Czy terytorium państwa polskiego jest bezpieczne, oraz czy władze są w stanie zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom ?
Żeby odpowiedzieć na tak postawione pytanie, najpierw należy przeanalizować wszelkie możliwe zagrożenia oraz możliwości zapobiegania i przeciwdziałania zagrożeniom.
Analiza wielkich katastrof na terytorium polski wskazuje, że w historii polskiej państwowości nie mieliśmy do czynienia z wielkimi trzęsieniami ziemi, wybuchami wulkanów, falami tsunami, czy innymi naturalnymi zjawiskami mogącymi w dłuższym okresie czasu sparaliżować struktury naszego państwa.
Jedynymi znanymi z historii oraz ciągle powtarzającymi się katastrofami na terytorium państwa polskiego, są inwazje naszych agresywnych sąsiadów. Kto nie doświadczył wojny na własnej skórze, ten nie jest w stanie zrozumieć skali katastrofy, jaką ze sobą niesie. Nikt wojny nie oczekuje, jednak wykluczyć takiej ewentualności nie można.
Czy Polska ma wrogów, których powinniśmy się obawiać ?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, należy przeanalizować nasze dawne konflikty zbrojne z sąsiadami, oraz obecne uwarunkowania geopolityczne i geostrategiczne.
W tej kategorii katastrof wyróżnili się zwłaszcza trzej sąsiedzi Polski. Pierwszymi którzy wybijając jedną czwartą populacji polski całkowicie ją zdemolowali byli Szwedzi, następnie bardzo mocno wsławili się w tym Niemcy i Moskale. Więc do naszych byłych wrogów należy zaliczyć Szwecję, która dokonała najbardziej destrukcyjnego podboju naszych terytoriów w całych dziejach Rzeczypospolitej. Obecnie Szwecja raczej nie stanowi już dla Polski większego zagrożenia a wydaje się, że nawet może żadnego. Jednak tego nigdy nie należy być pewnym, ponieważ historia lubi zataczać koło.
Czechy również najeżdżały Polskę, ale i my nie byliśmy im dłużni
Od południa mamy Słowaków i Czechów, to są dwa małe państwa z którymi nasze konflikty nigdy nie były tragiczne dla struktur państwa polskiego. Takie konflikty były i mogą pojawić się w przyszłości, lecz są to państwa na podobnym etapie cywilizacyjnym do Polski, więc wypracowanie kompromisu nie powinno zabrać zbyt wiele czasu. Słowacja była jednym z trójki najeźdźców we wrześniu 1939 roku, co prawda ta agresja spowodowała ograniczone straty po polskiej stronie, jednocześnie duże straty moralne po stronie słowackiej. Aktualnie polska ma dobrosąsiedzkie stosunki zarówno z bliską nam mentalnie Słowacją, jak i nieco mniej Czechami. W przypadku pogorszenia się tych stosunków, i tak nie jesteśmy zagrożeni z tego kierunku, ponieważ militarny jak i gospodarczy potencjał państwa polskiego jest w tym przypadku absolutnie dominujący.
Do grupy państw obecnie wrogich Polsce, należy zaliczyć przede wszystkim naszych odwiecznych wrogów, czyli Rosję oraz Niemcy
To odwieczni wrogowie państwa Polskiego, więc nie zapowiada się, żeby w najbliższym czasie coś zmieniło się w mentalności tych dwóch państw. Niemcy z bardzo dużym prawdopodobieństwem, jeszcze przynajmniej raz nas napadną, ponieważ mają takie rewizjonistyczne plany, jednak to jest pieśń przyszłości. Niemcy zawsze stanowili dla Polski zagrożenie i zawsze będą je stanowili, przynajmniej do czasu ich rozpadu na mniejsze struktury. Obecne kraje związkowe i landy są sztucznie włączone w struktury federalne a sztuczne twory praktycznie nigdy nie wytrzymują próby czasu. Gdy to już nastąpi, wtedy główny ciężar uwagi przesunie się z naszego kraju na nich samych. Wtedy, zapewne zajmą się własnymi konfliktami wewnętrznymi a my odpoczniemy od agresora.
Ze strony Niemiec nie widzę dużego zagrożenia, choć z całą pewnością nadal istnieje, pomimo wspólnej przynależności do NATO. Ja jednak skupiłbym się nad przygotowaniami na ewentualne „odwiedziny” ze wschodu, oraz sposobie przygotowania się na taką ewentualność. Reasumując należy być przygotowanym na konflikt zbrojny z Rosją, która jest szczególnie niebezpieczna lub ewentualnie z Niemcami.
Istotnym problemem Polski jest ściana wschodnia, czyli Rosja a nawet Ukraina
Obydwa te państwa nie są przyjaźnie nastawione do naszego państwa jak i mieszkańców. O ile z Ukrainą może uda się wypracować jakiś kompromis oraz akceptowalne dla obu stron warunki dobrosąsiedzkie o tyle z Rosją już nie jest to możliwe a przynajmniej z obecną faszystowską Rosją. Rosja jaka by niebyła, to już zawsze pozostanie naszym zaprzysięgłym wrogiem, lecz byłoby dobrze gdyby ten wróg dysponował mniejszym potencjałem. Mniejsza i słabsza Rosja będzie łatwiejsza do okiełznania w przypadku kolejnego konfliktu zbrojnego.
Nieco odmienna sytuacja jest z Litwą. Z państwem litewskim mamy stosunkowo dobrosąsiedzkie relacje, lecz społeczeństwo litewskie reprezentuje jawnie wrogie nastawienie zarówno do państwa polskiego jak i do samych polaków. Nie ma to jednak istotnego znaczenia, ponieważ to raczej Litwa powinna zabiegać o dobre stosunki z Polską, gdyż są małym (niecałe 3 mln. obywateli) silnie zagrożonym terytorium ze strony Rosji. Więc to Polska może być najbliższym i wiodącym gwarantem trwania Litwy. Czyli Litwa nam nie grozi, pomimo że nas nie lubi, więc raczej powinna być wdzięczna Polsce, że jesteśmy ich sąsiadem.
Zupełnie odmiennie wygląda sytuacja z Białorusią, o ile stosunki Polaków z Białorusinami są raczej dobre, do wręcz bardzo dobrych, o tyle władze polityczne Białorusi są zaciekłym wrogiem Polski. Przy odpowiedniej polityce zagranicznej oraz silnej militarnie polskiej armii, nie trzeba obawiać się zagrożenia ze strony Łukaszenki, to jest papierowy tygrys chowający się za plecami putlera.
Ukraina, do niedawna była jawnie nieprzyjaznym Polsce państwem, przy jednocześnie dobrej, a może nawet bardzo dobrej współpracy gospodarczej pomiędzy naszymi państwami
Sytuacja diametralnie odmieniła się po inwazji Rosji na Ukrainę, w której zarówno społeczeństwo jak i państwo polskie zachowały się wzorowo, udzielając gigantycznego wsparcia najechanemu sąsiadowi. Udzieliliśmy schronienia ogromnej liczbie ukraińskich uchodźców, zapewniliśmy im doskonałe warunki egzystencji a Ukrainie dostarczyliśmy ogromną ilość broni, którą systematycznie nadal dostarczamy, jednocześnie lobbując na całym świecie na rzecz Ukrainy, tak aby inni również nie szczędzili pomocy Ukrainie.
