarnych
Należy zadbać o to, aby mieć nieskrępowany dostęp do własnego ujęcia wody, bez wychodzenia z domu i narażania się na zabłąkaną a może celową kulę. Można zamontować ręczną pompę wodną w piwnicy budynku w którym przebywamy, ewentualnie bardzo blisko tego budynku. Lokalizacja pompy w piwnicy jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem problemu, ponieważ nie zmusza do wychodzenia na zewnątrz.
Należy również zadbać o zapasy żywności o przedłużonym okresie przydatności do spożycia, a więc konserwy oraz suchy prowiant, który latami nadaje się do spożycia. Powinno zgromadzić się zapasy umożliwiające przeżycie całej rodzinie kilku miesięcy bez wychodzenia i narażania się na ostrzał. Przebywanie w kryjówce chroni przed przypadkowym bądź celowym ostrzałem, tak żeby nie stać się celem ataku.
Bywa i tak, że dynamicznie zmieniająca się sytuacja na froncie, może niejako wymusić szybkie opuszczenie dotychczasowej lokalizacji, bezpiecznej dotąd kwatery na bardziej bezpieczną, lecz znajdującej się w innej lokalizacji, zazwyczaj dalej od linii bezpośrednich działań wojennych.
W celu przeprowadzenia sprawnej dyslokacji, niezbędne jest posiadanie auta, niekoniecznie własnego, ważne żeby było dostępne, może być firmowe itp. W czasie zagrożenia wojennego, pojęcie własności staje się bardzo płynne, ważne żeby przy podejmowaniu trudnych decyzji nie skrzywdzić innych np. sąsiada.
W trakcie przemieszczania się należy unikać głównych, prostych jak strzała tras, takich jak autostrady czy drogi ekspresowe, one i tak będą zakorkowane oraz bardzo podatne na atak z powietrza a przy tym uniemożliwiają wydostanie się z takiej pułapki. Brak sieci skrzyżowań, zjazdów, rowy i bariery energochłonne praz dźwiękochłonne, będą bardzo skuteczną pułapką. W nieco lepszej sytuacji będą motocykliści ale nie zabiorą ze sobą rodziny ani dobytku.
Auto osobowe zapewnia wystarczającą ilość miejsca do zabrania najbliższych oraz niezbędnego wyposażenia, jak waluta, biżuteria, kosztowności, ciepła odzież, żywność o przedłużonym okresie przechowania, suszona oraz konserwy i kilka butelek wody.
Biżuteria jako uniwersalna waluta
Biżuteria może być bardzo pomocna w celu przekupywania bezdusznych patroli, które nie będą chciały nas przepuścić przez punkt kontrolny, lub będą miały rozkaz rekwirowania danego typu aut, takie przekupstwo może nam uratować życie.
Przekupstwo z moralnego punktu widzenia jest naganne, lecz należy pamiętać, że w trakcie wojny czy klęski żywiołowej nasze życie oraz naszych najbliższych jest dla nas najwyższą wartością, władze mogą mieć w tej sprawie odmienne zdanie od naszego.
W celu bezpiecznej ewakuacji należy omijać główne trasy a przemieszczać się lokalnymi drogami, najlepiej biegnącymi poprzez lasy.
Z takiej trasy zawsze możne gdzieś odbić, w inną lokalną lub leśną drogę. Auto powinno być wyposażone w radio CB oraz dobrze zestrojoną antenę.
Z autostrady w przypadku korka nie wydostaniemy się, nie będzie też można liczyć na żadną pomoc z zewnątrz, a ewentualny atak paniki dużej ilości ludzi uwięzionych w tej śmiertelnej pułapce, może doprowadzić do tragedii. Trzeba mieć świadomość, że sytuacja zagrożenia potrafi wyzwolić w ludziach, naprawdę nieciekawe reakcje oraz instynkty.
Żeby wiedzieć o zbliżającym się zagrożeniu z bezpiecznym wyprzedzeniem, dającym wystarczającą ilość czasu na spakowanie najistotniejszych rzeczy, trzeba posiadać świadomość sytuacyjną.
Bez posiadania środków łączności nie może być mowy o świadomości sytuacyjnej !!!
Podstawowymi środkami łączności pomiędzy rządem a społeczeństwem, są: TV, radio, telefony GSM oraz internet, które zapewne dość szybko przestaną funkcjonować, tak jak to wydarzyło się w Ukrainie. Obserwacja tego konfliktu pozwala wyciągnąć właściwe wnioski w temacie zagrożeń, oraz możliwości zapobiegania im.
