Sposób „normalnego” funkcjonowania w czasie trwania przerw świątecznych powodujących przerwanie ciągu dostaw i usług

Sposób „normalnego” funkcjonowania w czasie trwania przerw świątecznych powodujących przerwanie ciągłości dostaw i usług

Do takich przerw w dostawach, należy zaliczyć wszelkie święta państwowe, kwarantanny, lockdowny pandemiczne, kataklizmy, klęski żywiołowe oraz działania wojenne. Większość z wymienionych tu „zawirowań”, utrudnia możliwość nabycia pożywienia a czasami nawet wręcz uniemożliwia wyjście z domu. Najlepszym przykładem może być pozornie „zwykła” wizyta prezydenta USA w stolicy, skutkująca zamykaniem ruchu ulicznego, powodując totalny paraliż komunikacyjny aglomeracji.

Przerwanie ciągłości dostaw i funkcjonowania sklepów, oraz brak dostępności usług w trakcie trwania przerw świątecznych, zdecydowanie utrudniają codzienne życie. Z technicznego punktu widzenia, święta państwowe (w tym kościelne), nazywane są  przerwami świątecznymi, skutkują przerwaniem ciągłości dostaw oraz usług, lecz najbardziej dokuczają zamknięte sklepy.

Ponieważ trwa to już odkąd sięgam pamięcią, czyli przez większość mojego długiego życia, więc uznałem, że należy podjąć środki zaradcze. Oczywiście mogę pogodzić się z problemami zaopatrzeniowymi w artykuły przemysłowe, czy też chwilowy brak usług, jest to zrozumiałe oraz akceptowalne. Dostęp do lekarstw zapewniają nam całodobowe dyżury w aptekach, więc gdy zdarzy się jakaś nieprzewidziana sytuacja, można uzyskać potrzebną pomoc. Jednak brak dostępności świeżego pieczywa, mleka, nabiału czy świeżych warzyw, oraz wszelkich produktów pierwszej potrzeby, zawsze mnie irytował.

Większym problemem może być nagła awaria elektryczności, hydrauliki czy pożar, lecz od rozwiązywania takich problemów są różne służby państwowe. Należy zaznaczyć, że działania polskich służb państwowych są stosunkowo sprawne, które wywiązują się ze swoich obowiązków wobec społeczeństwa. Jednak o żywność a zwłaszcza świeże pieczywo, czy podstawowe artykuły pierwszej potrzeby, musimy zadbać sami, organizując je we własnym zakresie.

 

To co jeszcze niedawno wydawało się zupełnie nierealne, dziś stało się powszechne

Dziś już chyba nikogo nie zdziwi ogłoszenie stanu pandemii, klęski żywiołowej, stanu wyjątkowego czy też wojennego. Jeszcze nie dawno, wielu ludziom opisane tu problemy wydawały się „potencjalnie możliwe”, lecz całkowicie nierealne, wręcz fantastyczne – niczym inwazja kosmitów.

Ja za swojego życia, przeżyłem już wiele zawirowań i utrudnień a także przerw w dostawach żywności i dostępie do usług. Choćby długotrwałe fale strajków, stan wojenny, stany klęski żywiołowej, stan wyjątkowy, powodzie, pandemię COVID-19, awaria czarnobylskiej elektrowni jądrowej, wojna ukraińska.

To co tu wymieniłem, to nie jest jeszcze pełen wachlarz „możliwości”, warto być przygotowanym nawet na jeszcze poważniejsze wyzwania. Trzęsienia ziemi na terytorium polski są rzadkością nie wyrządzając większych szkód a tsunami czy wybuch wulkanu, są mniej prawdopodobne od upadku meteorytu.

 

Pierwszym a zarazem podstawowym etapem jest zgromadzenie zapasów żywności, choćby na kilka dni

Najskuteczniejszym a zarazem najprostszym rozwiązaniem, jest zapewnienie sobie zabezpieczenia gwarantującego nieprzerwany dostęp do wody i żywności, gromadząc przynajmniej podstawowe „zapasy„. Wystarczającym, choć jednak tylko podstawowym rozwiązaniem tego problemu, jest bardzo pojemna lodówka z dobrą oraz pojemną zamrażarką. Nabiał, owoce i warzywa czy otwarte produkty umieszczamy w chłodziarce a mięso w zamrażarce. Należy również zadbać o zapasy butelkowanej wody pitnej, ponieważ w przypadku awarii sieci wodociągowej, kranówki również może zabraknąć. Woda zaraz za powietrzem, jest najważniejszą substancją potrzebną do życia, należy więc być przygotowanym na możliwe zakłócenia zaopatrzenia w wodę.

 

Zapasy wody w postaci butelkowej, mogą mieć szersze zastosowanie

Jeżeli pijemy wodę butelkową to należy zakupić większy jej zapas np. 4 baniaki po 5l. Taka ilość zapasów wody butelkowanej, wystarczy na przetrwanie dla całej rodziny, nawet najdłuższej przerwy świątecznej. I tu ważna uwaga, pustych butelek po wodzie źródlanej nie należy wyrzucać, są nieocenione jako pojemniki na suchą, sypką żywność. Puste butelki po wodzie źródlanej, idealnie nadają się do długotrwałego przechowywania suchej a zrazem sypkiej żywności. Ponieważ takie butelki posiadają hermetyczne zakręcane nakrętki, więc uniemożliwiają zawilgocenie, a co za tym zepsucie czy spleśnienie żywności.

Opróżnione z wody butelki należy pozostawić do wyschnięcia otworem do dołu, tak żeby kurz nie wpadł do środka. Można też zakryć otwór ręcznikiem papierowym, uniemożliwiając dostanie się kurzu do wewnątrz butelki, jednocześnie nie blokując wysychania wnętrza. Do pustych, czystych oraz dobrze wysuszonych pięciolitrowych butelek po wodzie źródlanej, należy wsypać suchą, sypką żywność, najodpowiedniejszą do długotrwałego przechowywania. Do takich produktów przede wszystkim zaliczamy ryż, wszelkie kasze, chrupki śniadaniowe, mąka, groch, mleko w proszku, suszone warzywa, bułkę tartą. Czyli wszytko to co sypkie i suche.

Należy pamiętać, że jeżeli już zamierzamy wsypać żywność do hermetycznie zamykanej butelki, to musi ona być naprawdę bardzo dobrze wysuszona. W innym przypadku zalęgnie się tam pleśń i cały zapas będzie nadawał się do wyrzucenia. Dobrym sposobem na dokładne wysuszenie żywności którą zamierzamy zmagazynować, jest wstępne osuszenie poprzez wygrzewanie. Najprostszym sposobem, jest wstawienie żywności do piekarnika i pozostawienie jej tam w temperaturze pomiędzy 60 a 90 stopni przez godzinę.  

 

Adaptacja opróżnionych butelek po wodzie źródlanej na trwałe „magazyny” żywności jest darmowym, ekologicznym oraz trwałym rozwiązaniem

Dzięki temu otrzymamy długotrwały magazyn suchej i trwałej żywności na trudne czasy. Przechowywanie żywności w 5l butelkach po wodzie źródlanej jest bardzo trwałe, ekonomiczne i wygodne. Nie straszne już będą mole spożywcze, kurz, wilgoć czy pleśń, taką butelkę można przechowywać w dowolnych warunkach. Nawet można zakopać ją w ziemi na rok, lub dłużej w a żywności nie ulegnie zepsuciu czy zawilgoceniu. Pięciolitrowe butelki po wodzie, doskonale nadają się do kiszenia ogórków ale też i do małosolnych. Kupując ogórki w celu ukiszenia, należy wybierać tylko takie, które dają się wsunąć przez otwór w butelce.

W niektórych przypadkach można użyć mniejszych opakowań, które są znacznie wygodniejsze w codziennym użytkowaniu, lecz otrzymujemy „magazyn” o mniejszej kubaturze ;). Do produktów bardzo drobnych, takich jak kasza manna, kukurydziana, mąki a nawet ryż, również dobrze sprawdzają się butelki 1 litrowe. Można utworzyć magazyn żywności, składający się z pięciolitrowych butelek oraz dodatkowo z jednolitrowych, służących głównie do bieżącego przechowywania sypkiej żywności. Opakowania różnej wielkości wzajemnie uzupełniają się.

Butelki po wodzie źródlanej, są rewelacyjnym rozwiązaniem dla gromadzenia oraz długotrwałego przechowywania suchej i sypkiej żywności. Jednak należy spieszyć się z ich zakupem, ponieważ wkrótce zostaną wycofane z użycia, przez wściekłą dyktaturę unijnych pseudo ekologów. Do sklepów, po wodę będziemy chodzić z wiadrami, jak w średniowieczu. Dobrym rozwiązaniem może być założenie filtrów wody do instalacji wodociągowej, szczególnie filtrów odwróconej osmozy z systemem mineralizacji.

 

Żywność suszona, liofilizowana, wekowana oraz w konserwach, to prawdziwe remedium na czas świąt, kataklizmów, klęsk żywiołowych, wojen, czyli przerwania ciągłości dostaw i zaopatrzenia

Warto zaopatrzyć się w suszone warzywa, ryż i kasze, są to produkty smaczne zdrowe oraz BARDZO TRWAŁE i niedrogie. Ciekawą propozycją są gotowe, optymalnie dobrane mieszanki warzyw i ziół, dodane do potraw nadają im wyjątkowy smak, oraz aromat.