Przyjaciół nigdy zbyt wielu a wrogów zawsze zbyt dużo
Wspomagamy Ukrainę na wszelkie możliwe sposoby, więc jest szansa że przerobimy dawnego wroga na wdzięcznego sąsiada. Na dziś, jak i najbliższe dziesięciolecia, Ukraina raczej nie powinna być naszym wrogiem.
USA obecnie są naszym sojusznikiem w ramach paktu NATO. Indie są silne, lecz są daleko i raczej nigdy nie zaliczały się do naszych wrogów. Chiny też blisko nie są, więc realnie, obecnie jedynie Rosja musi być brana pod uwagę. Jak wiadomo z historii, Rosja od momentu powstania jest państwem inwazyjnym, wrogo nastawionym do swoich mniejszych sąsiadów, która kolejnymi podbojami powiększała swoje terytorium. Rosja kosztem zagrabianych ziem swoich sąsiadów rozrosła się do rozmiarów największego państwa świata. Rosja prowadzi bardzo ekspansywną politykę terytorialną a apetyt jej włodarzy jest wręcz niepohamowany. Rosja nieustannie stara się podbijać coraz to nowe państwa, ustanawiając tam rządy marionetkowych dyktatorów, by następnie doprowadzić do „referendum” o włączeniu do federacji i tym sposobem „połyka” coraz to nowe, małe państwa. Polska również kiedyś została „połknięta”przez wielką Rosję, lecz był to zbyt wielki kąsek, niczym przysłowiowa kość w gardle. Pazerna Rosja zadławiła się nim, z trudem wypluwając niewygodną Polskę.
Czy Polska zamierza zaatakować sąsiedni kraj ?
Taki atak byłby całkowicie pozbawiony sensu i zdrowego rozsądku, obecnie nasze notowania na świecie są bardzo dobre, więc nie należy tego psuć.
Czy Polska jest zagrożona napaścią zbrojną ze strony nieprzyjaznego państwa ?
Mając złe doświadczenia z czasów zaborów i różnych wojen z Rosją, oraz świadomość wspólnej granicy, pomimo członkostwa w sojuszu NATO, nie możemy wykluczyć konfliktu zbrojnego z państwami ościennymi a w szczególności z obecnie faszystowską Rosją, więc trzeba być przygotowanym na wypadek takiego konfliktu. Ostatnie konflikty Rosji z sąsiadami to Afganistan, Gruzja, Mołdawia, Ukraina, cicha aneksja Białorusi i zapewne sporo mniejszych tzw. regionalnych.
Biorąc pod uwagę źródła historyczne, łatwo zauważyć, że Rosja zawsze napadała słabszego od siebie przeciwnika, nigdy nawet nie prowokując mocniejszego. To jest strategia znana w większości gangów czy mafii, jest to sposób rozpychania się łokciami pospolitego ulicznego bandziora czy gangstera. Rosja dokonując inwazji sąsiednich terytoriów, niemal zawsze i wręcz schematycznie, dokonuje tego zimą, usiłując „wchłonąć” ofiarę, lub okraść albo wymordować. Odstępstwem od tej reguły jest bardzo słaby przeciwnik, gdy agresor nie przewiduje większego oporu ze strony obrońców jak np. Gruzja. Jest to spowodowane tym, że zimą ludność potrzebuje ciepła do egzystencji, zabierając ciepło społeczeństwu, łatwo rzucić na kolana słabszego przeciwnika.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę obecną „zapaść militarną” oraz gospodarczą Rosji, związaną z inwazją na Ukrainę, zwłaszcza porażkami frontowymi prowadzącymi do ogromnych strat militarnych a także idiotycznej polityce zagranicznej, to wielkoskalowa inwazja ze strony Rosji w ciągu najbliższych 50 lat, a nawet znacznie dłużej raczej nam nie grozi. Jednak nie należy odrzucać takiej ewentualności, więc należy być na nią dobrze przygotowanym.
Należy również rozpatrywać niebezpieczeństwo inwazji ze strony naszego odwiecznego niemieckiego wroga, nie wykluczając takiego scenariusza. W najbliższym czasie raczej nic nie grozi nam ze strony Niemiec, lecz w dłuższej perspektywie z pewnością dojdzie do inwazji, więc trzeba być tego świadomym oraz dobrze przygotowanym.
Przyszła inwazja nie będzie całkowicie podobna do tej z 1939r. ze względu na inne proporcje sił zbrojnych. Niemcy zapewne postawią na nowe technologie oraz oczywiście „niezawodny” blitzkrieg. Jeżeli nie odniosą błyskawicznego zwycięstwa, to czeka ich podobny los do Rosji, po nieudanej inwazji Ukrainy. Wydaje mi się, że tak właśnie się stanie, tym razem również przeliczą się, nie doceniając przeciwnika. Niemcy w poprzednich dwóch wojnach światowych przeliczyli swoje możliwości, niedoszacowując możliwości przeciwników sromotnie przegrali obydwie wojny. Wydaje mi się, że kolejną wojnę również przegrają i może wreszcie zrozumieją, że takie działanie nie ma żadnego sensu.
Czy Polska ma szanse obronić się przed przeważającymi siłami wojsk najeźdźcy ?
Przeprowadzenie rozeznania oraz szczegółowej analizy strategicznej dotyczącej liczebności, siły oraz wyposażenia sprzętowego przeciwnika, umożliwia wdrożenie odpowiedniej strategii postępowania na polu walki. Dzięki takiemu postępowaniu jest możliwe uzyskanie spektakularnych wyników przez słabszego przeciwnika, zarazem odwracając losy pozornie niemożliwej do wygrania bitwy, toczącej się w trakcie konfliktu asymetrycznego. Jest wiele przykładów takich działań: Bitwa pod Kircholmem, Bitwa pod Wiedniem, Bitwa Warszawska oraz wiele innych.
W przypadku asymetrycznych konfliktów zbrojnych, pomiędzy państwami o wysokim stopniu zaawansowania technologicznego i rozwoju gospodarczego, posiadających satelity szpiegowskie, takie rozwiązanie może mieć kluczowe znaczenie. Typowym przykładem może być asymetryczny konflikt zbrojny pomiędzy Rosją a dowolnym innym małym państwem.
Współczesnym przykładem jest obrona Ukrainy przed najazdem jednej z największych armii świata, przynajmniej tak się do niedawna uważało o armii Rosji. Armia Ukraińska ponosi dużo mniejsze straty w ludziach i sprzęcie, jednocześnie wypychając ze swojego terytorium i dziesiątkując armię wroga, niszcząc przy tym ogromne ilości sprzętu ciężkiego.