Należy być wyposażonym w radio na fale długie, średnie i krótkie. Jednak i to medium może zostać zneutralizowane przez najeźdźcę, poprzez zaatakowanie nadajników wraz z antenami. Wróg może również zakłócać odbiór audycji nadawanej z ośrodków zagranicznych, zwłaszcza przed aktualnie planowanym nowym uderzeniem.
Dlatego należy wyposażyć siebie w środki łączności osobistej, takiej jak radia PMR które mają co prawda mały zasięg (tylko około 1 km) ale za to jest to bardzo powszechny środek łączności w społeczeństwie, zapewniający stosunkowo dobry dostęp do świadomości sytuacyjnej na zewnątrz.
PMR do łączności wykorzystuje częstotliwości powyżej 400 MHz, przez to jest trudne do zlokalizowania w warunkach miejskich, ze względu na liczne odbicia od infrastruktury miejskiej a także usłyszenia i zakłócenia sygnału przez wroga, ze względu na mały zasięg transmisji.
PMR to taka łączność rozproszona, szczególnie przydatna w warunkach gęstej miejskiej zabudowy, czym większe miasto i wyższe budynki, tym łatwiejsze przekazywanie informacji na stosunkowo duże odległości.
Wadą dużych ośrodków miejskich jest to, że wszyscy są dla siebie anonimowi, więc nie wiemy czy informacja pozyskana jest wiarygodna. W mniejszych ośrodkach zazwyczaj wiemy kto do nas mówi a wymiana informacji staję się bardziej wiarygodna.
Należy również posiadać radio CB ponieważ ono umożliwia łączność na około 10 do 20 km a również jest bardzo powszechna na terytorium Polski, według różnych szacunków co najmniej 2 mln egzemplarzy.
Ten typ łączności umożliwia pozyskanie świadomości sytuacyjnej na znacznym obszarze kraju ze względu na spory zasięg. Dla stacji mobilnych jest to około 10 do 20 km, natomiast stacjonarne instalacje umożliwiają łączność nawet do 50 km. Takie zasięgi łączności umożliwiają już przekazywanie informacji jeden do drugiego, umożliwiając pokrycie łącznością praktycznie całego kraju.
Jest więc wręcz niezbędne posiadanie takiego sytemu łączności.
Warto też mieć radio na pasma amatorskie, tam zasięgi łączności są duże, na poziomie kilkuset czy kilku tyś. km, lecz nie wiadomo czy będzie można używać tego typu radia w warunkach wojny, ponieważ rząd oraz armia może tego zabronić, oraz skutecznie uniemożliwić. Dlaczego tak jest nie wnikam, ale tak było u nas w czasie II wojny światowej, co uważam za absolutnie błędną decyzję naszych władz, oraz tak jest obecnie na Ukrainie. Więc warto mieć te środki łączności, lecz użyteczność tego sprzętu w razie konfliktu, może być ograniczona do nasłuchów. Natomiast żaden rząd nie może SKUTECZNIE zakazać używania CB Radia czy też PMR, tu zawsze można się wyłgać, że o żadnym zakazie nie mieliśmy wiedzy a powszechność tego sprzętu jest bardzo duża.
Brak świadomości sytuacyjnej w trakcie przebywania w kryjówce szybko prowadzi do frustracji a w konsekwencji od rezygnacji aż do zobojętnienia i apatii prowadzącej do depresji, a to zazwyczaj kończy się bardzo źle. Żeby nie stracić nadziei, trzeba mieć świadomość tego co się dzieje na zewnątrz, pomimo że nie można wyjść z ukrycia, ponieważ na zewnątrz jest zbyt niebezpiecznie.
Tak też obecnie jest w Ukrainie, ludzie wychodzą po wodę czy chleb całkowicie zrezygnowani, całkowicie obojętni czy coś w nich trafi czy nie. Są tym przemęczeni i brak im nadziei, ponieważ nie wiedzą co się dzieje na zewnątrz i jak powinni postępować. Nie mają świadomości gdzie jest bezpiecznie a gdzie są ostrzały. Ta sytuacja dobitnie wskazuje że brak łączności pomiędzy rządem a obywatelami, jest bardzo poważnym błędem powodującym niepotrzebne ofiary. Rządy powinny z odpowiednim wyprzedzeniem zadbać o dobrą łączność ze społeczeństwem w trakcie otwartego konfliktu zbrojnego, lub klęski żywiołowej.
Innym również powiązanym tematycznie artykułem, na temat stworzenia osobistego, skrytego magazynu żywności o długotrwałej przydatności do spożycia tzw. beczki przetrwania.