Należy pamiętać jednak, aby unikać jak ognia produktów wielkich korporacji, które są „doprawiane” glutaminianem sodu oraz innymi „uszlachetniaczami” i konserwantami. Jedne z bardziej „popularnych” substancji poprawiających smak potraw to WEGETA oraz Warzywko itp. Naprawdę nie polecam, natomiast polecam przeczytać skład tych produktów. Prawdą jest, że potrawa z takimi dodatkami smakuje dobrze, lecz to głównie zasługa chemii, zwłaszcza glutaminianu sodu. No chyba, że ktoś lubi faszerować się chemią, aby było smacznie, ja jednak tego nie polecam.

Ja swoje mieszanki warzywno-ziołowe kupuję od producentów na bazarach, różnica jest widoczna zarówno w wyglądzie jak i w zapachu. Gotowe mieszanki umożliwiają bez większego trudu, stwierdzenie z jakich składników zostały dobrane, to widać i czuć.

To nie jest taka drobna sieczka, czy wręcz pył, jak w „wegecie” czy „warzywku”. Przeważnie są to kawałki suszonych warzyw, wielkości około 1 cm2, czasem trochę większe, a czasem trochę mniejsze, lecz nie proszek. Jeżeli produkt przypomina proszek, to omijam go szerokim łukiem, ponieważ nie jestem w stanie wzrokowo rozpoznać składników.

Akceptowalne mieszanki z suszonych warzyw, dostępne są w sieci sklepów MAKRO. Nie są aż tak dobre jak te z bazarów, ale naprawdę niezłe, bez większych zastrzeżeń, tylko trochę mniej aromatyczne. Dobrym sposobem na długotrwałe przechowywanie takich produktów jest przesypywanie ich z oryginalnych opakowań do pustych, litrowych butelek po wodzie źródlanej. Przy tworzeniu większego i długotrwałego zapasu suszonych warzyw, lepiej sprawdzą się butelki 5 litowe, natomiast butelki jednolitrowe do codziennego użytkowania.

 

Wnioski jakie wyciągnąłem robiąc zapasy na czas pandemii COVID-19 stały się podstawą większego wyzwania jakim jest Beczka Przetrwania

Na samym początku trwania pandemii COVID-19 w marcu 2020 roku, postanowiłem zabezpieczyć swoją rodzinę przed skutkami możliwych problemów pozyskiwania żywności. Pojechałem na wielkie zakupy do supermarketu, celem zaopatrzenia się w większą ilość żywności, przydatnej do długotrwałego przechowywania. Swoją uwagę ukierunkowałem na żywność o długotrwałym czasie przydatności do spożycia, czyli ryżu, kasz, makaronów, konserw, gromadząc stosunkowo duże zapasy. Ponieważ takie zapasy przechowywane w temperaturze pokojowej, należy na bieżąco wymieniać, więc systematycznie zacząłem konsumować najstarsze zakupy, celem zastąpienia „świeżymi”.

 

Po dwóch latach przechowywania, makaron, ryż i kasze są nadal w niepogorszonym, a wręcz w idealnym stanie, umożliwiającym systematyczne wykorzystywanie

Sprawdziłem daty ważności konserw a te są już 2,5 roku po terminie. Aktualnie otwieram jedną konserwę na trzy dni, po wcześniejszej ocenie wyglądu oraz zapachu, robię z nich kanapki. Żadna konserwa nie wykazywała, nawet najmniejszych objawów zepsucia, pomimo przechowywania w temperaturze pomiędzy 21 a 29 stopni Celsjusza. Jak zauważyłem, konserwy ogólnodostępne w handlu, charakteryzują się znacznie dłuższym czasem przydatności do spożycia, od sugerowanego przez producentów.

 

Jak długo można przechowywać konserwy marketowe ?

Tego jeszcze nie wiem, ale zapewne bardzo długo, myślę że spokojnie 5 lat. Przechowywane konserw w niskiej temperaturze 5-15 stopni w plastikowej beczce zakopanej w ziemi, to nawet ze 20 lat powinny wytrzymać.

 

Ale co z pieczywem !!!  

Można zamrozić, po odmrożeniu i odświeżeniu w piekarniku całkiem dobrze smakuje, lecz nie jest idealne.

Znaczenie lepszym sposobem jest zakup automatu do wypieku chleba oraz ciast i bułek, jednak przynajmniej chleba. Koszt takiego zakupu jest niewielki, te najtańsze kosztują po 200 zł a wypiekają bardzo smaczny chleb. Wypiekacze do chleba posiadają o wiele więcej zastosowań, niż tylko produkcja i wypiek pieczywa. W automatycznych wypiekaczach w zależności od użytych składników, można wypiekać bułki lub ciasta a także wytwarzać powidła, jogurty i marmolady.

Obecnie używam takiego najtańszego wypiekacza, właśnie za te 200 zł a sprawdza się znakomicie, wypiekając bardzo smaczne chleby. Gdy już na dobre zasmakowałem, zawsze świeżego, aromatycznego chleba z porannego wypieku w moim tanim automacie, to naszły mnie refleksje. Pożałowałem, że nie kupiłem droższego wypiekacza, dającego większe możliwości niż tylko wyrób i wypiek chlebów, bułek, ciast, jogurtów czy marmolady. Takie automaty w cenach pomiędzy 300 a 400 zł dają jeszcze większe możliwości, niektóre umożliwiają wyrabianie lodów !!!  Jeszcze trochę i zrobią loda 😉 

 

Czy drogi wypiekacz do chleba zapewni nam zauważalnie większe możliwości w stosunku do najtańszego?

Trochę droższe automaty mają nieco więcej funkcji, więc mogą być optymalnym wyborem, zwłaszcza uwzględniając stosunek ceny do możliwości. Jednak nawet te najtańsze wypiekacze dają BARDZO DUŻO MOŻLIWOŚCI, a co najważniejsze wykonują to bez angażowania nas w sam proces. Każdy z tych wypiekaczy zapewnia funkcję opóźnionego startu całego procesu, co umożliwia rozpoczęcie wyrabiania, zakończonego wypiekiem w trakcie naszego snu. To jest jedna z najbardziej przydatnych funkcji wypiekacza, bardzo często wykorzystywana przez użytkowników domowych wypiekaczy pieczywa. Od razu po obudzeniu mamy świeżo upieczony oraz bardzo smaczny i rewelacyjnie pachnący chlebek. Budzący mnie zapach świeżego chleba o poranku, rozchodzący się po całej kuchni a często nawet dalej, jest bezcenny ;).

 

Doświadczenie połączone z praktyką kilkunastoletniego okresu eksploatacji wypiekacza do chleba, wykazały zaskakujący wniosek !

Po kilku latach doświadczeń z tanim wypiekaczem do chleba, doszedłem do wniosku, że jednak wcale nie potrzeba droższego. Mój tani wypiekacz do chleba robi niemal wszytko oprócz lodów, nawet jogurty robi, całkowicie zaspokajając moje potrzeby oraz oczekiwania. Lodów nie jem codziennie, pomimo że są bardzo smaczne to jednak są bardzo tuczące. Podczas „kryzysu” nie muszę jeść lodów czy ciast. Gdy kryzys przeminie, mogę przespacerować się do lodziarni, zrzucając jednocześnie trochę „kalorii” ;-).

Wieloletnia praktyka wykazała, że nawet ten najtańszy wypiekacz, posiadający tylko kilkanaście różnych funkcjonalności, zapewnia zdecydowanie więcej możliwości, niż ja potrzebuję. Zazwyczaj wypiekam nim, niemal wyłącznie podstawowy chleb. Nie wypiekam chlebów bezglutenowych, nie wyrabiam również dżemów, marmolad ani jogurtów, ponieważ nie potrzebuję ich. Jest to spowodowane tym, że ze wszystkich wyżej wymienionych produktów jedynie pieczywo jest produktem krótkotrwałym, od którego codziennie oczekuję „świeżości”.

Nie ma problemu ze zrobieniem wystarczających zapasów dżemów, powideł, marmolad, te produkty są przystosowane do długotrwałego magazynowania w szczelnych opakowaniach. Okres przydatności do spożycia tych produktów, to nie mniej niż rok a często i kilka lat. Tylko pieczywo jest takim produktem spożywczym, które jest najsmaczniejsze gdy jest bardzo świeże a nawet gdy jest jeszcze ciepłe.

Czas przydatności do spożycia jogurtów jest krótszy, oraz wymaga przechowywania w chłodziarce, ale to też coś około miesiąca, lub dłużej. Wiec jak wykazałem, najsłabszym ogniwem tego zestawienia jest pieczywo a zwłaszcza chleb, z innymi produktami nie mam codziennych problemów zaopatrzeniowych. Właśnie w takim celu zazwyczaj używam wypiekacza do chleba, którego możliwości daleko wybiegają poza podstawowe zadanie, do którego został wyprodukowany. Posiadacze ogrodów działkowych w okresie jesiennym, wykorzystują te dodatkowe możliwości wypiekaczy do chleba. Zazwyczaj w wypiekaczach do chleba można prażyć jabłka lub śliwki, tworząc różne dżemy, marmolady, musy itp.

Standardowe możliwości wypiekaczy do chleba, nie są kresem możliwości zastosowań tych urządzeń. Wypiekacz do chleba z jego kilkunastoma programami, można wykorzystać do zupełnie innych, całkowicie niestandardowych zastosowań uzależnionych od kreatywności użytkownika.