Zachodnie rządy i analitycy wojskowi spodziewali się, że siły powietrzne Rosji zniszczą obronę przeciwlotniczą Ukrainy i stosunkowo słabe ukraińskie siły powietrzne w pierwszych dniach, jeśli nie w pierwszych godzinach inwazji. Ukraiński pilot ps.”Juice” jest częścią małych, ale potężnych sił powietrznych Ukrainy, które przekroczyły wszelkie oczekiwania, powstrzymując Rosjan przed kontrolowaniem nieba nad Ukrainą od czasu inwazji Władimira Putina na ten kraj 24 lutego 2022r.
Należy opracować strategię działania na wypadek możliwej inwazji
Nie jest tajemnicą jakie należy brać pod uwagę „korytarze” umożliwiające przerzut wojsk w głąb naszego państwa i tam należy przygotować adekwatny „komitet powitalny” dla ewentualnej armii inwazyjnej.
Na drodze ewentualnego marszu armii wschodnich powinno być wybudowane jak najwięcej stacji benzynowych na których będą się zatrzymywać a w nich powinno być jak najwięcej alkoholu, czym więcej tym lepiej, pijana armia to słaba armia.
Bardzo dobrym rozwiązaniem jest umieszczenie jak najgęstszej sieci stacji benzynowych wzdłuż głównych dróg, wypełnionych po brzegi alkoholem, czym więcej tym lepiej. Pierwsza stacja benzynowa powinna znajdować się dość daleko od granicy, żeby dojechali do niej już zmęczeni i flaszeczkę odpalili dla relaksu po ciężkim dniu jazdy, potem poszłyby w ruch następne. Tak ośmieleni szukaliby następnych miejsc gdzie mogliby „odpocząć oraz zrelaksować się” a wtedy będąc mało czujną armią staliby się bardzo łatwym celem. Jednak nie powinno się atakować ich w trakcie „relaksu”, ale już „po” oraz nieco dalej, ponieważ zapamiętaliby sobie, że jak zatrzymają się „zatankować” to zostaną ostrzelani. Powinien być wydany zakaz strzelania do orków w trakcie przerwy na „tankowanie”, zasadzka z 15 km dalej, żeby nie wyrobić w orkach instynktu samozachowawczego, podpowiadającego, że zatrzymanie się na „tankowanie” będzie równoznaczne zasadzce.
Zasadzki powinny być przygotowywane dalej, zresztą oni zabieraliby ze sobą z tych stacji znaczne ilości gorzały, więc cały czas byliby nawaleni.
Na stacjach benzynowych powinno być paliwo w zbiornikach, lecz mało, tak żeby opłaciło im się zatrzymać na tankowanie, ale żeby za dużo paliwa nie nalali, a za to dużo wódki zabrali do czołgów. Taka zasadzka powinna zaczynać się od ataku na wroga od tyłu, poprzez wpuszczenie go na nasze terytorium, po czym atak na tył kolumny, a po chwili atak na czoło kolumny, lub wręcz jednocześnie. Takie działanie zdezorientuje wroga doprowadzając do paniki oraz całkowitej utraty kontroli nad związkiem taktycznym. W takim bałaganie należy szybko i skutecznie zniszczyć cały oddział. Nie da się uciec na boki, ponieważ nasze mazurskie drogi prowadzą przez lasy, lub pomiędzy jeziorami. Zasadzka pomiędzy jeziorami jest najlepszym miejscem ataku, są wtedy jak na widelcu nie mając żadnej możliwości ucieczki.
Miejsca zasadzek powinny być staranie wybierane, tak żeby zaatakowany wróg po chwili widział możliwość ucieczki na boki, lecz te „boki” już byłyby na to wcześniej przygotowane i tylko na to czekały. Likwidacja takiego oddziału przebiegałaby szybko i sprawnie, bez większych strat po stronie obrońców, dobrze zabezpieczonych w rozsądnej odległości od kolumny pojazdów wroga. Tu powinno się używać NLAW, JAWELIN oraz piratów, moskitów i komarów. Każdy żołnierz biorący udział w zasadzce powinien mieć wcześniej wyznaczony cel na którym ma operować, wedle kolejności. Oczywiście armatohaubice czy moździerze, też miałyby sporo pracy.
Bardzo dobrymi pułapkami są długie mosty na dużych rzekach. Strategia walki na długim moście wymaga przepuszczania części pojazdów wroga przez most na swoją stronę a następnie gdy ostatni pojazd wjedzie na most, zniszczenie właśnie tego ostatniego i niemal jednocześnie „ostatniego” od naszej strony, bo zakładam że część pojazdów już przejechała na „naszą” stronę.
Na moście zostają uwięzione pojazdy pomiędzy zniszczonymi skrajnymi i właśnie jest czas na to, żeby do nich strzelać, bo oni nie uciekną. Ta nieduża część która zdążyła przejechać, wpadnie w panikę i zacznie się chaotycznie ostrzeliwać oraz próbować jakiejś ucieczki, ale obrońcy będą na to przygotowani, więc neutralizacja nie zajmie dużo czasu, ta mądrzejsza część podda się bez walki ratując życie i oddając swoje uzbrojenie, które przyda się obrońcom.
Ukraińcy na początku wysadzali mosty zamiast zastosować taką taktykę, szkoda bo jest efektywna. Po pewnym czasie zaczęli jednak wybijać ruskich na mostach, szkoda że nie od razu. Ta strategia pozostawia sprawny most natomiast wroga dziesiątkuje, jest wystawiony na strzał wjeżdżając prosto pod lufy. Natomiast po wysadzeniu mostów nie mamy kontroli nad miejscem przeprawy którą napastnik sam sobie wybierze i zapewne nie poinformuje nas o tym fakcie 😉
Pomimo, że przeprawa nie będzie tak komfortowa jak mostem, to zapewne z dala od przygotowanych obrońców, więc lepiej zostawić napastnikowi most a tylko dokładnie go pilnować i nie należy go zaminowywać bo zwiadowcy to wychwycą a odział nie wiedzie na most a co za tym nie wpadnie w pułapkę. Należy też pamiętać że przy wymianie jeńców ci którzy wpadli w pułapki nie mogą zostać wydani przed zakończeniem konfliktu zbrojnego, ponieważ opowiedzą w jaki sposób zostali pojmani a wróg zmieni strategię.
Należy rozstawić czujki na dachach budynków dyżurujące dzień i noc, oczekujące przelotów pocisków manewrujących które mogą nie zostać zauważone przez radary ponieważ nisko latają. Każda taka czujka powinna posiadać na wyposażeniu włączone radia w pełnej gotowości, oraz przeciwrakiety „pioruny” lub podobne przeciwpociski. Jeżeli pocisk manewrujący minął czujkę i już oddalił się na tyle, że nie zdąży się uruchomić pioruna, ponieważ on potrzebuje czasu do wejścia w stan gotowości, to należy natychmiast powiadomić przez radio inne czujki w innych miastach, na drodze do potencjalnego celu.