Szanowny czytelniku skoro dotarłeś do tego miejsca to musiałeś być bardzo zdeterminowany i wytrwały, więc jeżeli masz jakieś pytania lub uważasz, że coś należy zmienić lub uzupełnić, to napisz do mnie via mail
Moje niezawodne domowe sposoby na ekspresowe pokonanie grypy, oraz chorób grypopodobnych. Nigdy nie słyszałem o szybszej i bardziej doskonałej metodzie.
Nie znam żadnego lekarza, który pomimo całej swojej wiedzy medycznej oraz dostępnych środków farmaceutycznych, jest w stanie szybciej wyleczyć grypę.
Gdy poczuję pierwsze objawy grypy a takim objawem jest drapanie w gardle oraz ból skóry na plecach, zauważalny przy bardzo delikatnym dotykaniu i przesuwaniu palców po skórze, jest objawem, że właśnie zaczyna się u mnie grypa. Ten ból skóry na plecach jest zauważalny tylko przy bardzo delikatnym przesuwaniu palców, przy silniejszym docisku nie zauważą się go. Czym szybciej zareaguję tym szybciej infekcja zostaje pokonana.
A więc pierwszym działaniem jest łyżka stołowa oleju z czarnuszki i zapewniam że nie jest to miłe doświadczenie. Czarnuszka pachnie jak stary przepracowany olej silnikowy a smakuje, niczym guma do żucia wykonana z opony samochodowej. Jednak czarnuszka jest rewelacyjna w leczeniu wielu schorzeń.
Drugie to rozpuszczenie dwóch wielkich tabletek musujących aspiryny w ciepłej wodzie i wypicie, wspomóc to dużą porcją witaminy C albo rutinoskorbiny. Nie każdy może używać aspiryny, jest wielu uczulonych na kwas salicylowy, lub ma aktywną chorobę wrzodową żołądka. więc należy zachować ostrożność przy aspirynie.
Trzy, kąpiel w wannie w dość gorącej wodzie, czym cieplej tym lepiej. Gdy poczujemy, że woda już nie jest taka gorąca, to dopuszczam ponownie gorącej, tak żeby zawsze czuć duże gorąco, opływające zaatakowane ciało. Czas kąpieli nie krócej niż pół godziny a najlepiej z godzinkę. Nie powinno to być problemem, ponieważ w takim przypadku ta kąpiel będzie powodowała znaczącą ulgę. Będąc w wannie mocno wygrzani, niemal nie odczuwamy żadnych dolegliwości, więc będzie to przyjemne doświadczenie. Zmierzyłem temperaturę wody do jakiej wchodzę i jest to 38 stopni, odczuwam to jako gorąco. Po około 5 minutach dopuszczam gorącej wody, podnosząc temperaturę o pół stopnia, po kilku następnych minutach ponownie dopuszczam gorącą wodę osiągając 39 stopni. Jeżeli ktoś jest wytrzymały to można próbować dojść do 40 stopni. Ważne jest aby ta kąpiel nie trwała krócej niż 30 minut. Uwaga kąpiel pod prysznicem nie omaga a wręcz szkodzi, będzie nam i gorąco i zimno za razem. Lepszą alternatywą od tej kąpieli jest sauna ale nie każdy ma do niej dostęp. Sauna jest genialna i można ją powtarzać nawet kilka razy dziennie, bo trwa krócej od kąpieli. Ci co mają saunę z całą pewnością używają jej w podobnym celu, szybko dochodząc do zdrowia.
Po wyjściu z kąpieli należy szybko wytrzeć się i dosuszyć suszarką.
Następnie ubieramy się w jakieś dresy lub tym podobne ciepłe ubrania, oraz czapkę i grube skarpetki frote, wskakujemy do łóżka pod kołdrę w takim ubranku jak na sybir.
Warto też podnieść temperaturę pomieszczenia do 24 a nawet 25 stopni Celsjusza w celu odczuwania komfortu cieplnego.
Normalnie gdy jesteśmy zdrowi, to taka temperatura jest niepożądana, a zalecana to około 22 stopnie a czasem mniej. Ja zawsze lubię 23 ale jestem ciepłolubny 😉
W czasie choroby warto podnieść temperaturę pomieszczenia o jeden do dwóch stopni, zapewniając sobie komfort cieplny. Chodzi o to żeby nie odczuwać żadnych dreszczy, lecz przyjemne ciepło.
Wchodzimy pod kołdrę i zakrywamy się całkowicie, starając się usnąć, choć szanse na to będą znikome.
Taka kąpiel w połączeniu z aspiryną spowoduje silne poty, wszytko będzie na nas mokre, trzeba ten okres przetrzymać w takim stanie, przynajmniej ze dwie godziny a nie będzie to przyjemne doznanie.
