Autor: Tomasz
„Miałem Pierwszeństwo” to piękne epitafium
Proponuję ustanowić dzień pierwszego listopada, Europejskim Dniem Pieszego !!!
Kobieta jadąc samochodem potrąciła śmiertelnie pieszego, przechodzącego przejściem dla pieszych, ponieważ została oślepiona przez słońce, nie mogła zauważyć pieszego, który jednak miał pierwszeństwo.
Więc wszystko odbyło się zgodnie z prawem, denat miał pierwszeństwo i skorzystał z niego a winę powinno ponieść słońce. Wszytko wskazuje na winę słońca, więc czy słońce powinno zostać bezkarne ? Prokurator miał inne zdanie w tej sprawie.
Prokurator prowadzący sprawę złożył do sądu wniosek o wydanie wyroku skazującego bez przeprowadzania rozprawy i wymierzenie kary pozbawienia wolności 1 roku, z zawieszeniem na 3 lata oraz kary grzywny 20 tys. zł i zadośćuczynienia 100 tys. zł. — A także orzeczenie zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres 2 lat — zaznaczył rzecznik Prokuratury Okręgowej.
Uważam ten wyrok za niesprawiedliwy i wysoce krzywdzący. Kobieta przyznała się do winy, że najechała na pieszego, ale przecież zapewne nie miała tego w planach na ten wieczór.
To słońce wrednie świeciło po oczach a pieszy właśnie tego dnia postanowił bezwzględnie skorzystać ze swojego pierwszeństwa no bo przecież je miał !!!
Jest wysoce prawdopodobne, że nie pierwszy raz bezwzględnie egzekwował swoje pierwszeństwo skoro je miał. Państwo dało mu te pierwszeństwo, więc bezwzględnie je egzekwował na niesfornych kierowcach a tym razem nawet wybrał śmierć. Przecież nie mógł pozwolić na tak jawną dyskryminację, jak odebranie mu nabytego prawa pierwszeństwa !!!
Muszę przyznać, że ta bezkompromisowa a zarazem odważna, wręcz bohaterska postawa, przyczyniła się do poprawy stanu kasy państwowej poprzez wpływy podatkowe z tytułu jego pochówku i spraw z tym związanych. No i rodzina będzie miały kogo odwiedzać pierwszego listopada.
Wiadomo przecież, że oślepiony człowiek praktycznie niewiele widzi a tego przy obecnym rozwoju techniki nie da się w żaden sposób wyeliminować, więc to niesforne słońce nie powinno oślepiać !!!
Przecież wiadomo, że piesi muszą mieć pierwszeństwo, żeby zakłady pogrzebowe nie uszczuplały swoich dochodów a przy tym i dochodów skarbu państwa, który to żyje przecież z podatków, również płaconych przez zakłady pogrzebowe, więc piesi muszą mieć pierwszeństwo !!!
Uważam, że piesi zasługują na wielkie wyróżnienie w postaci nadania im międzynarodowego święta, więc proponuję ustanowić dzień pierwszego listopada, Europejskim Dniem Pieszego !!!
Jednak słońce powinno się wstydzić za swe niecne wybryki, a pieszych powinno wyróżnić się, należnym im świętem.
Ja natomiast jestem jakimś odszczepieńcem, oraz wyjątkiem od reguły, ponieważ ja nigdy nie mam pierwszeństwa na przejściu dla pieszych !!!
Zawsze przechodzę po przejściu dla pieszych dopiero wtedy, gdy kierowca zatrzyma się przed tym przejściem, na dodatek bacznie obserwuję innych kierowców. Wcześniej nigdy nie wchodzę na przejście, lecz spokojnie czekam, ale mnie się nie spieszy.
Za zakładami pogrzebowymi nie przepadam, jakieś takie ponure klimaty tam panują a i wpływy państwa z tytułu podatków od pogrzebów, też jakoś specjalnie nie mobilizują mnie.