 

Wypiekacz do chleba wcale nie musi być drogi, żeby był „BARDZO DOBRY”. Praktycznie każdego stać na takie urządzenie

W przypadku trudnej sytuacji materialnej, gdy nawet tani wypiekacz jest dużym wyzwaniem, albo tzw. węża w kieszeni, jest proste rozwiązanie. Na Allegro lub OLX, można kupić wypiekacze powystawowe lub ze zwrotów, często nawet poniżej 100 zł, praktycznie zupełnie nowe.

Kupiłem dwa takie powystawowe wypiekacze z przeznaczeniem na części zapasowe do mojego obecnie używanego wypiekacza. Kupiłem je tak na wszelki wypadek a okazały się całkowicie nowe. Te nowe powystawowe, kupiłem poniżej 100 zł za dwie sztuki !!! Jeden okazał się niekompletny lecz całkowicie sprawny, drugi całkowicie kompletny i nowiutki, lecz niedziałający. Z tych dwóch wypiekaczy do chleba złożyłem jeden nowy, całkowicie sprawny, oraz zostało mi sporo części zamiennych, na wypadek awarii.

Teraz mam dwa sprawne wypiekacze do chleba, w tym jeden nowy, który miał być używanym powystawowym a okazał się nieużywanym. Jedynym minusem było nieco „zmęczone” opakowanie tekturowe, natomiast wewnątrz nowy wypiekacz spakowany trochę bałaganiarsko, widać było że ktoś tam „bobrował”.

Tak niska cena, nie powinna być problemem dla nikogo czytającego mój tekst. Skoro stać kogoś na komputer lub smartfon, to i na jakieś 50 zł na wypiekacz do chleba powinno się znaleźć. Dla jeszcze mniej zamożnych, nie mam już sensownej recepty, chyba że darowizna.

 

Wypiekacz do chleba jest idealnym rozwiązaniem dla kogoś, kto ma daleko do najbliższego sklepu

Kupowanie chleba co kilka dni, nie jest najlepszym rozwiązaniem, świeże pieczywo jest najsmaczniejsze. Przechowywanie chleba z zachowaniem świeżości, nie jest ani łatwe ani wygodne. Przechowywanie nawet sporej ilości mąki chlebowej, zwłaszcza w pięciolitrowych butelkach po wodzie źródlanej, jest wygodnym i trwałym oraz optymalnym rozwiązaniem. Czas przygotowania automatu do wypieku chleba, to w zależności od wprawy około 1 minuty, więc polecam każdemu takie rozwiązanie problemu. Czas „spacerku” po świeże pieczywo do sklepu trwa zdecydowanie dłużej, jednak przyznaję, że spacery są bardzo pożądane dla zachowania zdrowia. Ale kto ma czas, żeby z samego rana lecieć do sklepu ? Chyba tylko emeryt !

 

Pomimo że spacerki są zdrowe, to komu rano chce się lecieć do sklepu?

Znacznie łatwiej nastawić wieczorem wypiekacz do chleba na opóźniony start, tak żeby proces pieczenia zakończył się w momencie naszej pobudki. Standardowy czas trwania procesu wyrabiania, zakończonego wypiekiem chleba to 3 godziny, start procesu musi zostać zaplanowany trzy godziny przed pobudką. Są dodatkowe programy dla szybkiego wypieku chleba, najkrótszy trwa dwie godziny, uważam jednak, że szybkość jest wskazana przy łapaniu pcheł. Nie polecam używania programów szybkiego wypieku chleba, ponieważ ciasto nie nadąża odpowiednio „wyrosnąć”, więc zamiast być puszystym, chleb jest „zbity”.

Więc problem braku świeżego pieczywa w trakcie przerw świątecznych, rozwiązałem w sposób chyba najbardziej optymalny, jednocześnie przydatny każdego innego dnia. Zawsze mam świeże oraz pachnące pieczywo i zawsze „wiem co jem”. Ponieważ to ja wsypuje składniki, więc wiem co wsypuję a przynajmniej tak mi się wydaje ;-).

 

Naturalna żywność jest podstawą zdrowego trybu życia

Pod żadnym pozorem, NIGDY nie stosuję żadnych nienaturalnych składników, żadnych konserwantów, żadnych ulepszaczy, spulchniaczy itp. czysta ekologia i zdrowie. Zdrowie i życie mamy tylko jedno, więc warto o nie zadbać samodzielnie, ponieważ nikomu obcemu na naszym zdrowiu nie zależy. Innym zależy wyłącznie na pieniądzach, często naszych pieniądzach oraz innych korzyściach, które dadzą radę od nas wyciągnąć. Więc o swoje zdrowie i życie oraz naszych bliskich, musimy dbać przede wszystkim sami, ponieważ obcym nie zależy na nim.

 

Siła w prostocie

Żeby upiec smaczny i zdrowy chleb w wypiekaczu do chleba, wystarczy tylko kilka podstawowych składników spożywczych. Najważniejsza jest mąka pszenna, niektórzy wybierają żytnią lub mieszanki pszenn0 żytnie, woda, sól, drożdże świeże lub suszone albo zakwas chlebowy. Zdecydowanie warto dodać również łyżkę oleju, osobiście używam oleju z pestek dyni, nadającego niepowtarzalnego aromatu oraz ciemniejszego koloru skórki.

Moja pomysł na smaczny i pięknie pachnący chlebek wygląda tak:

Wlewam łyżkę oleju z pestek dyni, po rozpłynięciu oleju po dnie naczynia do pieczenia, wlewam wodę a następnie wsypuję mąkę. Na wierzchołku mąki umieszczam kilka gramów drożdży, które nie mogą stykać się z wodą dopóki automat sam nie zacznie pracować.

Włączam automat, następnie ustawiam czas opóźnienia rozpoczęcia procesu wygniatania i wyrastania ciasta, który zakończy się wypiekiem chleba. Od tego momentu mogę spokojnie położyć się spać ;).

Automat do wypieku chleba pracuje stosunkowo cicho. Jednak należy zdawać sobie sprawę z tego, że to co jest ciche w dzień, nocą już niekoniecznie tak jest. W moim przypadku wypiekacz pracuje w kuchni, natomiast śpię w sypialni, więc pomimo otwartych drzwi praktycznie nic nie słyszę. Czas zakończenia wypieku zazwyczaj ustawiam na 7 rano, wtedy budzi mnie docierający do sypialni aromat świeżutkiego chleba, lubię takie chwile.

 

No i teraz pojawia się kolejny problem, drożdże świeże a może suszone, czy zakwas chlebowy ?

Jak wiadomo, poza podstawowymi składnikami do wypieku chleba, potrzebny jest jeszcze spulchniacz, „uruchamiający” proces wyrastania ciasta, czyli drożdże lub zakwas. Bez tego ciasto nie wyrosłoby wcale, więc nie powstałby chleb, lecz ciężka bryła mąki.

Więc co jest lepsze, drożdże świeże, drożdże suszone, czy może ten słynny i nieco „śmierdzący” zakwas chlebowy ?

Wszystko zależy od zastosowania oraz preferencji. Jest niemal tyle samo zwolenników zakwasu co i drożdży, ja z powodów praktycznych korzystam z drożdży, głównie suszonych. Obecnie jakoś nie czuję powołania do wyrabiania własnego zakwasu chlebowego, ponieważ jest to proces czasochłonny, wymagający troski oraz odpowiednich warunków. Oprócz tego że wymaga zwiększonej temperatury, to na dodatek trwa długo, jednocześnie wymagając cyklicznego zaangażowania a na dodatek podobno śmierdzi. Czas przygotowania zakwasu to od czterech do nawet 10 dni, w zależności od przyjętej metody. Ze względu na łatwo dostępne drożdże zwykłe bądź piekarskie lub suszone, odpuściłem sobie temat „śmierdzącego” zakwasu chlebowego.

 

Skoro nie widać różnic to po co utrudniać sobie życie ?

Jeżeli chodzi o stosowanie drożdży, nie zauważyłem żadnych istotnych różnic pomiędzy świeżymi a suszonymi, jedne i drugie sprawują się wyśmienicie. Drożdże suszone sprawują się tak samo dobrze jak świeże, lecz mają kilka bardzo istotnych zalet. Praktycznie nie czuć żadnego zapachu drożdży świeżych, oraz można je bardzo długo przechowywać, bez obawy o zepsucie czy utratę właściwości. Drożdże świeże można przechowywać w lodówce do 10 dni lub zamrozić na 6 miesięcy. Drożdże suszone (drożdże instant) mają znacznie dłuższy termin przydatności do spożycia wynoszący około 2 lat. Najważniejszą zaletą drożdży jest to, że TYLKO drożdże nadają się do wypieku chleba z opóźnionym procesem startu o kilka godzin.

 

Więc co jest powodem, że jest tylu zwolenników stosowania zakwasu chlebowego co i zwolenników drożdży do wypieku chleba ?

Wytłumaczenie jest prostsze niż mogłoby się wydawać. Dziś drożdże są ogólnodostępne w większości sklepów spożywczych, lecz nie zawsze tak było. W dawnych czasach piekarze nie mieli dostępu do drożdży, więc na bieżąco produkowali zakwas chlebowy, będący stałym wyposażeniem każdej piekarni. Zakwas chlebowy pomimo że kłopotliwy oraz wymagający ciągłej troski, jest pewnym oraz niezawodnym zabezpieczeniem na wypadek braku dostępu do drożdży.

W przypadku kryzysu, pandemii, wojny czy wybuchu wulkanu, zakwas chlebowy może okazać się jedynym nieustannie dostępnym do użytku spulchniaczem pieczywa. Dostępnym zawsze, ponieważ w dowolnym momencie możemy sami wykonać go ze zgromadzonej mąki. W przypadku braku dostępu do mąki, drożdże piekarskie również nie zmieniłyby naszej sytuacji, ponieważ na samych drożdżach chleba nie upieczemy.