Czujka to pojedynczy żołnierz na dachu budynku, lub jakiejś leśnej wieży. W każdej aglomeracji powinno być kilka czujek w celu dywersyfikacji (możliwość zaśnięcia lub innej utraty czujności). Nie może być więcej żołnierzy na jednym dachu, ponieważ będą gadać i wzajemnie rozpraszać się, tracąc czujność. Czujki powinny być z dala od linii frontu, tak żeby nie narażać na niepotrzebnie bezpieczeństwa sygnalisty. Rakiety manewrujące i tak lecą daleko w głąb terytorium. Od walk na „bliskich” dystansach jest artyleria, czyli moździerze, czołgi i armatohaubice oraz piechota z karabinami, granatami i granatnikami.
Ukraińcy zastosowali podobną do obmyślonej przeze mnie strategi walki ze zdecydowanie silniejszym wrogiem w konflikcie asymetrycznym
Dowódcy ukraińskich sił zbrojnych od wybuchu wojny założyli, że ich celem nadrzędnym nie jest obrona za wszelką cenę każdego metra kwadratowego ziemi na granicach, lecz zachowanie zdolności jednostek wojskowych. Wychodzą z założenia, że teren można odzyskać, a pokonanych sił zbrojnych pod nadzorem okupanta już się nie odtworzy. Dlatego przede wszystkim chronili jednostki wojskowe.
Dzięki temu siły zbrojne Ukrainy były w stanie przygotować działania zaczepne, które pozwoliły na wyzwolenie terytoriów wokół Kijowa, w obwodzie sumskim, wokół Chersonia czy Charkowa. Było to możliwe właśnie dlatego, że ukraińskie siły zbrojne w pierwszym etapie wojny tak się zachowały. Teren na początku wojny straciły, a potem go częściowo odzyskały.
Relacja z oblężonego miasta Sarajewa
Jest rok 1992, Bośnia i Hercegowina ogłasza niepodległość. Władze w Serbii nie akceptują tego faktu i rozpoczynają ofensywę wojenną, wkraczając na jej terytorium. Wojska serbskie wyposażone są w sprzęt pochodzący z arsenału dawnej Ludowej Armii Jugosławii, w którą uzbrojone zostają także oddziały serbskich Bośniaków.
Dla Sarajewa rozpoczyna się okres blisko czteroletniego oblężenia i izolacji. Najeźdźcy doskonale wiedzą, że zdobywając miasto, posiądą władzę nad całym krajem.
Miasto zostało szczelnie otoczone przez wojska serbskie, odcięte od dostaw żywności i wody. Było ostrzeliwane ponad 300 razy dziennie, na ulicach toczyły się walki z najeźdźcą. Serbowie postanowili zastosować średniowieczną metodę szczelnego otoczenia grodu, odcięcia go od wszelkich dostaw i doprowadzenia do zagłodzenia jego mieszkańców. Dla mieszkańców zaczęło się życie pod nieustającym ostrzałem moździerzy i snajperów, którzy chcąc zastraszyć ludzi, strzelali do nich z okolicznych bloków. Nawet zwykły spacer mógł zakończyć się śmiercią.
Główna arteria Sarajewa z tramwajowym torowiskiem stała się miejscem, w którym odbywało się polowanie snajperów na przechodniów. Ulica zyskała wówczas określenie „aleja snajperów”, które funkcjonuje do dziś. Ludzie ginęli, stojąc w kolejce po chleb czy odwiedzając swoich krewnych. Brakowało żywności, wody, opału, leków i środków czystości. Na ulicach zalegały tony niezbieranych śmieci. Mieszkańcy Sarajewa okupowanego przez wojska serbskie, byli zdani tylko i wyłącznie na siebie i swoją kreatywność.
W rękach sił pokojowych znajdowało się wyłącznie międzynarodowe lotnisko, do którego wydrążono z dwóch stron tunel, który dawał mieszkańcom Sarajewa nadzieję na przeżycie. Tunel mierzył 800 m i połączył odcięte przez serbskie siły miasto z lotniskiem kontrolowanym przez ONZ. Pod lotniskiem połączył dwa osiedla, które były pod kontrolą Armii Bośni i Hercegowiny – Dobrinja i Butmir.
Budowa tunelu była trudnym przedsięwzięciem – brakowało sprzętu, ludzi, występowało realne zagrożenie zawalenia, zalania wodą oraz pożarem. Nie zabrakło natomiast chęci walki i woli ciężkiej pracy wśród mieszkańców obu dzielnic. Miejsca związane z budową tunelu były oczywiście ostrzeliwane przez siły serbskie, co znacznie utrudniało kopanie. Całe przedsięwzięcie było objęte tajemnicą i bardzo starano się, aby nie było wycieku na zewnątrz. Gdyby siły serbskie dowiedziały się o nim, zrobiliby wszystko, by doprowadzić unicestwienia planów i w przyszłości niedopuszczenia do podobnych budowli.
Relacja cywila z Mariupola ukrywającego się w podziemiach przedsiębiorstwa Azowstal.
— W połowie marca nie mogliśmy już w ogóle wychodzić z pomieszczeń. Najpierw bomba wleciała do budynku nad naszym schronem i przebiła się przez ścianę. 14 marca nastąpiło silne uderzenie w dach. Czasami mężczyźni wychodzili ze schronów, gdy musieli coś znaleźć. Szukano na przykład środków antyseptycznych. Mieliśmy też okazję raz wejść na górę, gdy ostrzał spowodował pożar w jednym z pomieszczeń nad nami i musieliśmy go ugasić — mówi Ołeksandr.
— W pierwszych dniach pobytu w schronie udało nam się pójść do sklepu z żywnością na terenie zakładu i zdobyć trochę jedzenia. Wystarczyło to do końca miesiąca. Potem pomagali nam ukraińscy żołnierze, którzy co 3-4 dni przynosili makaron, kaszę i konserwy. Z tego gotowaliśmy zupy czy piekliśmy ciasta — mówi Ołeksandr.
Mężczyzna mówi, że w pierwszych dniach wojny kierownictwo zakładu zarządziło utworzenie rezerw wody. — Wszystkie kotły w Azowstalu zostały napełnione. Ludzie pili także wodę butelkowaną, która została zakupiona przez zakład jeszcze przed wojną. Każdy dostawał wtedy 2 litry wody dziennie — dodaje.
Z tego wynika, że te bunkry nie były wyposażone w ujęcia wody pod postacią ręcznych pomp typu abisynka czy skrzydełkowa. O tym, że nieuchronnie zbliża się inwazja, armia ukrainy wiedziała i władze też wiedziały, ponieważ zarówno ich własny wywiad jak i amerykański informował, że inwazja jest nieuchronna a najlepiej świadczy o tej świadomości to, że polska już na początku lutego, czyli na około dwa tygodnie przed inwazją przekazała Ukrainie mnóstwo broni, między innymi rakietowe granaty przeciwczołgowe PPK RPG-76 KOMAR oraz wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych GROM i PIORUN. Te ostatnie czyli PIORUN’y są jednymi z najnowocześniejszych na świecie a nawet nasza armia ma ich zdecydowanie zbyt mało, a jednak bardzo dużo przekazano Ukrainie.