„Miałem Pierwszeństwo” to piękne epitafium, ja jednak uważam, że trochę powściągliwości nie zawadzi. Po co się tak spieszyć do bram raju, więc przepuszczam innych, tych którym bardziej się spieszy… bo przecież mają pierwszeństwo!!!
Jednak proszę absolutnie nie naśladować mojej skrajnie egoistycznej postawy, żaden przyzwoity obywatel nie powinien tak postępować. Po to państwo dało pierwszeństwo, żeby z niego korzystać a że czasem fizyka i biologia mają w tym temacie inne zdanie, to tym gorzej dla nauki.
Pozdrawiam wszystkich świadomych swojej życiowej roli obywateli-bohaterów, cześć i chwała bohaterom!!!
Ludzie modlą się, Boże ratuj, ale to tak nie działa
Bóg nie jest od rozwiązywania problemów które stworzyli ludzie.
Kulisy prowokacji – Rosja rękami Łukaszenki próbuje wciągnąć NATO do wojny
Kulisy prowokacji – Rosja rękami Łukaszenki próbuje wciągnąć NATO do wojny
Myśliwiec nie jest w stanie przechwycić helikoptera który będzie pozostawał w zawisie, ponieważ myśliwiec nie ma możliwości zatrzymania się, oraz zawisu w jednym miejscu. Śmigłowce są wolne ale sprytne i bardzo manewrowe, natomiast myśliwce są bardzo szybkie ale manewrowość w porównaniu do śmigłowców, katastrofalna. Jedyne co może mógłby zrobić myśliwiec to zestrzelić śmigłowiec rakietą, ale właśnie na taki obrót sprawy liczył putler. Te śmigłowce właśnie po to tam poleciały a wtedy ogłosiłby, że NATO zaatakowało białoruskie śmigłowce na terenie Białorusi. Nie miałoby żadnego znaczenia, jaka jest prawda.
Wtedy ogłosił by natychmiastową pomoc militarną swojemu sojusznikowi i w odpowiedzi na ten atak doprowadziłby do małej wojny z NATO, po czym poinformowałby NATO, że jest zbyt wycieńczony wojną z Ukrainą, żeby móc skutecznie walczyć z całym NATO i w związku z tym, nie ma innego wyjścia, więc musi uderzyć rakietami nuklearnymi w USA i UE. Jednak w swojej wspaniałomyślności daje czas, aby NATO zrewidowało swoje postępowanie i przystąpiło do rokowań pokojowych, na których oczywiście przedstawiłby swoje astronomiczne żądania.
Putler jest w katastrofalnym położeniu, on żyje dopóki trwa ta wojna, ale ona już powoli zaczyna się kończyć.
Ukraińcy, powoli lecz konsekwentnie prą do przodu, więc nie będzie możliwości wytłumaczenia rosyjskim matkom z jakiego powodu zginęli, lub zostali kalekami ich synowie, skoro Rosja przegrała tę wojnę a Ukraina nie będzie Rosyjska.
Ostatnią szansą putlera jest przegrać nie z Ukrainą, ale z całym NATO, by następnie doprowadzić do rokowań pokojowych pod groźbą użycia broni nuklearnej. Wtedy zachód musiałby pójść na ustępstwa w sprawie Ukrainy, czyli zmusić ukrainę do rokowań oraz przyjęcia warunków Rosji a więc zatrzymania wschodnich terenów Ukrainy w rękach Rosji czyli Donbasu itp.
Ukraina nie chce się na to zgodzić, zamiast rokowań woli walczyć, natomiast Rosja doskonale wie, że jej możliwości już się kończą, więc zamiast walczyć chce rokowań.
USA nie chcą rokowań ale mogą zostać do nich przymuszone groźbą użycia broni nuklearnej. Pomimo gróźb USA mogą być nieugięte, więc Rosja żeby pokazać że nie żartuje, może użyć broni jądrowej w Ukrainie i wtedy powiedzieć USA, że albo rokowania pokojowe, albo wojna totalna na pełną skalę z całym NATO.