Podsumowując, więc mając mąkę a nie mając drożdży chleb upieczemy, natomiast mając drożdże i nie mając mąki, niczego nie upieczemy. Czyli mąka w pieczeniu chleba jest najważniejsza, ponieważ drożdże można zastąpić zakwasem chlebowym z mąki, natomiast mąki nie można zastąpić.

https://aniagotuje.pl/przepis/jak-wyhodowac-zakwas-zytni-do-pieczenia-chleba

W moim przypadku, użycie zakwasu do wypieku chleba byłoby ostatecznością którą biorę pod uwagę, lecz gdy nie muszę, używam drożdży. Jednak każdy powinien sam rozważyć co jest dla niego bardziej optymalnym rozwiązaniem, czyli jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki.

 

Wygoda to jedno, ale aspekt ekonomiczny również powinien być brany pod uwagę

Ostatnim aspektem który zostawiłem już na sam koniec, jest opłacalność takiego przedsięwzięcia. Czy oprócz wygody, doskonałego smaku i zapachu, jest to proces opłacalny ekonomicznie? Uwzględniając koszt zakupu składników potrzebnych do wypieku chleba oraz dodając koszt zużywanej energii elektrycznej, to wyjdzie tyle co w sklepie. Wiec pozornie niema w tym żadnej ekonomii a jedynie walory kulinarne, nieskrępowana dostępność, wygoda i zdrowie. Jednak można również wypiekać chleb przy pomocy automatycznego wypiekacza ekonomicznie, jeżeli kupimy mąkę w cenie hurtowej w 50 kg worku. W takim przypadku koszt domowego wypiekania chleba wyjdzie sporo taniej od chleba kupionego w sklepie. Zakup tak dużego opakowania ma jakikolwiek sens ekonomiczny, tylko wtedy, gdy regularnie wypiekamy chleb a nie wyłącznie okazjonalnie.

 

No tak, tylko jak korzystać z tak wielkiego opakowania ?

Co należy zrobić, żeby wygodnie korzystać z tak dużego opakowania i żeby nie zalęgły się robaki a towar nie zepsuł się do czasu wykorzystania całości ?

Odpowiedź jest stosunkowo prosta, należy posiadać 10 sztuk 5 litrowych butelek plastikowych po wodzie źródlanej i przesypać do nich mąkę. Butelki muszą być wewnątrz suche i czyste, a po przesypaniu mąki należy dokładnie oraz dość mocno zakręcić nakrętkę celem hermetyzacji. Dzięki takiemu zabiegowi, otrzymujemy swój własny, długotrwały magazyn mąki, umożliwiający wygodne korzystanie i długotrwałe magazynowanie, zapewniające łatwy dostęp do produktu.

Kupując hurtowo mąkę w dużym worku, uzyskamy oprócz wygody również opłacalność ekonomiczną, oraz zyskamy magazyn mąki na obecnie niepewne czasy. Kolejnym ekonomicznym argumentem używania wypiekacza jest to, że kupując pieczywo w sklepie często kupujemy go na „zaś”, czyli zbyt dużo. Konsument lubi być zabezpieczony, więc kupuje zbyt dużo, żeby czasem „nie zabrakło” a potem duża ilość pieczywa ulega zmarnowaniu. Jest to mechanizm psychiczny podobny do zbieractwa, zakładający że wszystko się przyda i żeby nam nie zabrakło. Ten mechanizm powoduje, że pieczywo ze sklepu z automatu staje się o około 50% droższe, ponieważ zostało kupione w nadmiarze. A skoro zostało kupione w nadmiarze, to nadmiar został zmarnowany, automatycznie podnosząc pierwotną cenę zakupu o zmarnowaną część. Więc nawet kupując mąkę w sklepie detalicznym zamiast w hurcie, to i tak wyjdzie nam taniej niż pieczywo sklepowe.

Używając wypiekacza do chleba, wypiekamy tylko tyle pieczywa ile potrzebujemy, ponieważ nie mamy obaw, że może nam zabraknąć. Jeżeli nawet zabraknie pieczywa, to zawsze możemy upiec jeszcze jeden bochenek. Można to zrobić z wyprzedzeniem, planując rozpoczęcie kolejnego wypieku na podstawie monitorowania, zużywania wcześniej wypieczonego bochenka.

Uwzględniając cenę zakupu mąki w hurcie, oraz eliminując marnotrawstwo kupowanego w nadmiarze pieczywa, wyjdzie dwa razy taniej niż w sklepie. Jak więc wykazałem, samodzielne wypiekanie chleba w wypiekaczu do chleba, jest również uzasadnione ekonomicznie.

 

Jednak nie samym chlebem człowiek żyje a ryż oraz kasze są produktami optymalnymi do długotrwałego przechowywania

Jako jedne z podstawowych składników przygotowywanych potraw, często wybieram kasze bądź ryż, i ma to wiele zalet. Zarówno kasze jak również ryż są produktami trwałymi, uznawanymi za smaczne, ZDROWE oraz dietetyczne. Długotrwałe przechowywanie, nawet dużych zapasów kasz i ryżu, nie sprawia większych kłopotów. Trzeba tylko pamiętać, żeby produkty były suche i szczelnie zamknięte, do tych produktów wilgoć nie może mieć żadnego dostępu.

 

W jaki sposób długotrwale przechowywać wybrane produkty żywnościowe ?

Tego typu produkty najlepiej przechowywać w opakowaniach próżniowych, optymalnie porcjowanych wagowo w torebkach foliowych. Porcje powinny być dobrane optymalnie, o wielkości takiej, która umożliwi wsypanie za jednym razem całej porcji do garnka. Ja dzielę ryż na porcję po 250 gramów, co po ugotowaniu daje około 750 gramów ugotowanego ryżu. Po dodaniu innych składników, tej wielkości porcja ugotowanego ryżu umożliwia uzyskanie więcej niż kilograma gotowego pożywienia. Taką, wcale niemałą porcję, można podzielić na dwa, lub trzy posiłki w zależności od aktualnego zapotrzebowania. Opakowania próżniowe są najlepsze, mają jednak tę wadę, że są jednorazowymi, więc po otwarciu należy jak najszybciej wykorzystać całą zawartość. W przypadku wykorzystywania małych porcji „dziennych”, nie jest to żadnym problemem, więc takie opakowanie jest jednym z najlepszych możliwych rozwiązań. W przypadku dużych porcji powstaje jednak istotny problem, co zrobić z niewykorzystaną resztą żywności po rozhermetyzowaniu dużego opakowania próżniowego ?

 

Łatwy, tani oraz wygodny sposób, długotrwałego przechowywania żywności

Alternatywnym, sprawdzonym oraz niezawodnym sposobem długotrwałego przechowywania ryżu i wszelkich innych sypkich produktów spożywczych, są pięciolitrowe butelki po wodzie źródlanej. Do przechowywania niektórych produktów spożywczych, dobrze sprawdzają się butelki o mniejszych pojemnościach po różnych napojach, niekoniecznie po wodzie mineralnej. Małe plastikowe butelki po CocaColi rewelacyjnie spełniają takie zadanie. Nie ma sensu przechowywać przypraw w dużych opakowaniach, mniejsze będą wygodniejsze, lecz powinny być całkowicie hermetyczne.

 

Ten pomysł może wydawać się mało estetyczny, lecz ma więcej zalet niż wad

Takie rozwiązanie może wydawać się nieeleganckie, wręcz prymitywne, jednak jest najłatwiejszym i chyba najskuteczniejszym sposobem długotrwałego przechowywanie produktów spożywczych. Jeśli nie brać pod uwagę estetyki, to ma same zalety, zwłaszcza z punktu widzenia ekologii oraz wygody i łatwości. Plastikowe nakrętki tych butelek umożliwiają uzyskanie bardzo hermetycznego zamknięcia, uniemożliwiając wnikanie do wnętrza opakowania wilgoci znajdującej się w powietrzu. Zaletami takiego sposobu długotrwałego przechowywania żywności w stosunku do próżniowych opakowań, są pomijalne koszty, prostota procesu, duża dostępność „niepotrzebnych” opakowań. Powtórne wykorzystanie pozornie „niepotrzebnych” opakowań, jest działaniem proekologicznym, chroniącym środowisko naturalne przed nadmiernym zaśmiecaniem zużytymi odpadami plastikowymi. Prawidłowa gospodarka odpadami plastikowymi jest bardzo istotna dla środowiska naturalnego, zamiast cofać się w rozwoju, należy usprawnić metody recyklingu odpadów.

 

Praktycznie niemal same zalety w porównaniu do tradycyjnych opakowań

Plastikowe butelki mają kilka istotnych zalet w porównaniu do powszechnie używanych w kuchni przez gospodynie domowe opakowań szklanych. Po pierwsze, dzięki dopracowanemu do perfekcji systemu gwintowanej szyjki i nakrętki, utrzymują wysoki poziom szczelności, pomimo wielokrotnego otwierania i zamykania. Opakowania szklane, od dziesiątek lat mają niezmieniony system zamykania a cała szczelność opiera się na gumowej wkładce w nakrętkach. Jak wiadomo, zwykła guma nie należy do materiałów bardzo odpornych mechanicznie oraz długotrwałych, więc zazwyczaj takie połączenie ma określoną użyteczność. Opakowania szklane są ciężkie oraz bardzo podatne na uszkodzenie, ukruszenie bądź stłuczenie skutkujące zniszczeniem zarówno opakowania jak i całej zawartości. W przypadku tworzenia dużego magazynu żywności o długotrwałej przydatności do spożycia najlepsza będzie Beczka Przetrwania. Ten ziemny magazyn, umożliwi bezpieczne przechowywanie żywności przez wiele lat, uniezależniając nas od źródeł zaopatrzenia, umożliwi egzystencję w warunkach kryzysu.