To dobitnie świadczy o tym, że była ogólna świadomość nieuchronnie nadciągającej inwazji, również w armiach oraz rządach państw NATO a szczególnie tych sąsiadujących z regionem. Pomimo tej nieuchronnie nadciągającej inwazji wielkiej armii czerwonej, ukraińskim władzom centralnym jak i regionalnym nie przyszło do głowy, aby wyposażyć bunkry oraz piwnice w „ręczne ujęcia wody” czyli zwykłe ręczne pompy. Takie działanie bardzo ułatwiłoby potem życie w ukryciu i uniknięto by wielu ofiar. Wielu zmarło z odwodnienia, ponieważ nie było skąd wziąć wody, wielu zmarło od ostrzałów gdy stali w kolejce po wodę itp.
Woda jest najważniejsza do przeżycia a taka woda z pompy ma sporo minerałów w postaci tzw.”kamienia” co akurat jest korzystne dla wycieńczonych organizmów.
Dlatego należy o tym dużo pisać oraz głośno mówić, we wszelkich dostępnych mediach, np. na YT, żeby u nas nie popełniono podobnych błędów, gdy już wcześniej lub później dojdzie do inwazji na Polskę.
Na wypadek zawalenia wyjścia z piwnicy gruzem, co jest powszechne podczas bombardowania, piwnice powinny być wyposażone w kilofy oraz szpadle. Przy pomocy kilofa należy rozbić boczną ścianę piwnicy a szpadlem wykopać się na zewnątrz. Najpierw należy kopać poziomy tunel o długości od 5 do 10 metrów, tak żeby przekopać się poza obręb gruzowiska. Dopiero w takiej odległości od ściany piwnicy można kopać w górę celem wydostania się na zewnątrz, już poza obszarem gruzowiska.
Człowiek do przeżycia w tak ekstremalnych warunkach, najbardziej potrzebuje wody, niewielkiej ilości jedzenia, najlepiej ryżu, kasz lub innych ziaren. Podstawą takiego zabezpieczenia są zgromadzone zapasy suchego jedzenia w hermetycznych opakowaniach, które w razie konieczności można namoczyć lub ugotować. Jako hermetyczne opakowania wykorzystywane do gromadzenia zapasów suchej i sypkiej żywności, najlepsze są 5 litrowe butelki po wodzie źródlanej. Proponuję lekturę artykułu poświęconego tematowi osobistego magazynu żywności na trudne czasy, jest nim tzw. Beczka Przetrwania.
Ponieważ organizm człowieka potrzebuje ciepła, to w przypadku braku ogrzewania, dobre i ciepłe ubrania a zwłaszcza buty, zapewniają dobrą izolację. Będąc ciepło ubranym na tzw. „cebulkę” zapewnimy sobie niezbędne minimum, nawet przez dłuższy czas bez ogrzewania pomieszczeń.
Potrzeba też źródeł światła np. świeczki itp. Potrzeba również podstawowych środków medycznych i jakieś bardzo skuteczne antybiotyki, tak na wszelki wypadek. Moim wyborem jest doxycyklina, jest niezwykle skuteczna na większość infekcji a czas likwidacji infekcji jest wprost imponujący. Wystarczy 5 tabletek, rzadko kuracja musi obejmować dwa opakowania, czyli 10 tabletek likwidując większość znanych chorób.
Ostatnia sprawa często pomijana, wręcz niezauważana przez większość tych, którzy „wiedzą” jak należy się przygotować do takiego kryzysu, to łączność.
Pierwszym a zarazem najbardziej podstawowym środkiem łączności ze światem zewnętrznym, umożliwiającym dopływ aktualnych informacji, jest najzwyklejszy odbiornik radiowy fal długich. Odbiorniki radiowe fal długich do odbioru sygnałów radiowych używają wbudowanej wewnętrznej anteny ferrytowej, będącej odmianą anteny magnetycznej. Zaletą anten magnetycznych jest zdolność do zapewnienia zadawalającego odbioru sygnałów nawet tam, gdzie inne anteny nic już nie odbierają. Takie zwykłe małe radio, umożliwia odbiór sygnałów nadawanych na krajowej częstotliwości 225 KHz radiostacji Warszawa I. Tak niska częstotliwość umożliwia przenikanie sygnałów radiowych, tam gdzie sygnały radiowe fal średnich czy krótkich oraz UKF nie dochodzą wcale.
Sprawdziłem możliwości odbioru różnych fal radiowych, wewnątrz piwnicy bloku mieszkalnego w którym obecnie mieszkam. Jest to kilkunastopiętrowy blok wykonany z płyt żelbetonowych, więc i piwnica również jest wykonana z takich samych płyt, ponieważ musi wytrzymać ciężar całego bardzo wysokiego budynku. Podłoga piwnicy mieści się 4 metry poniżej poziomu gruntu, co do ochrony przed bombardowaniem jest wystarczające. Tak duża głębokość piwnicy stanowi dobrą ochronę przed bombardowaniem, lecz dla odbioru sygnałów radiowych jest bardzo dużym utrudnieniem.
Płyty żelbetonowe utrudniają, bądź nawet uniemożliwiają przenikanie fal radiowych, lecz fale długie o częstotliwości 225 KHz jako jedyne, są odbierane. Ani sygnały fal krótkich, ani średnich, (o UKF’ie nawet nie wspominam) nie są możliwe do odbioru w takim prowizorycznym bunkrze. Jedynie sygnały radiowe fal długich przenikają całkiem zadowalająco. Jeszcze lepsze do odbioru pod ziemią są fale bardzo długie o częstotliwościach dziesiątek kiloherców, jednak nie przeznaczone do takich celów. Fale długie o tak niskich częstotliwościach są przeznaczone do nadawania sygnałów nawigacyjnych oraz „sygnałów wzorcowych czasu”. Co prawda na czas wojny można by zmienić przeznaczenie nadajnika, lecz państwo polskie nie ma przyznanych częstotliwości w tych zakresach. Najpierw powinna zostać przyznana częstotliwość nadawania z tego zakresu, następnie powinny zostać wybudowane nadajniki oraz wyprodukowane odbiorniki „kryzysowe”. Przeznaczeniem dla wykorzystania takiego odbiornika, były wyłącznie działania wojenne, trzęsienia ziemi, huragany, trąby powietrzne oraz tym podobne katastrofy naturalne.
Sprawdziłem czy jest możliwość odbioru stacji radiowych na peronach metra warszawskiego, niestety, tam nie docierają żadne sygnały radiowe. Jeżeli metro zostałoby zaadaptowane na tak potężny schron, to przy tak wielkiej liczbie ludności która mogłaby się tam ukrywać, zawsze istniałaby jakaś możliwość dotarcia informacji ze świata zewnętrznego. Poza tym duża grupa ludzi potrafi się wzajemnie zorganizować oraz wspierać psychicznie i nie wpada tak łatwo w panikę jak pojedyncze osoby, czy nawet pojedyncza rodzina poddana długotrwałej izolacji połączonej z silnym stresem. Służby obsługi metra warszawskiego zapewne zadbałyby o to, żeby był dopływ informacji z zewnątrz, takie działania bardzo pomagają podtrzymać społeczeństwo na duchu.