No i co ? Czy ktoś będzie ryzykował w kontaktach z wariatem ? Za duże ryzyko, będą woleli dogadać się nad głowami Ukrainy.
Jedyną szansą dla Rosji jest doprowadzenie do rokowań pokojowych a dla zachodu uniknięcie tego scenariusza za wszelką cenę. To jest też bardzo niebezpieczne dla Polski, ponieważ w trakcie rokowań z pewnością będzie też temat Polski.
Rosja wie, że duża część NATO w tym USA, Polska i Bałtowie nie chcą rokowań i wolą wyzwolenie ukrainy poprzez walkę, więc będą starali się przy pomocy prowokacji ze strony Białorusi sprokurować konflikt z NATO, do którego oni wejdą z opóźnieniem jako obrońca napadniętego sojusznika.
Rosja zapewne chciała żeby polska rozwaliła te śmigłowce !!!
Najprawdopodobniej taki był cel tej prowokacji.
Ponieważ nie daliśmy się nabrać, więc wymyślą coś nowego i będą pracować nad tematem aż do skutku.
Rosja wie, że przeciwnik nie jest głupi, ale po wielu próbach może na coś dać się złapać.
Nadchodzi przewartościowanie starego układu – czas na zmiany
Dwóch bufonów właśnie zaprosiło prezydenta Polski na szczyt dotyczący bezpieczeństwa Europy, który ma się odbyć pomiędzy naszymi trzema państwami z czego jak wiadomo dwa są mocarstwami.
Niemcy są mocarstwem gospodarczym, natomiast Francja jest silną gospodarką no i Francja jest potęgą militarną a nawet mocarstwem atomowym. To znaczy, że te dwa bufony doszły wreszcie do tego, że Polska jest bardzo istotnym partnerem w rozmowach na temat bezpieczeństwa Europy. Nie rozumiem tylko czemu WB została pominięta, ale to nie mój problem, choć uważam, że to jest błąd.
To co się wydarzyło nie jest przypadkiem, wiedzą że za polską stoi USA i że mamy bardzo silną pozycję militarną.
Wiedzą jakich dokonaliśmy zakupów i jaka będzie siła naszej armii gdy zakończy się cykl dozbrojenia za kilka lat, więc wiedzą że to my jesteśmy tym zderzakiem na wschodniej flance NATO i wiedzą, że jesteśmy odpowiedzialnym sojusznikiem, który nie chowa głowy w piasek na widok ruskiej swołoczy, więc wreszcie musieli to docenić, chociaż dla nich jest to niczym policzek w twarz, że muszą brać nas pod uwagę i że nie da się nas marginalizować.
To jest niezwykle ważny sygnał wskazujący na szybko rosnącą pozycję Polski na arenie międzynarodowej, co już dawno przewidziałem i mówiłem, że będziemy mocarstwem i tak też się stanie. Jeszcze niedawno gdy to głosiłem można było uważać, że moje pomysły są bardziej życzeniowe, takie fantasmagorie, lecz właśnie to jest pierwszy poważny sygnał, że właśnie zaczęła się nowa rzeczywistość.
Oczywiście Rosja to wszystko widzi a ponieważ oni nas nienawidzą 100x bardziej niż my ich, bo my ich zwyczajnie mamy w dupie i to tyle na ich temat. Problemem Polski nie jest upadła Rosja, lecz te kundle z UE szczególnie Niemcy i Francja które robią wszystko co im nakazuje rząd światowy za pośrednictwem Klasa Schwaba.
Polska nie chce się poddać dyktatowi NWO oraz zrezygnować z suwerenności a to ich niezwykle rozwściecza i dlatego atakowani jesteśmy ze wszystkich możliwych stron, ale z Polakami trudno sobie poradzić i to już wiedziała Caryca Katarzyna Wielka. Powiedziała że Polski nie da się podbić militarnie, można próbować ale i tak się nie uda.