 

Czas to pieniądz” więc nie warto tracić czasu na powtarzalne czynności, lepiej niech zrobi to za nas automat

Ponieważ nie lubię tracić czasu na pilnowanie procesu gotowania, używam do tego automatycznego garnka do gotowania ryżu TRISTAR. Taki sposób gotowania ryżu ma kilka bardzo istotnych zalet, których nie sposób przecenić. Po pierwsze, ryż jest zawsze tak samo idealnie ugotowany, po drugie ZAWSZE się udaje. Kolejną zaletą, jest długie utrzymywanie ryżu w optymalnej temperaturze, garnek posiada podwójne ścianki z wewnętrzną izolacją oraz funkcję utrzymywania temperatury.

Czas gotowania ryżu waha się pomiędzy 15 a 25 minut, zależnie od wielkości porcji użytego ryżu i wody. Jednak najważniejszy jest czas przygotowania ryżu do gotowania, trwający mniej niż 30 sekund. Tylko tyle czasu przed gotowaniem spędzamy przy garnku !!! Po ugotowaniu jeszcze mniej, wyciągamy miskę z ugotowaną potrawą i to wszystko. Czyli łączny czas naszego zaangażowania w proces gotowania ryżu, nie przekracza pół minuty. Uważam, że jest to rewelacyjny wynik, nawet samo wyjście do restauracji trwa dłużej ;).

Ponieważ garnek jest automatyczny, więc nie trzeba pilnować go, przecież i tak nigdzie nam nie ucieknie ;-). Po zakończeniu procesu gotowania ryżu, garnek Tristar automatycznie przechodzi w tryb podtrzymania temperatury potrawy, w okolicach 60 stopni Celsjusza. Przełączenie trybu pracy nie następuje po ściśle określonym czasie gotowania, lecz po zwiększeniu temperatury dna miski, wykrywanym przez automat przełączający. Gdy temperatura dna miski przekroczy 100 stopni Celsjusza wtedy następuje przełączenie garnka z trybu gotowania w tryb podtrzymania temperatury potrawy.

 

Sposób działania automatyki garnka

Przełączenie z trybu gotowania w tryb podtrzymania temperatury, jest spowodowane wzrostem temperatury dna naczynia powyżej 100 stopni Celsjusza. Temperatura dna naczynia wzrasta powyżej 100 stopni Celsjusza dopiero po odparowaniu wody, wykrywanym przez termostat, gotowanie trwa do odparowania wody. Dzięki automatyce gotowania ryżu opartej na takim mechanizmie, ilość użytej wody wpływa na czas gotowania oraz oczekiwaną konsystencję potrawy.

Jeżeli nie spieszy się nam bardzo, warto rozpocząć konsumpcję po około 20 minutach od momentu przejścia w tryb podtrzymania temperatury. Dopiero wtedy ryż nabierze optymalnej konsystencji oraz jędrności, jednak nie jest to regułą, wszystko zależy od gatunku zastosowanego ryżu. Ryż cienki i delikatny najlepiej spożywać od razu po ugotowaniu, ryż do sushi a zwłaszcza ryż włoski, powinien spokojnie „dojść”. 

Zauważyłem, że gotując w nim kaszę bulgur wszystko odbywa się niemal tak samo jak przy gotowaniu ryżu. Jedyna różnica polega na czasie gotowania. Gdy garnek automatycznie przełączy się z gotowania na podtrzymanie ciepła potrawy, należy jeszcze odczekać około dwóch godzin przed całkowitym wyłączeniem. Kasza musi „dojść”, reszta tak samo jak przy standardowym gotowaniu ryżu. Więc zarówno ryż jak i kasze, po ugotowaniu automatycznie przechodzą w tryb podtrzymania ciepła potrawy, nie angażując naszego cennego czasu. Zależnie od rodzaju gotowanej kaszy, należy dobierać czas „dochodzenia” kaszy do miękkości, kasze drobne dochodzą natychmiast, kasze grube wymagają odczekania.

 

Użytkując ryżowar TRISTAR do gotowania ryżu i kasz, wypracowałem swoje własne receptury

Zazwyczaj wsypuję szklankę ryżu lub kaszy a także szklankę suszonych warzyw, zalewając to dwoma szklankami wody. Całość doprawiam połową łyżeczki soli, jedną lub dwoma łyżkami oleju z pestek dyni, zamiast soli można użyć łyżki sosu sojowego.

Dla jednej osoby, optymalną jednorazową porcją jest pół szklanki ryżu oraz jedna do półtorej szklanki wody. Po ugotowaniu otrzymamy wystarczająco dużą porcję jednorazowego posiłku, w okolicach 400g, chociaż dla mnie wystarcza to na dwa syte posiłki.

W ten sposób powstaje bardzo smaczny, wegański „jednogarnkowiec”. Nie jestem ortodoksyjnym weganinem, lecz staram się możliwie jak najczęściej unikać jedzenia mięsa, bardziej jestem okazjonalnym, choć coraz częstszym wegetarianinem. Nie unikam mleka, serów oraz jajek, więc nie jestem weganinem a jedynie okazjonalnym wegetarianinem. Uważam, że „podbieranie” jajek kurom czy mleka krowom, nie jest wielkim grzechem, ponieważ w zamian zapewniamy im bezpieczeństwo oraz przetrwanie. Czyli jest to życie w tzw. symbiozie, oczywiście do czasu uboju, ponieważ to już ma niewiele wspólnego z symbiozą.

Staram się jednak unikać jedzenia mięsa, jeżeli już jem, to głównie z indyka, rzadziej wołowinę. Mięso jem zdecydowanie rzadziej niż kiedyś, oraz w znacznie mniejszych ilościach, nieprzekraczających 100 gramów na dobę a często mniej. W Indiach dzienne spożycie mięsa to 4 do 5 gramów na mieszkańca, ponieważ większość Hindusów to wegetarianie lub weganie. Hindusi praktycznie nie jedzą mięsa a żyją, jako oni to robią ? 😉 Ciekawostką jest to, że Hindusi praktycznie nie chorują na nowotwory, więc to może być informacja co może powodować nowotwory.

 

Niestandardowe wykorzystanie ryżowaru

Ryżowar jest specjalizowanym urządzeniem przeznaczonym do automatycznego gotowanie ryżu, nie ma żadnych przeciwskazań, aby wykorzystywać go do gotowania innych potraw. W ryżowarze oprócz gotowania ryżu czy kasz, można ugotować zupę, płatki owsiane, makaron, oraz warzywa lub usmażyć jajecznicę, jajka sadzone, czy podgrzewać parówki. Smażenie jajecznicy lub jajek sadzonych wymaga sprytu, gdyż miska za mało obciążona spowoduje przełączenie garnka w tryb podtrzymania ciepła potrawy. Co prawda nawet w temperaturze 60 stopni Celsjusza jajka „zetną się” jednak lepiej używać wyższej temperatury, wstępnie dociążając czymś miskę. Prawdopodobnie można również przygotowywać marmolady, konfitury oraz dżemy, lecz tego jeszcze nie miałem okazji sprawdzać. Jednak w takich zastosowaniach zapomnijmy o pracy automatycznej, po ugotowaniu należy ręcznie wyłączyć gotowanie, ewentualnie przełączyć w tryb podtrzymania ciepła.

Bez żadnych zmian w sposobie korzystania z ryżowaru, oprócz ryżu można również gotować wszelkie kasze, łącznie z dodatkami np. warzywnymi. Gotując ryż, można dorzucić dodatki, powodujące że ryż stanie się pełnoprawną jednogarnkową potrawą, a nie wyłącznie jednym ze składników bazowych. Takim dodatkiem do ryżu, mogą być rodzynki albo kandyzowane skórki pomarańczy lub jedno i drugie, po zagotowaniu otrzymamy słodkawego jednogarnkowca.

 

Kasza gryczana gotowana w bulionie

Kaszę a zwłaszcza gryczaną, warto wzbogacić suszonymi warzywami, oraz łyżką oleju z pestek dyni lub sezamowego, nadając wspaniały aromat potrawie. Prawdziwym jednogarnkowym hitem są gotowane żeberka z kaszą gryczaną i suszonymi warzywami. Mały kawałek żeberek umieścić w misce ryżowaru, zalać sporą ilości wody, osolić i dodać przyprawy. Następnie gotować przez dwie godziny, niestety ale tym razem, nie zadziała nam automatyczne wyłączenie, więc trzeba samemu dopilnować gotowania.

Po zakończeniu gotowania, powstały bulion należy uzupełnić wrzątkiem oraz zasypać taką ilością kaszy gryczanej, żeby cały został wchłonięty przez kaszę.

Ilość dolanego wrzątku powinna być taka, żeby wsypana porcja kaszy, mogła wchłonąć w siebie całą zawartość, wcześniej ugotowanego bulionu. Ponownie włączamy garnek i spokojnie czekamy, aż kasza ugotuje się, we wcześniej przygotowanym mięsno-warzywnym bulionie. Po automatycznym przejściu garnka w tryb podtrzymywania ciepła, należy zostawić w spokoju kaszę na ok. 1 godzinę, żeby spokojnie „doszła”.