Czy władze państwa polskiego potrzebują niezawodnej łączności ze społeczeństwem ?
W celu przekazywania społeczeństwu komunikatów oraz informacji w warunkach kryzysowych, zwłaszcza w warunkach wojny konfliktu asymetrycznego, np. z Rosją, opieranie systemu wysyłania komunikatów o nadajnik fal długich nadający na częstotliwości 225 KHz nie jest działaniem wystarczająco niezawodnym. Anteny tych nadajników zostaną zburzone w pierwszym dniu wojny.
Te procedury były reliktem poprzedniej epoki, wynikającym z poprzednich uwarunkowań strategicznych, z powodu bycia częścią sojuszu wojskowego jakim był Układ Warszawski. Jak również naszego położenia geostrategicznego oraz zobowiązań sojuszniczych, przy słabej precyzji ówczesnych rakiet skutkującej niską celnością. Ale i braku wykorzystania zwiadu satelitarnego itp. Dziś jednak to wyglądałoby to zupełnie inaczej. Obecnie większość armii dysponuje precyzyjnymi rakietami dalekiego zasięgu, zdolnymi razić infrastrukturę krytyczną przeciwnika głęboko za zapleczu lini frontu.
Czy proste odbiorniki radiowe fal długich 225 KHz zagwarantują dostęp do informacji w czasie wojny ?
Praktyka powiązana z taktyką wojenną Rosji w walkach na Ukrainie mówi że NIE !!!
Nadajnik programu Warszawa I ma ogromny zasięg, jest też centralnym systemem do łączności władz państwowych ze społeczeństwem, lecz „WRÓG O TYM WIE” i właśnie to jest największą wadą tego sytemu.
A czemu tak uważam ?
Już podczas początkowej fazy inwazji w pierwszej kolejności, wróg zawsze niszczy systemy łączności państw najeżdżanych, tak Rosja zrobiła na Ukrainie. Zniszczyli wszelkie możliwe maszty antenowe, zarówno radiowe, telewizyjne jaki i GSM oraz internetowe.
W wyniku działań wojennych obwód ługański został pozbawiony łączności: Zarówno miasta jak i wioski zostały pozbawione elektryczności, wody, gazu i telefonii komórkowej.
Nadajnik radiostacji programu Warszawa I jest tylko jeden, nie ma zapasowych masztów antenowych ani zapasowego nadajnika, więc w przypadku zbombardowania nie zastąpi go żaden inny nadajnik. Nawet gdyby było więcej takich nadajników, to wszystkie po kolei zostałyby zniszczone precyzyjnymi rakietami. Obrona powietrzna na niewiele zdałaby się, ponieważ wróg mając świadomość wagi „problemu” użyłby adekwatnych środków, w takiej ilości żeby zniszczyć tę infrastrukturę krytyczną.
W skład tej radiostacji wchodzi system antenowy złożony z dwóch olbrzymich masztów nadawczych oraz nadajnika. O ile samą stację nadawczą można ukryć w bunkrze, głęboko pod ziemią, to już tych masztów antenowych nie można ukryć, i właśnie to jest największą wadą tej radiostacji. Jestem przekonany, że te maszty nie przetrwałyby pierwszego tygodnia wojny, zapewne tak zakończyłaby się łączność rządu z obywatelami.
Odbudowa tych masztów trwałaby miesiącami a może i latami, byłaby też bardzo kosztowna, natomiast w warunkach trwającego konfliktu zbrojnego odbudowa jest praktycznie niewykonalna.
Są dwa możliwe rozwiązania problemu możliwości zniszczenia masztów antenowych:
Łączność służb państwowych ze społeczeństwem powinna być oparta o zapasowe nadajniki fal długich, oraz zapasowe awaryjne anteny używane w przypadku zawalenia kratownicowych masztów antenowych, znajdujących się w Solcu Kujawskim. Te anteny powinny być antenami linowymi, wyciąganymi do góry przez balon albo drony. Posiadanie zapasowych linek antenowych oraz balonów z systemem lin podtrzymujących, jak również zapasowych dronów nie jest większym problemem. W przypadku systemu opartego o drony należy pamiętać, że czas pracy drona jest ograniczony pojemnością akumulatora, więc drony musiałyby się zmieniać raz na jakiś czas, ewentualnie doprowadzić kablem stałe zasilanie drona.
Alternatywnym lub równoległym rozwiązaniem problemu, jest łączność na falach krótkich, ponieważ tam zasięgi odbioru również są bardzo duże, natomiast anteny są krótkie i cienkie oraz nisko zawieszone, dzięki temu niewidoczne. Anteny fal krótkich zazwyczaj są antenami rozwieszanymi, wystarczą do tego dwa punkty mocowania (podwieszenia) np. dwa drzewa i już działa.
Drutowe anteny fal krótkich można rozwieszać pomiędzy drzewami np. w lesie, używając zwykłej miedzianej linki antenowej. A jak to robić szybko i łatwo można poczytać tu http://sp5mxf.com/sprawne-wieszanie-anten-drutowych
Z nadajnikami krótkofalowymi ogólnie nie ma problemu, ponieważ do nadawania na falach krótkich nadaje się każdy nadajnik przeznaczony dla krótkofalowców. Takich nadajników mamy w Polsce dziesiątki tysięcy. Dla zapewnienia silnego sygnału w odbiornikach na terenie całego kraju, zwłaszcza przy wykorzystaniu sposobu propagacji fal zwanego NVIS, wystarczy moc nadajnika 100W. Problemem jest brak odbiorników fal krótkich w ogólnej „masie społecznej”.
Powinny to być tzw. odbiorniki globalne, z bardzo rozbudowanymi i szerokim zakresami odbioru fal krótkich. Takie odbiorniki są dostępne, lecz społeczeństwo nie jest o tym poinformowane, oraz nie „zauważa potrzeby” posiadania takiego odbiornika. W Polsce są dostępne między innymi odbiorniki globalne TECSUN, ja właśnie taki odbiornik posiadam. Ze starych odbiorników, bardzo dobre były radia VEF. Radio VEF-201 jest przeznaczone do odbioru sygnałów ze stacji nadawczych w pasmach długich, średnich i krótkich.
Zakres odbieranych fal (częstotliwości):
długie fale 2000–735.3 m (150–408 kHz)
średnie fale 571,4–186,9 m (525–1 605 kHz)
krótkie fale: 75–52 m ( 3,95-5,7 MHz), 49 m (5,85-6,3 MHz), 41 m (7-7,4 MHz), 31 m (9,5-9,775 MHz), 25 m (11, 7–12.1 MHz)
Uzasadnienie stosowania fal krótkich do łączności kryzysowej rządu ze społeczeństwem
Zniszczenie anteny drutowej fal krótkich jest bardzo trudne, dlatego że takiej anteny najzwyczajniej nie widać. Nawet widząc ją, lub znając jej współrzędne geograficzne, trafienie w cienki drut jest praktycznie niemożliwe. Cienki drut stawia bardzo mały opór dla fali uderzeniowej, więc trafienie tuż obok dużą bombą, nie powinno „zdmuchnąć” linki antenowej. Zlokalizowanie anteny nadawczej pracującej techniką NVIS jest bardzo trudne, więc jest to właściwe podejście do tematu. Podobne właściwości miała antena prof. Manczarskiego, której Niemcy nie byli w stanie wytropić swoimi radiopelengatorami.