Jednak Rosja z zazdrości i zawiści oraz nienawiści do Polski i Polaków może wykonać jakiś głupi i niebezpieczny ruch, mam nadzieję, że tak się nie stanie, jednak należy liczyć się z taką możliwością. Nie tak dawno mówiłem, że Rosja pomimo że jest wielkim mocarstwem atomowym to tak naprawdę boi się Polski i stąd te wściekłe ataki w ich mediach propagandowych na Polskę, Boją się nas z powodu swoich kompleksów oraz pamięci historycznej. Pamiętają kto ich powstrzymał a następnie przepędził w 1920 roku, pamiętają że ich car Wasyl składał hołd polskiemu królowi. Pamiętają rok 1610 oraz wiele innych bitew, wiedzą kto rozgromił Turków i krzyżaków. Można powiedzieć, że to już zamierzchła historia, lecz nic bardziej mylnego. W geopolityce pamięć historyczna jest niezwykle istotna, zwłaszcza przy podejmowaniu strategicznych decyzji a najlepiej o tym świadczy to jaką datę wprowadził putler jako ich święto narodowe.
Dzień Jedności Narodowej, czyli Rosjanie świętują wypędzenie Polaków z Kremla
4 listopada 1612 roku polska załoga Kremla skapitulowała przed oddziałami powstańców rosyjskich dowodzonych przed kniazia Dymitra Pożarskiego i Kuźmę Minina. Moment ten uznaje się za symboliczny koniec Wielkiej Smuty. Dziś w Rosji wydarzenie to upamiętnia Dzień Jedności Narodowej.
Czytaj więcej: https://histmag.org/Dzien-Jednosci-Narodowej-czyli-Rosjanie-swietuja-wypedzenie-Polakow-z-Kremla-7262
Niektórym może wydawać się śmieszne, że wielkie mocarstwo atomowe miałoby bać się takiej małej Polski, więc wytłumaczę to w najprostszy z możliwych sposobów z czego ten strach wynika.
Ilu ludzi boi się panicznie pająków ?
Przecież przeciętny pająk jest ledwie kruszynką, niezwykle delikatną, można zmiażdżyć go w palcach a jednak ludzie a zwłaszcza kobiety na widok pająka czy myszy potrafią wskoczyć na stół a słonia już może by się nie bały, pomimo że słoń jest 1000 razy bardziej niebezpieczny od pająka. Wielu ludzi boi się szerszeni, os, skorpionów czy węży, wszystkie te gatunki są mało niebezpieczne w porównaniu z człowiekiem, który jest dużo bardziej niebezpieczny, choć często nie zdaje sobie z tego sprawy. Taki sam typ strachu przed Polską ma Rosja, niczym człowiek którego ukąsiła osa. Pamiętając ten ból, będzie bał się tej osy jak ognia a Rosja również pamięta!!! I nie ma żadnego znaczenia, że jeszcze niedawno byli uważani za potęgę i sami się tak uważali a i tak w podświadomości gdzieś z tyłu głowy mieli, że ta niepokorna Polska jest dla nich niebezpieczna.
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/szczyt-polsko-francusko-niemiecki-w-poniedzialek-kluczowy-bedzie-jeden-temat/4w9eq6r,79cfc278
Kurczak w sosie słono-zasadowym
Uważam, że makaron i putler są najlepszymi sprzymierzeńcami Polski
To właśnie głównie ci dwaj panowie ale też i Niemcy są paliwem wzrastającej potęgi Polski, to właśnie dzięki nim stajemy się potęgą a czemu ?
Ponieważ zaczęli podważać stary porządek, zaczynając podskakiwać USA.
USA widząc aspiracje Polski oraz innych krajów europy środkowej, postanowiło powoli lecz systematycznie dolewać oliwy do ognia, stymulując rodzący się proces.
USA potrzebują mieć w europie potężnego oraz „pewnego” partnera, tak żeby móc zabezpieczać swoje interesy.
Do tej pory taką rolę pełniła WB oraz Niemcy, lecz Niemcy ponownie „zauważyły” swoją „historyczną rolę” w europie, dołączając do podburzających ich francuzów. Niemcy już nie chcą być wasalem USA.