 

Kasza gotowana na „kostce”

Dokładnie taką samą recepturę, można zastosować do kości karkowych, które również zawierają całkiem spore ilości mięsa wokół siebie. Kasza gryczana w postaci tak przygotowanej potrawy jednogarnkowej, jest wyśmienitym a zarazem pożywnym posiłkiem. Kto raz spróbuje, ten zapamięta na zawsze niepowtarzalny smak kaszy gryczanej ugotowanej w bulionie mięsno warzywnym. Pęczak, czy też inne kasze, ugotowane w bulionie zamiast w zwykłej wodzie smakują wyśmienicie, to jest zupełnie inny wymiar smaku.

 

Mieszanki suszonych warzyw zawierające marchew nie wymagają dosładzania

Zazwyczaj mieszanki suszonych warzyw zawierają spore ilości marchwi, nadającej potrawie delikatnie słodkawy a zarazem przyjemny posmak. Gotując ryż bez użycia mieszanek suszonych warzyw, można nieco dosłodzić albo posolić sosem sojowym, nadając mu ciekawy smak. Zwłaszcza kasza gryczana, gotowana razem z mieszanką suszonych warzyw, doprawiona łyżką oleju z pestek dyni, nabiera szczególnego charakteru. Smak tak przygotowanej potrawy jest niezapomniany i w zasadzie można ją traktować nie jak dodatek, lecz jako jednogarnkowe danie główne. Tak przygotowana potrawa, jest bardzo dobrze zbilansowana pod względem składników energetycznych, mineralnych, błonnika oraz witamin, umożliwiając zaspokojenie podstawowych potrzeb bytowych. Ostatnim moim odkryciem kulinarnym, jest ryż gotowany wspólnie z kandyzowanymi skórkami pomarańczy. Jest to bardzo smaczna oraz aromatyczna i nieco słodkawa potrawa, odpowiednia na śniadanie lub deser.

 

Zalety takich posiłków docenią miłośnicy jednogarnkowców, czyli prostych, smacznych i szybko przygotowywanych potraw

Tego typu posiłki, zapewne bardzo przypadną do gustu miłośnikom tzw. „jednogarnkowców”.  Takie potrawy są łatwe w przygotowaniu, tylko w minimalnym stopniu angażują naszą uwagę, przy czym są smaczne, zdrowe i pożywne. Choć moim podstawowym zastosowaniem „jednogarnkowców”, są wyjazdy terenowe, to przebywając w domu, również bardzo często korzystam z nich. Dotychczas w moich ryżowarach gotowałem wyłącznie ryż oraz kasze i podgrzewałem parówki, następnym etapem będzie ugotowanie zupy.

 

Optymalny dobór parametrów do określonych potrzeb i zastosowań, umożliwia osiągnięcie zadowalających rezultatów

Podczas trwania świąt, kwarantanny czy lockdownu, całkowicie wystarczą zgromadzone zapasy żywności oraz wymienione tu urządzenia, wykorzystywane stacjonarnie w naszej kuchni. W przypadku bardziej poważnych kryzysów, jak chociażby awaria elektrowni atomowej, trzęsienie ziemi lub inwazja wrogiej armii, wymuszają potrzebę pracy mobilnej. Dla tak skrajnych, lecz możliwych scenariuszy, co udowadnia wojna na Ukrainie, ewakuacja może być najlepszym możliwym wyjściem z katastrofalnej  sytuacji.

Zarówno wypiekacz do chleba jak i garnek do ryżu, charakteryzują się celowo dobranym, umiarkowanym poborem mocy, nieprzekraczającym 600W. Oprócz tych dwóch urządzeń, posiadam nieduży turystyczny czajnik elektryczny, również o mocy 600W. Nabywając wymienione urządzenia, wybierałem te mające zrównoważone pobory mocy, ponieważ moim głównym założeniem jest możliwość zastosowania mobilnego, używając przetwornicy napięcia. Przetwornica sinusoidalna dołączona do instalacji elektrycznej auta, okazuje się rewelacyjnym rozwiązaniem, umożliwiającym pracę typowych „domowych” urządzeń elektrycznych. Najdroższe i jakoby najlepsze urządzenia, zazwyczaj wymagają do pracy bardzo dużo prądu elektrycznego, więc nie nadają się do zastosowań mobilnych.

Wypiekacz do chleba tefal pobiera 1600W mocy, piecze tak samo lub podobnie, natomiast do zastosowań mobilnych zupełnie nie nadaje się. Podobna sytuacja jest z czajnikami elektrycznymi, one zazwyczaj pobierają moce pomiędzy 1200W a 2000W. Takie urządzenia doskonale sprawdzają się w domowej kuchni czy restauracji, ale do turystyki, na biwaku lub kampingu, nie nadają się.

 

Wystarczy „drobne” usprawnienie, które umożliwi mobilne wykorzystanie pozornie stacjonarnych urządzeń

W bagażniku swojego auta zainstalowałem przetwornicę napięcia, przetwarzającą stałe napięcie 12V na sinusoidalne napięcie 230V o maksymalnej mocy wyjściowej 2000W. Przetwornica została opisana jako 2000W mocy ciągłej oraz 4000W mocy chwilowej, jednak przeprowadzone próby wykazały maksymalną obciążalność ciągłą, tylko 1600W. Taki poziom dysponowanej mocy zapewnia mi bezpieczny zapas, nawet przy dwóch urządzeniach włączonych jednocześnie. Jednak lepiej używać pojedynczo, ponieważ szkoda alternatora.

Poprzez zastosowanie sinusoidalnej przetwornicy napięcia, „zestawiłem” własną mobilną „elektrownię” o takim samym napięciu, jak w domowym gniazdku elektrycznym. Dzięki tej przetwornicy, teraz mam dodatkowy „dom” na kółkach, który w przypadku potrzeby nagłej ewakuacji, jest nie do przecenienia. W samochodzie od biedy da się pospać, jednak do wygodnych rozwiązań to nie należy. Pewnym rozwiązaniem problemu, choć również dalekim od ideału, jest niewielki namiot na wyposażeniu bagażnika, oraz specjalny alpinistyczny śpiwór i karimata. Śpiwór należy wybrać do -30 stopni Celsjusza, oraz zabrać ciepłą, lecz oddychającą odzież, zwłaszcza do spania.

 

Najlepiej gdy alternator posiada pewien zapas prądowy, po około 50A na każde urządzenie dołączane do przetwornicy

Jeżeli alternator w użytkowanym aucie będzie dysponował 60A-80A, co czasami jeszcze się zdarza, to prądu wystarczy tylko dla jednego urządzenia. To nie jest komfortowa sytuacja, lecz nie do końca dyskwalifikująca, jedynie problemem jest kolejność użytkowania urządzeń, czyli nie wszystkie jednocześnie. Przy wydajności powyżej 110A, można już zasilić dwa urządzenia jednocześnie w tym samym czasie. W celu zasilenia wszystkich trzech urządzeń, minimum to 160A, jednak nie zauważam potrzeby jednoczesnego używania wypiekacza do chleba i ryżowaru. Warto jednak znać parametry wydajnościowe alternatora w użytkowanym aucie, przeznaczonym potencjalnie do jakiejś ewakuacji itp.

 

Wydajny alternator z pewnością ułatwi korzystanie z prywatnej „elektrowni”

Alternator w moim aucie posiada wydajność prądową 150A, więc moc wyjściowa to 150A x 12V = 1800W. To jest jednak obciążalność maksymalna i raczej chwilowa niż ciągła. Instalacja auta również pobiera prąd, potrzebny przecież do zasilania sterownika układu wtryskowego silnika, tak żeby silnik mógł pracować napędzając alternator. Dla prawidłowej pracy rozgrzanego już silnika, potrzeba około 300W mocy, uwzględniając całą elektronikę auta przy wyłączonych światłach i zbędnych systemach.

Więc dostępna moc elektryczna z alternatora, zostanie pomniejszona o jakieś 300W mocy średniej, pozostawiając do dyspozycji około 1500W mocy maksymalnej. W takim wypadku akumulator samochodowy spełnia rolę bufora uśredniającego oraz wygładzającego chwilowe „skoki” poboru mocy. Może dojść do częściowego rozładowania akumulatora, co nie powinno stanowić problemu przy pracującym silniku, który po zakończeniu gotowania uzupełni ładunek.

 

Bardzo istotny aspekt z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa

Należy tylko pamiętać, żeby zaraz po skończeniu gotowania nie wyłączać natychmiast silnika w aucie, ponieważ możemy nie odpalić silnika ponownie. Należy pozwolić na odtworzenie wcześniej zużytego na gotowanie ładunku w akumulatorze, co pozwoli uniknąć problemów z ponownym rozruchem silnika. Gdy rozładujemy zbyt mocno akumulator uniemożliwiając ponowny rozruch silnika, możemy wpaść w duże tarapaty, narażające nas na niebezpieczeństwo. Dysponując panelem fotowoltaicznym, możemy spróbować przywrócić taką ilość ładunku która umożliwi rozruch silnika, pozwalając na prawidłowe naładowanie akumulatora rozruchowego silnika.