Potem można ponownie się wykąpać, żeby zmyć z siebie ten pot a zarazem dalej się wygrzewać. Po wyjściu z kąpieli ponownie szybko wycieramy się suchym ręcznikiem oraz ubieramy w świeże i suche ubrania a nie te przepocone, oraz ponownie wskakujemy ubrani pod kołdrę.
Takie gorące kąpiele, powielamy jeżeli czujemy pogorszenia się naszego stanu, po takiej kąpieli zawsze jest poprawa, ale działa tylko kilka godzin.
Ja zazwyczaj stosuję dwie a rzadko i w trudnych przypadkach, nawet trzy kąpiele dziennie.
Co daje takie moje postępowanie ?
Czas dochodzenia do zdrowia zależy głównie od momentu w którym podjęliśmy działania zaradcze.
U mnie najszybsze wyzdrowienie było już po jednej godzinie !!!
Często jest to około 2 godzin, a czasami cały dzień. Najdłużej chorowałem 2 dni.
Czy zna ktoś szybszą i skuteczniejszą metodę ?
Na dowód skuteczności opisanej metody niech będzie informacja, że 5.11.2022 zachorowałem na COVID-19, 6.11.2022r nie miałem nawet siły wymieszać łyżeczką herbaty a tę metodę opisałem już 8.11. 2022 roku mając 59 lat. Był to mój pierwszy COVID i oby jedyny, nie szczepiłem się, żyję. Gdyby nie całkowita i długa utrata węchu i smaku myślałbym, że chorowałem na grypę. Taką dziwną „grypę”, ponieważ gorączka to tylko 37,2 a trzęsłem się z zimna. Przez cały ten czas nie miałem kataru jak zawsze przy grypie, dreszcze z uczuciem arktycznego zimna przy całkowitej utracie sił. Początkowo myślałem, że to jakaś wyjątkowo ciężka oraz zjadliwa grypa, będąc całkowicie bez sił, nic nie jadłem przez trzy dni.
Czyli będąc stosunkowo ciężko chory, już na trzeci dzień zanotowałem taką poprawę stanu zdrowia, że byłem w stanie „popełnić” ten artykuł ;-). Zachorowałem w sobotę a w poniedziałek wieczorem czyli 7.11.2022 zaliczyłem już pierwszy spacer, więc chyba jednak ekspresowo ?
Straciłem smak i węch na długi czas, lecz wszystko wróciło do normy i nie zauważam żadnych powikłań. – To zdanie dopisałem 28.03.2023 roku.
Do tej metody doszedłem empirycznie, przez cale lata mojego już stosunkowo nie krótkiego życia i dalej będę trzymał się jej.
Z całego serca polecam ją wszystkim chcącym szybko wrócić do zdrowia bez powikłań.
Ostatnio 25.12.2024r złapałem wyjątkowo zjadliwego wirusa, nie mam pojęcia co to było, objawy typowo grypopodobne, tyle że bardzo silne, zwłaszcza w pierwszym dniu. Było tak źle, że zupełnie nie pamiętam tego dnia, mam lukę w pamięci. Leżałem w łóżku i ani nie spałem ani nie byłem przytomny, świat zewnętrzny nie istniał dla mnie, nie wiem co się działo. „Swoje” metody leczenia podjąłem dopiero na drugi dzień jak już cokolwiek do mnie docierało. To oczywiście wielki błąd, powinienem już pierwszego dnia to zrobić ale nie kontaktowałem. Leczenie również trwało dwa dni, pomimo że łączny czas choroby to trzy dni, ale o jeden dzień za późno zareagowałem i właśnie o tyle się przedłużyło. Nie tylko ja zachorowałem, ale również mój znajomy z którym często spotykam się w różnych restauracjach na smacznym jedzonku. Musieliśmy wspólnie złapać tego samego wirusa bo objawy zupełnie identyczne a nawet czas choroby, pierwszy dzień również jest luką w pamięci kolegi. Nie wiem co to było, czy jakiś wybitnie zjadliwy szczep grypy, czy może kolejny szczep COVID. Nie mam pojęcia co to było, ale to uzupełnienie wstawiam już 27 grudnia wieczorem i czuję się bardzo dobrze. Jednak jak na moje sposoby leczenia była to wyjątkowo długa choroba. Jeden dzień nieleczona i dwa dni leczona, zanim została pokonana, czyli łącznie to aż trzy dni, co jest u mnie niespotykane przy zastosowaniu opisanej metody.
Ewentualne uwagi do opisanej metody, chęć uzupełnienia opisu o jakiś dodatkowy element, lub opis własnych sposobów, proszę kierować na mail. sp5mxf@gmail.com