Polsce opłaca się protektorat USA, dający nam historyczną szansę
Ponieważ jesteśmy obstawieni ze wszystkich stron przez nieprzyjazne mocarstwa, więc naszą jedyną szansą jest dać komuś dupy. Jednak lepiej dawać dupy USA niż ruskiej swołoczy, bogaty kochanek jest lepszy niż ruski alfons. Następnym pozytywem jest to, że USA jest za oceanem a ruskie tuż za „ścianą”.
Polityka zawsze była brudna i to się nie zmieniło, więc ten kto płaci, wybiera muzykę
My dzięki protekcji USA możemy stać się potęgą i to już właśnie dzieje się, potrzeba na ten proces ok. 10 do 20 lat.
Natomiast Francja powoli chyli się ku katastrofie, pomimo że obecnie jest największą potęgą militarną kontynentalnej europy.
WB teoretycznie wyżej stojąca w rankingach militarnych, lecz prawda jest taka, że to Francja jest mocniejsza, tak na lądzie jak i na morzu, ale Francja zaczyna rozpadać się wewnętrznie. Za dużo wpuścili do siebie imigrantów, co jest pokłosiem dawnej imperialnej polityki w Afryce.
Polsce potrzeba 10 do 20 lat żeby stać się potęgą a Francji potrzeba pomiędzy 10 do 20 lat, lecz żeby zapaść się
Uważam, że potrzebujemy od 10 do 20 lat na uzyskanie bardzo silnej pozycji, zarówno w europie ale też i na świecie. Ten proces zaczął się jakieś kilka lat temu, natomiast Francja stacza się po równi pochyłej. Los Niemców również nie będzie świetlany.
Ze starych europejskich krajów jedynie Szwajcaria wyjdzie z tego bez większych zawirowań, Włochy oraz Grecja również jakoś przetrwają ten wiatr historii, który właśnie się rozpędza.
Przed chwilą przeczytałem że fiński generał Toveri, były szef fińskiego wywiadu wojskowego stwierdził, to co ja tu napisałem przed chwilą. Żeby nie było niejasności, mój tekst powstał kilka godzin wcześniej, przed przeczytaniem przeze mnie artykułu w onet.pl, szkoda że akurat tak się złożyło a że niemal w tym samym czasie ponieważ wtedy można by zweryfikować po datach kto był pierwszy, te zdania dopisałem już po przeczytaniu tego artykułu ale mam zarchiwizowane maile w których głoszę od jakiegoś czasu te informacje. Poza tym mój tekst obejmuje nie tylko wzrost Polski ale i nawiązuje do powolnego upadku starych imperiów co daje pełniejszy obraz sytuacji jaką wieszczę w niedalekiej przyszłości.
Polska staje się potęgą militarną centralnej Europy
Gen. Toveri skomentował również polskie wydatki na zbrojenia. — Patrząc na polskie programy zbrojeniowe, widać, że Polska będzie potęgą centralnej Europy. Polska armia będzie potężniejsza niż niemiecka, francuska czy brytyjska.
Zamawiany przez Polskę sprzęt, jak pokazuje wojna w Ukrainie, to właściwy kierunek rozwoju armii. My w Finlandii też stawiamy na rozwój i mamy swój silny przemysł — podsumował gen. Toveri.
Czy terytorium państwa polskiego jest bezpieczne, oraz czy władze są w stanie zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom ?
Czy terytorium państwa polskiego jest bezpieczne, oraz czy władze są w stanie zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom ?
Żeby odpowiedzieć na tak postawione pytanie, najpierw należy przeanalizować wszelkie możliwe zagrożenia oraz możliwości zapobiegania i przeciwdziałania zagrożeniom.
Analiza wielkich katastrof na terytorium polski wskazuje, że w historii polskiej państwowości nie mieliśmy do czynienia z wielkimi trzęsieniami ziemi, wybuchami wulkanów, falami tsunami, czy innymi naturalnymi zjawiskami mogącymi w dłuższym okresie czasu sparaliżować struktury naszego państwa.