 

Przy korzystaniu mobilno turystycznym z domowych urządzeń kuchennych, bezwzględnie należy brać pod uwagę bilans energetyczny

Jakby nie liczyć, dostępne 1500W mocy jest raczej chwilowo, więc do zasilania wypiekacza chleba oraz zagotowania wody w czajniku wystarczy. Po zagotowaniu wody, moc pobierana z alternatora skokowo spadnie o 600W, więc teraz wypiekacz lub ryżowar będzie pracował już sam. Przeważnie gdy mamy chęć na ryż + „coś” do ryżu, to nie wypiekamy akurat w tym momencie chleba. Więc, raczej jest małe prawdopodobieństwo potrzeby pracy zarówno ryżowaru jak i wypiekacza do chleba.

Maksymalny pobór mocy wypiekacza to 600W, czajnika turystycznego również 600W, ryżowaru 400W, więc łączny pobór mocy, to maksymalnie 1600W. Korzystając z tych urządzeń mobilnie, najlepiej używać ich pojedynczo, ewentualnie dwa na raz, włączając wszystkie na raz, może wystąpić problem. W takim przypadku, najprawdopodobniej zadziała zabezpieczenie przeciążeniowe (nadprądowe) odłączając gniazda wyjściowe przetwornicy, powrót do sprawności uzyskamy poprzez ponowne załączenie przetwornicy.

 

Pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł, w innym przypadku jest to proszenie się o kłopoty

Można próbować zasilić wszystkie te trzy urządzenia jednocześnie, jednak nie jest to najlepszy pomysł. Optymalne rozwiązanie to dowolne urządzenie + czajnik, który przecież po kilku minutach automatycznie wyłączy się, zmniejszając obciążenie o te swoje 600W. W przypadku aut ze słabszymi alternatorami, należy używać tych urządzeń pojedynczo, nigdy równolegle w tym samym czasie.

 

Czy można jeszcze lepiej zoptymalizować pod względem energetycznym taki zestaw ?

Zachęcony pozytywnymi doświadczeniami wykorzystania mobilnego wybranych „domowych” urządzeń kuchennych, postanowiłem jeszcze bardziej zoptymalizować, mój turystyczno survivalowy zestaw. Skupiając się wyłącznie na urządzeniach zasilanych z domowej sieci elektrycznej, też można znaleźć „oszczędne” modele, które możemy zasilać poprzez przetwornicę.

Najmniejszy garnek do gotowania ryżu jaki znalazłem to Tristar RK-6134SY, według producenta pobierający tylko 300W mocy, przy pojemności miski 0,6 litra. Rzeczywista moc pobierana w trybie gotowania przez garnek Tristar RK-6134S, zmierzona miernikiem poboru mocy elektrycznej to 310W. Moc pobierana w trybie podtrzymania ciepła potrawy to 38W, jest wystarczająca dla utrzymania temperatury, około 60 stopni Celsjusza.

Tak mały garnek jest w zupełności wystarczający do turystyki, umożliwiając ugotowanie porcji jedzenia wystarczającej dla dwóch osób, za jednym podejściem. Faktyczna pojemność takiego garnka, zmierzona przy pomocy wody, to 1,3 litra !!! Można w tym garnku ugotować ponad litr zupy, lecz gotując ryż lub kaszę, należy zostawić wolną przestrzeń ponad potrawą. Ryż gotowany w tym mniejszym 300 watowym garnku, wydaje się być lepiej ugotowanym, ponieważ mniejsza moc pozwala na „spokojniejsze” gotowanie. Co ciekawe, pomimo poboru mniejszej ilości energii elektrycznej, czas gotowania ryżu nie uległ wydłużeniu.

 

Najmniejszy garnek do gotowania ryżu jaki znalazłem wcale nie jest najmniejszym – po prostu źle szukałem

Okazuje się, że są jeszcze mniejsze ryżowary o pojemności 0,4 litra, pobierające tylko 200W mocy elektrycznej – marki Russell Hobbs. Na tę chwilę znalazłem garnek do gotowania ryżu Russell Hobbs model 27020-56, który pobiera tylko 200W mocy energii elektrycznej !!! To naprawdę bardzo oszczędny garnek, więc już go zamówiłem. Ten garnek do gotowania ryżu jest absolutnie idealny do opisanych tu zastosowań. Garnek do gotowania ryżu Russell Hobbs model 27020-56 200W + czajnik 600W + 600W wypiekacz do chleba, to już tylko 1400W.

 

Gdzieś jednak jest granica bilansu energetycznego, której już nie da się chyba przekroczyć

Spróbuję zestawić taki zestaw: Turystyczny czajnik 400W + wypiekacz 500W i ryżowar 200W, to całkowita maksymalna moc obciążenia spadłaby do 1100W. Albo jeszcze lepsze rozwiązanie, czajnik o mocy 150W zasilany z instalacji pokładowej auta, poprzez gniazdo zapalniczki z pominięciem przetwornicy napięcia. Przy tak małym poborze mocy, wystarczy stosunkowo tania przetwornica napięcia z 12V na 230V o mocy 1000W a nawet mniejszej.

Do zasilania większości urządzeń nie jest wymagana przetwornica sinusoidalna, czajnik oraz ryżowar zadowolą się tanią przetwornicą z tzw. modyfikowana sinusoidą. Jak będzie w przypadku wypiekacza do chleba tego nie wiem, więc na wszelki wypadek używam droższej przetwornicy sinusoidalej. Przetwornica sinusoidalna jest droższa, lecz odpowiednia do zasilania wszelkich urządzeń elektrycznych i elektronicznych.

Kupując przetwornicę napięcia, warto wybrać egzemplarz o mocy od 600W wzwyż, czym więcej tym lepiej. Kupując tak małą przetwornicę jak 600W, można z niej korzystać, lecz z pewnymi ograniczeniami, nie można zasilać wszystkich urządzeń jednocześnie. Taki sposób korzystania jest mniej wygodny oraz trwa dłużej, lecz nie jest to niemożliwe a alternator i akumulator będą bezpieczniejsze. Przy maksymalnym obciążeniu przetwornicy mocą 600W, pobór prądu z alternatora będzie zbliżony do wartości 50A. Takie obciążenie, powinien wytrzymać chyba nawet najsłabszy alternator, małolitrażowego silnika małego auta.

 

Postanowiłem dokupić dodatkowy czajnik turystyczny o mniejszej mocy od tego który już posiadam

Znalazłem kilka modeli czajników o mocy 400W, mniejszych nie znalazłem dla napięcia sieciowego 230V. Są dostępne czajniki o jeszcze mniejszej mocy 300W, lecz dla napięcia 24V, stosowanego w instalacjach elektrycznych ciężarówek. Ponieważ napięcie elektryczne, stosowane w samochodach osobowych a także kamperach to 12V, więc urządzenia dla 24V nie spełniają moich założeń. Są dostępne czajniki na napięcie 12V zasilane z gniazda zapalniczki samochodowej o mocy tylko 150W. Zaletą takiego czajnika, jest całkowite odciążenie przetwornicy napięcia, ponieważ ten czajnik jest zasilany z instalacji pokładowej auta. Istotnym lecz jedynym minusem zastosowania czajnika o tak małej mocy, jest proporcjonalnie dłuższy czas gotowania wody. Biorąc pod uwagę zastosowania turystyczno-terenowe, nie powinno powodować to dużego dyskomfortu, nic nas nie goni, ponieważ czasu mamy jakby więcej.

 

Wypiekacz do chleba również można kupić zoptymalizowany pod względem pobieranej mocy elektrycznej

Dostępne na rynku wypiekacze do chleba zaczynają się od mocy pobieranej 500W do nawet ponad 1000W, ja obecnie używam 600W. Używając nawet tego najsłabszego 500W wypiekacza, chleb będzie prawidłowo wypieczony, nie będzie widać ŻADNEJ różnicy pomiędzy chlebem z wypiekacza 1000W. Wypiekacze większej mocy, są przystosowane do wypieku większych bochenków chleba, które wymagają większej mocy grzejnej dla wypieczenia tak dużych bochenków. Ja jednak nie potrzebuję bochenka 1,5 kg, wystarczy mi dwa razy mniejszy a i tak jem go przez dwa dni. Gdyby zaszła potrzeba większego zapotrzebowania na pieczywo to można upiec dwa bochenki po kolei danego dnia, zajmując dodatkowe trzy godziny. Mój 600W wypiekacz do chleba umożliwia wypiekanie bochenków o wielkości do 900 gramów, jest to całkiem duży bochenek. Jak na moje potrzeby, to bardzo duża ilość świeżego pieczywa, w razie zwiększonego zapotrzebowania zawsze można upiec jeszcze jeden bochenek.

 

Wypiekacze do chleba tylko w ostatniej godzinie pracy, pobierają moc maksymalną

Dość istotną właściwością procesu wypiekania chleba, jest zmieniający się pobór mocy energii elektrycznej w zależności od aktualnie realizowanego etapu. Podczas pierwszej godziny pracy wypiekacza, pobór mocy jest bardzo ograniczony, na tym etapie nie pracuje jeszcze grzałka, tylko silnik mieszadła. Dzięki tej właściwości, nawet gdybyśmy włączyli wszystkie trzy urządzenia razem, to poziom pobieranej mocy nie przekroczyłby zakładanego przez nas limitu. Przy założeniu użycia najbardziej oszczędnych urządzeń, czajnika 400W + ryżowaru 200W + wypiekacza do chleba 500W, pobór mocy zmieściłby się w 1000W !!! Pomimo, że matematyka wskazuje na 1100W, to należy pamiętać, że podane moce nie są mocami ciągle pobieranymi, lecz maksymalnymi.