Jeżeli wróg zlokalizuje stację nadawczą oraz zniszczy antenę fal krótkich, można w pół godziny rozwiesić nową. Napastnik musiałby niszczyć te anteny do znudzenia a i tak ciągle powstawałyby nowe, ponieważ są bardzo tanie. Najistotniejszymi zaletami wykorzystania fal krótkich do łączności kryzysowej rządu ze społeczeństwem, są: Niski koszt linki miedzianej oraz izolatorów a także niezwykle łatwy, tani oraz krótki czas potrzebny na powieszenie nowej anteny.
Jeszcze tylko podpowiem, że klasyczna antenowa linka miedziana lub fosforobrązowa, może zostać zastąpiona zwykłym drutem miedzianym, fosforobrązowym lub aluminiowym. W razie braku izolatorów, mogą one zostać zastąpione grubą żyłką wędkarską lub plastikowymi elementami np. butelką PET itp. Więc ponowne doprowadzenie anteny fal krótkich do używalności, nie przekroczy czasu jednej godziny a dla sprawnej obsługi znacznie krócej. Są to podstawowe zalety systemu łączności opartego na falach krótkich.
Niebagatelną sprawą jest również niski koszt nadajnika, powodowany niską mocą wystarczającą do zadowalającego odbioru sygnału w odbiorniku słuchacza. Mając na względzie powyższe zagrożenia, można zawczasu mieć przygotowane więcej takich anten, porozwieszanych w różnych regionach kraju.
Można a nawet należy, zastosować system łączności NVIS, utrudniający namierzenie sygnału nadajnika, jednocześnie zapewniający doskonałą łączność przy małych mocach nadajników. Fale krótkie pomiędzy 3 a 7 MHz idealnie nadają się dla takiego zastosowania. Problemem jest wyłącznie powszechny brak wiedzy w tych tematach, zarówno u naszych decydentów jak i w śród społeczeństwa.
Społeczeństwo powinno być wyposażone w tzw. odbiorniki globalne z pełnym zakresem pasm, aż do 30 MHz.
Należałoby się zastanowić nad falami krótkimi z zakresów 90m, 75m, 60m, 49m, 41m, otrzymanie przydziału wymienionych częstotliwości od organizacji ITU, raczej nie powinno stanowić problemu.
Dla łączności kryzysowej szczególnie przydatne są pasma z zakresu fal krótkich:
Pasmo 90 metrów
Pasmo 75 metrów
Pasmo 60 metrów
Pasmo 49 metrów
Pasmo 41 metrów
A także dodatkowo 11 metrów tzw. CB radio.
Pasmo 75 metrów z pozornie wolną częstotliwością 3,93 MHz, jest to częstotliwość radia w Korei tylko której ?
W każdym razie u nas nie słychać a i Korea nas nie usłyszy ze względu na olbrzymią odległości pomiędzy naszymi terytoriami, więc nie powinno to stanowić kolizji. Jest niewykluczone że 3,92 jest obecnie wolną częstotliwością.
Komunikaty powinny być zsynchronizowane i jednocześnie nadawane, równolegle na wszystkich tych częstotliwościach w tym samym czasie. Umożliwiałoby to wyselekcjonowanie najlepszej częstotliwości odbioru o określonej porze doby w zależności od pory roku. Zimą obiór jest najlepszy w innych godzinach niż latem na określonej częstotliwości a wynika to z propagacyjnych zależności fal radiowych.
Dobrze byłoby, żeby radio posiadało kilka pamięci częstotliwości, to bardzo ułatwia sprawne przeskakiwanie pomiędzy częstotliwościami stacji nadawczych.
Powinno też powstać rządowe Radio RCI, Rządowe Centrum Informacyjne które nadawałoby komunikaty radiowe przeznaczone dla ludności cywilnej. W przypadku uszkodzenia infrastruktury internetowej, pozostałoby jedynie nasłuchiwanie komunikatów Rządowego Centrum Informacyjnego.
Niezbędne działania zapewniające bezpieczeństwo przebywania mieszkańców w pobliżu możliwych działań militarnych
Należy zadbać o to, aby mieć nieskrępowany dostęp do własnego ujęcia wody, bez wychodzenia z domu i narażania się na zabłąkaną a może celową kulę. Można zamontować ręczną pompę wodną w piwnicy budynku w którym przebywamy, ewentualnie bardzo blisko tego budynku. Lokalizacja pompy w piwnicy jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem problemu, ponieważ nie zmusza do wychodzenia na zewnątrz.
Należy również zadbać o zapasy żywności o przedłużonym okresie przydatności do spożycia, a więc konserwy oraz suchy prowiant, który latami nadaje się do spożycia. Powinno zgromadzić się zapasy umożliwiające przeżycie całej rodzinie kilku miesięcy bez wychodzenia i narażania się na ostrzał. Przebywanie w kryjówce chroni przed przypadkowym bądź celowym ostrzałem, tak żeby nie stać się celem ataku.
Bywa i tak, że dynamicznie zmieniająca się sytuacja na froncie, może niejako wymusić szybkie opuszczenie dotychczasowej lokalizacji, bezpiecznej dotąd kwatery na bardziej bezpieczną, lecz znajdującej się w innej lokalizacji, zazwyczaj dalej od linii bezpośrednich działań wojennych.
W celu przeprowadzenia sprawnej dyslokacji, niezbędne jest posiadanie auta, niekoniecznie własnego, ważne żeby było dostępne, może być firmowe itp. W czasie zagrożenia wojennego, pojęcie własności staje się bardzo płynne, ważne żeby przy podejmowaniu trudnych decyzji nie skrzywdzić innych np. sąsiada.
W trakcie przemieszczania się należy unikać głównych, prostych jak strzała tras, takich jak autostrady czy drogi ekspresowe, one i tak będą zakorkowane oraz bardzo podatne na atak z powietrza a przy tym uniemożliwiają wydostanie się z takiej pułapki. Brak sieci skrzyżowań, zjazdów, rowy i bariery energochłonne praz dźwiękochłonne, będą bardzo skuteczną pułapką. W nieco lepszej sytuacji będą motocykliści ale nie zabiorą ze sobą rodziny ani dobytku.
Auto osobowe zapewnia wystarczającą ilość miejsca do zabrania najbliższych oraz niezbędnego wyposażenia, jak waluta, biżuteria, kosztowności, ciepła odzież, żywność o przedłużonym okresie przechowania, suszona oraz konserwy i kilka butelek wody.