Jedynymi znanymi z historii oraz ciągle powtarzającymi się katastrofami na terytorium państwa polskiego, są inwazje naszych agresywnych sąsiadów. Kto nie doświadczył wojny na własnej skórze, ten nie jest w stanie zrozumieć skali katastrofy, jaką ze sobą niesie. Nikt wojny nie oczekuje, jednak wykluczyć takiej ewentualności nie można.
Czy Polska ma wrogów, których powinniśmy się obawiać ?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, należy przeanalizować nasze dawne konflikty zbrojne z sąsiadami, oraz obecne uwarunkowania geopolityczne i geostrategiczne.
W tej kategorii katastrof wyróżnili się zwłaszcza trzej sąsiedzi Polski. Pierwszymi którzy wybijając jedną czwartą populacji polski całkowicie ją zdemolowali byli Szwedzi, następnie bardzo mocno wsławili się w tym Niemcy i Moskale. Więc do naszych byłych wrogów należy zaliczyć Szwecję, która dokonała najbardziej destrukcyjnego podboju naszych terytoriów w całych dziejach Rzeczypospolitej. Obecnie Szwecja raczej nie stanowi już dla Polski większego zagrożenia a wydaje się, że nawet może żadnego. Jednak tego nigdy nie należy być pewnym, ponieważ historia lubi zataczać koło.
Czechy również najeżdżały Polskę, ale i my nie byliśmy im dłużni
Od południa mamy Słowaków i Czechów, to są dwa małe państwa z którymi nasze konflikty nigdy nie były tragiczne dla struktur państwa polskiego. Takie konflikty były i mogą pojawić się w przyszłości, lecz są to państwa na podobnym etapie cywilizacyjnym do Polski, więc wypracowanie kompromisu nie powinno zabrać zbyt wiele czasu. Słowacja była jednym z trójki najeźdźców we wrześniu 1939 roku, co prawda ta agresja spowodowała ograniczone straty po polskiej stronie, jednocześnie duże straty moralne po stronie słowackiej. Aktualnie polska ma dobrosąsiedzkie stosunki zarówno z bliską nam mentalnie Słowacją, jak i nieco mniej Czechami. W przypadku pogorszenia się tych stosunków, i tak nie jesteśmy zagrożeni z tego kierunku, ponieważ militarny jak i gospodarczy potencjał państwa polskiego jest w tym przypadku absolutnie dominujący.
Do grupy państw obecnie wrogich Polsce, należy zaliczyć przede wszystkim naszych odwiecznych wrogów, czyli Rosję oraz Niemcy
To odwieczni wrogowie państwa Polskiego, więc nie zapowiada się, żeby w najbliższym czasie coś zmieniło się w mentalności tych dwóch państw. Niemcy z bardzo dużym prawdopodobieństwem, jeszcze przynajmniej raz nas napadną, ponieważ mają takie rewizjonistyczne plany, jednak to jest pieśń przyszłości. Niemcy zawsze stanowili dla Polski zagrożenie i zawsze będą je stanowili, przynajmniej do czasu ich rozpadu na mniejsze struktury. Obecne kraje związkowe i landy są sztucznie włączone w struktury federalne a sztuczne twory praktycznie nigdy nie wytrzymują próby czasu. Gdy to już nastąpi, wtedy główny ciężar uwagi przesunie się z naszego kraju na nich samych. Wtedy, zapewne zajmą się własnymi konfliktami wewnętrznymi a my odpoczniemy od agresora.
Ze strony Niemiec nie widzę dużego zagrożenia, choć z całą pewnością nadal istnieje, pomimo wspólnej przynależności do NATO. Ja jednak skupiłbym się nad przygotowaniami na ewentualne „odwiedziny” ze wschodu, oraz sposobie przygotowania się na taką ewentualność. Reasumując należy być przygotowanym na konflikt zbrojny z Rosją, która jest szczególnie niebezpieczna lub ewentualnie z Niemcami.