Czajnik oraz ryżowar, zawsze pobierają pełną moc maksymalną, lecz wypiekacz do chleba dobiera pobór mocy, zależnie od etapu realizowanego programu. Dopiero w ostatniej godzinie pracy wypiekacza do chleba, pobór mocy wzrasta do wartości maksymalnej 500W. Ta cenna właściwość pracy wypiekacza do chleba, pozwala wybaczyć nam błędy niewłaściwego doboru obciążeń. Czajnik pracuje tylko kilka minut, ryżowar do 25 minut a w tym samym czasie wypiekacz do chleba pobiera ograniczoną moc. W rezultacie, nawet gdybyśmy włączyli wszystkie urządzenia jednocześnie to maksymalny pobór mocy energii elektrycznej nie przekroczyłby 1000W. A więc zastosowana przeze mnie przetwornica, bez problemu obsłuży wszystkie te urządzenia włączone jednocześnie w tym samym czasie.

 

Zestaw optymalnie dobrany do potrzeb jest podstawą sukcesu

Wypiekacz do chleba, ryżowar oraz czajnik turystyczny, łącznie z kilkoma „butelkami” suchego prowiantu oraz konserw są podstawą mojego zestawu turystyczno-kempingowego. Cały taki zestaw, zmieści się w połowie przestrzeni bagażnika przeciętnego auta rodzinnego, bardziej odpowiednim wyborem będzie KOMBI, VAN, SUV, BUS.

Najwięcej miejsca zajmą zapasy żywności w postaci tych pięciolitrowych butelek, dodatkowo jakieś konserwy, weki czy inne słoiki. Wypiekacz do chleba jest niewiele większy od pięciolitrowej butelki, ryżowar jest jeszcze mniejszy, o wymiarach czajnika turystycznego szkoda nawet wspominać. Taki zestaw umożliwia przetrwanie wielu miesięcy bez potrzeby kontaktu z cywilizacją, więc jestem przygotowany na wszelkie scenariusze ;).

 

Jednym z najsłabszych ogniw tego łańcucha, może być problem z zaopatrzeniem w paliwo

Najsłabszym ogniwem takiego rozwiązania, jest posiadanie odpowiedniej ilości paliwa w zbiorniku, potrzebnego zarówno do zmiany lokalizacji, jak i pracy „elektrowni”. Będąc zapobiegliwym, należy dbać o to, żeby w zbiorniku paliwa mieć nie mniej niż połowę zbiornika. W trudnych czasach, zwłaszcza spodziewając się jakiegoś nadchodzącego „kataklizmu” np. wojny, należy starać się utrzymywać, zawsze pełny zbiornik paliwa. Takie działania zapobiegawcze, ułatwią oddalenie się w bezpieczniejsze rejony kraju czy kontynentu, być może umożliwiając uratowanie nam życia. Silnik spalinowy przeciętnego auta, na postoju spala pomiędzy 0,5 a 1 litrem paliwa na godzinę. Więc nawet całkowicie pełny zbiornik 60 litrów paliwa, będzie pracował pomiędzy 60 a 120 godzin, w zależności od paliwożerności silnika.

Jednak nawet największy zbiornik paliwa nie jest z gumy, więc należy z wyprzedzeniem zgromadzić zapasy paliwa w bezpiecznym miejscu. Dodatkowo za oparciem tylnej kanapy mam wstawione dwie cienkie, elastyczne baterie fotowoltaiczne 2x po 100W 12V. Taki zestaw po podłączeniu do akumulatora samochodowego, umożliwia pełne naładowanie od słońca (gdy świeci). Dzięki temu, nie trzeba uruchamiać silnika zużywającego cenne paliwo, żeby ugotować wodę czajnikiem elektrycznym. Ponieważ czajnik gotuje wodę tyko przez około 3 minuty, więc wystarczy energii elektrycznej zgromadzonej w akumulatorze samochodowym, bieżąco doładowywanym panelem fotowoltaicznym.

 

Należy też mieć na uwadze, że w „trudnych czasach” pełny zbiornik paliwa może kusić  potencjalnych złodziei czy bandytów

Złodzieje bez problemu dowiedzą się, które auto ma pełny zbiornik paliwa a które jeździ już na „oparach”. Wystarczy nocą opukać zbiornik, pełny wydaje zupełnie inne dźwięki niż zbiornik pusty. Jeżeli w czasach kryzysu zabezpieczyliśmy się, utrzymując pełny zbiornik, to należy go pilnować lub w inny sposób uniemożliwić kradzież paliwa. W takich sytuacjach w ludziach odzywają się najbardziej skrycie chowane instynkty a „wartość” paliwa czy żywności, czasem przybiera formę bezwymiarową. Mając paliwo można zmienić swoją lokalizację, wyjeżdżając do innego województwa lub państwa, ratując życie sobie oraz rodzinie lub komuś bliskiemu. Okradając z paliwa w sytuacji zagrożenia życia, złodziej skazuje na zagładę okradanego, więc nie powinniśmy mieć skrupułów i okazywać litości. Człowiek ma niezbywalne prawo do obrony siebie, rodziny oraz posiadanego mienia, niezależnie czy prawo działa i jest respektowane, czy nie.

 

Dla własnego bezpieczeństwa oraz naszych bliskich, należy się uzbroić w dozwolone „narzędzia” umożliwiające skuteczną obronę

Warto mięć jakąś broń, ale jak wiadomo, Polacy są narodem rozbrojonym, zwłaszcza na tle innych narodów europy. Jednak to nie oznacza, że jesteśmy w sytuacji bez wyjścia, na z góry straconej pozycji. Bardzo dobrą oraz skuteczną bronią, jest tani gaz pieprzowy, lecz działa na małą odległość a również łatwo porazić nim siebie. Używając gazu pieprzowego, wiatr zdecydowanie nie pomaga, może nawet spowodować bardzo niemiłą niespodziankę, więc trzeba używać go z rozmysłem. Jeżeli napastnik dysponujący bronią palną, pierwszy zostanie porażony gazem, nie będzie mógł nic nam zrobić, dając się łatwo rozbroić. Jednak w przypadku dwóch napastników, może pojawić się problem żeby dosięgnąć drugiego, o ile pierwszego uda się nam zaskoczyć.

 

W Polsce każdy może zostać posiadaczem skutecznej broni palnej bez pozwolenia i rejestracji

Mało kto wie, że w Polsce KAŻDY może posiadać broń palną bez jakiegokolwiek pozwolenia, tyle że jest to broń czarnoprochowa. Broń czarnoprochowa w nomenklaturze ustawowej, nazywana jest bronią rozdzielnego ładowania, która skutecznością nie ustępuje broni na pozwolenie. Uważam że warto zapoznać się z tematem broni rozdzielnego ładowania, ponieważ jest skuteczna i mało kłopotliwa. Broń rozdzielnego ładowania jest trochę mniej „wygodna” od broni na amunicję scaloną, lecz różnice nie są dramatyczne. Ten tryb broni bez większych komplikacji, jest w stanie skutecznie wypełnić swoje przeznaczenie w przypadku obrony czy polowania.

 

Należy również zadbać o nieskrępowany dostęp do ujęcia wody pitnej, ponieważ bez wody nie można żyć, gotować i piec

Zamierzam opracować mobilny system, umożliwiający praktycznie każdemu, łatwe wykonanie w krótkim czasie, własnego ujęcia wody pitnej, w miejscu rozstawienia obozowiska. Nie ma większego znaczenia gdzie zostanie rozstawione takie obozowisko, najprawdopodobniej gdzieś w lesie, może nad jeziorem itp. Zaletą przebywania na obszarze terytorium państwa polskiego, jest łatwa dostępność, stosunkowo dobrej jakości gruntowych wód podskórnych. Lustro wody na większości terenów państwa polskiego, jest dostępne stosunkowo płytko, zazwyczaj na głębokości kilku metrów.

Stosunkowo dobra jakościowo woda jest dość łatwo dostępna, zwłaszcza na terenach w pobliżu zbiorników wodnych, gdzie jest dość płytko osiągalna. Głębokości na jakich jest już woda, wahają się od jednego do kilkunastu metrów, przeciętnie jest to 3 do 4 metrów. Zdarzają się też miejsca, gdzie lustro wody jest 70 metrów pod powierzchnią ziemi, więc takie miejsca należy omijać szerokim łukiem. Zazwyczaj jest tak, że czym głębsze ujęcie, tym lepsza jakość wody, lecz nie jest to regułą.

W opisywanym tu przypadku, najważniejszy jest szybki oraz łatwy i nieskrępowany dostęp do stosunkowo dobrej jakościowo wody, niekoniecznie najlepszej. Takie parametry ujęcia wody spożywczej, zapewnia większość ręcznych pomp, wkręconych w ziemię na głębokość kilku metrów. Wyzwaniem które sobie postawiłem, jest opracowanie oraz wykonanie mobilnego systemu wielokrotnego użytku, dostępu do wody pitnej po rozbiciu leśnego obozowiska. Dobrym miejscem rozbicia takiego obozowiska, są odludne tereny w pobliżu jezior, stawów lub innych zbiorników wodnych, gdzie woda jest najpłycej.

O mobilnym systemie dostępu do wody pitnej, napiszę w innym artykule.

Artykuł pokrewny tematycznie:

http://sp5mxf.com/czy-terytorium-panstwa-polskiego-jest-w-stanie-zapewnic-bezpieczenstwo-swoim-obywatelom

Szanowny czytelniku skoro dotarłeś do tego miejsca to musiałeś być bardzo zdeterminowany i wytrwały, więc jeżeli masz jakieś pytania lub uważasz, że coś należy zmienić lub uzupełnić a może poprawić, to napisz do mnie via mail

sp5mxf@gmail.com