Biżuteria jako uniwersalna waluta
Biżuteria może być bardzo pomocna w celu przekupywania bezdusznych patroli, które nie będą chciały nas przepuścić przez punkt kontrolny, lub będą miały rozkaz rekwirowania danego typu aut, takie przekupstwo może nam uratować życie.
Przekupstwo z moralnego punktu widzenia jest naganne, lecz należy pamiętać, że w trakcie wojny czy klęski żywiołowej nasze życie oraz naszych najbliższych jest dla nas najwyższą wartością, władze mogą mieć w tej sprawie odmienne zdanie od naszego.
W celu bezpiecznej ewakuacji należy omijać główne trasy a przemieszczać się lokalnymi drogami, najlepiej biegnącymi poprzez lasy.
Z takiej trasy zawsze możne gdzieś odbić, w inną lokalną lub leśną drogę. Auto powinno być wyposażone w radio CB oraz dobrze zestrojoną antenę.
Z autostrady w przypadku korka nie wydostaniemy się, nie będzie też można liczyć na żadną pomoc z zewnątrz, a ewentualny atak paniki dużej ilości ludzi uwięzionych w tej śmiertelnej pułapce, może doprowadzić do tragedii. Trzeba mieć świadomość, że sytuacja zagrożenia potrafi wyzwolić w ludziach, naprawdę nieciekawe reakcje oraz instynkty.
Żeby wiedzieć o zbliżającym się zagrożeniu z bezpiecznym wyprzedzeniem, dającym wystarczającą ilość czasu na spakowanie najistotniejszych rzeczy, trzeba posiadać świadomość sytuacyjną.
Bez posiadania środków łączności nie może być mowy o świadomości sytuacyjnej !!!
Podstawowymi środkami łączności pomiędzy rządem a społeczeństwem, są: TV, radio, telefony GSM oraz internet, które zapewne dość szybko przestaną funkcjonować, tak jak to wydarzyło się w Ukrainie. Obserwacja tego konfliktu pozwala wyciągnąć właściwe wnioski w temacie zagrożeń, oraz możliwości zapobiegania im.
Należy być wyposażonym w radio na fale długie, średnie i krótkie. Jednak i to medium może zostać zneutralizowane przez najeźdźcę, poprzez zaatakowanie nadajników wraz z antenami. Wróg może również zakłócać odbiór audycji nadawanej z ośrodków zagranicznych, zwłaszcza przed aktualnie planowanym nowym uderzeniem.
Dlatego należy wyposażyć siebie w środki łączności osobistej, takiej jak radia PMR które mają co prawda mały zasięg (tylko około 1 km) ale za to jest to bardzo powszechny środek łączności w społeczeństwie, zapewniający stosunkowo dobry dostęp do świadomości sytuacyjnej na zewnątrz.
PMR do łączności wykorzystuje częstotliwości powyżej 400 MHz, przez to jest trudne do zlokalizowania w warunkach miejskich, ze względu na liczne odbicia od infrastruktury miejskiej a także usłyszenia i zakłócenia sygnału przez wroga, ze względu na mały zasięg transmisji.
PMR to taka łączność rozproszona, szczególnie przydatna w warunkach gęstej miejskiej zabudowy, czym większe miasto i wyższe budynki, tym łatwiejsze przekazywanie informacji na stosunkowo duże odległości.
Wadą dużych ośrodków miejskich jest to, że wszyscy są dla siebie anonimowi, więc nie wiemy czy informacja pozyskana jest wiarygodna. W mniejszych ośrodkach zazwyczaj wiemy kto do nas mówi a wymiana informacji staję się bardziej wiarygodna.
Należy również posiadać radio CB ponieważ ono umożliwia łączność na około 10 do 20 km a również jest bardzo powszechna na terytorium Polski, według różnych szacunków co najmniej 2 mln egzemplarzy.
Ten typ łączności umożliwia pozyskanie świadomości sytuacyjnej na znacznym obszarze kraju ze względu na spory zasięg. Dla stacji mobilnych jest to około 10 do 20 km, natomiast stacjonarne instalacje umożliwiają łączność nawet do 50 km. Takie zasięgi łączności umożliwiają już przekazywanie informacji jeden do drugiego, umożliwiając pokrycie łącznością praktycznie całego kraju.
Jest więc wręcz niezbędne posiadanie takiego sytemu łączności.
Warto też mieć radio na pasma amatorskie, tam zasięgi łączności są duże, na poziomie kilkuset czy kilku tyś. km, lecz nie wiadomo czy będzie można używać tego typu radia w warunkach wojny, ponieważ rząd oraz armia może tego zabronić, oraz skutecznie uniemożliwić. Dlaczego tak jest nie wnikam, ale tak było u nas w czasie II wojny światowej, co uważam za absolutnie błędną decyzję naszych władz, oraz tak jest obecnie na Ukrainie. Więc warto mieć te środki łączności, lecz użyteczność tego sprzętu w razie konfliktu, może być ograniczona do nasłuchów. Natomiast żaden rząd nie może SKUTECZNIE zakazać używania CB Radia czy też PMR, tu zawsze można się wyłgać, że o żadnym zakazie nie mieliśmy wiedzy a powszechność tego sprzętu jest bardzo duża.
http://sp5mxf.com/rozwiazanie-problemu-lacznosci-kryzysowej-na-czas-wojny-w-warunkach-polskich/
Brak świadomości sytuacyjnej w trakcie przebywania w kryjówce szybko prowadzi do frustracji a w konsekwencji od rezygnacji aż do zobojętnienia i apatii prowadzącej do depresji, a to zazwyczaj kończy się bardzo źle. Żeby nie stracić nadziei, trzeba mieć świadomość tego co się dzieje na zewnątrz, pomimo że nie można wyjść z ukrycia, ponieważ na zewnątrz jest zbyt niebezpiecznie.
Tak też obecnie jest w Ukrainie, ludzie wychodzą po wodę czy chleb całkowicie zrezygnowani, całkowicie obojętni czy coś w nich trafi czy nie. Są tym przemęczeni i brak im nadziei, ponieważ nie wiedzą co się dzieje na zewnątrz i jak powinni postępować. Nie mają świadomości gdzie jest bezpiecznie a gdzie są ostrzały. Ta sytuacja dobitnie wskazuje że brak łączności pomiędzy rządem a obywatelami, jest bardzo poważnym błędem powodującym niepotrzebne ofiary. Rządy powinny z odpowiednim wyprzedzeniem zadbać o dobrą łączność ze społeczeństwem w trakcie otwartego konfliktu zbrojnego, lub klęski żywiołowej.
Innym również powiązanym tematycznie artykułem, na temat stworzenia osobistego, skrytego magazynu żywności o długotrwałej przydatności do spożycia tzw. beczki przetrwania.
Szanowny czytelniku skoro dotarłeś do tego miejsca to musiałeś być bardzo zdeterminowany i wytrwały, więc jeżeli masz jakieś pytania lub uważasz, że coś należy zmienić lub uzupełnić, to napisz do mnie via mail