Istotnym problemem Polski jest ściana wschodnia, czyli Rosja a nawet Ukraina
Obydwa te państwa nie są przyjaźnie nastawione do naszego państwa jak i mieszkańców. O ile z Ukrainą może uda się wypracować jakiś kompromis oraz akceptowalne dla obu stron warunki dobrosąsiedzkie o tyle z Rosją już nie jest to możliwe a przynajmniej z obecną faszystowską Rosją. Rosja jaka by niebyła, to już zawsze pozostanie naszym zaprzysięgłym wrogiem, lecz byłoby dobrze gdyby ten wróg dysponował mniejszym potencjałem. Mniejsza i słabsza Rosja będzie łatwiejsza do okiełznania w przypadku kolejnego konfliktu zbrojnego.
Nieco odmienna sytuacja jest z Litwą. Z państwem litewskim mamy stosunkowo dobrosąsiedzkie relacje, lecz społeczeństwo litewskie reprezentuje jawnie wrogie nastawienie zarówno do państwa polskiego jak i do samych polaków. Nie ma to jednak istotnego znaczenia, ponieważ to raczej Litwa powinna zabiegać o dobre stosunki z Polską, gdyż są małym (niecałe 3 mln. obywateli) silnie zagrożonym terytorium ze strony Rosji. Więc to Polska może być najbliższym i wiodącym gwarantem trwania Litwy. Czyli Litwa nam nie grozi, pomimo że nas nie lubi, więc raczej powinna być wdzięczna Polsce, że jesteśmy ich sąsiadem.
Zupełnie odmiennie wygląda sytuacja z Białorusią, o ile stosunki Polaków z Białorusinami są raczej dobre, do wręcz bardzo dobrych, o tyle władze polityczne Białorusi są zaciekłym wrogiem Polski. Przy odpowiedniej polityce zagranicznej oraz silnej militarnie polskiej armii, nie trzeba obawiać się zagrożenia ze strony Łukaszenki, to jest papierowy tygrys chowający się za plecami putlera.
Ukraina, do niedawna była jawnie nieprzyjaznym Polsce państwem, przy jednocześnie dobrej, a może nawet bardzo dobrej współpracy gospodarczej pomiędzy naszymi państwami
Sytuacja diametralnie odmieniła się po inwazji Rosji na Ukrainę, w której zarówno społeczeństwo jak i państwo polskie zachowały się wzorowo, udzielając gigantycznego wsparcia najechanemu sąsiadowi. Udzieliliśmy schronienia ogromnej liczbie ukraińskich uchodźców, zapewniliśmy im doskonałe warunki egzystencji a Ukrainie dostarczyliśmy ogromną ilość broni, którą systematycznie nadal dostarczamy, jednocześnie lobbując na całym świecie na rzecz Ukrainy, tak aby inni również nie szczędzili pomocy Ukrainie.
Przyjaciół nigdy zbyt wielu a wrogów zawsze zbyt dużo
Wspomagamy Ukrainę na wszelkie możliwe sposoby, więc jest szansa że przerobimy dawnego wroga na wdzięcznego sąsiada. Na dziś, jak i najbliższe dziesięciolecia, Ukraina raczej nie powinna być naszym wrogiem.
USA obecnie są naszym sojusznikiem w ramach paktu NATO. Indie są silne, lecz są daleko i raczej nigdy nie zaliczały się do naszych wrogów. Chiny też blisko nie są, więc realnie, obecnie jedynie Rosja musi być brana pod uwagę. Jak wiadomo z historii, Rosja od momentu powstania jest państwem inwazyjnym, wrogo nastawionym do swoich mniejszych sąsiadów, która kolejnymi podbojami powiększała swoje terytorium. Rosja kosztem zagrabianych ziem swoich sąsiadów rozrosła się do rozmiarów największego państwa świata. Rosja prowadzi bardzo ekspansywną politykę terytorialną a apetyt jej włodarzy jest wręcz niepohamowany. Rosja nieustannie stara się podbijać coraz to nowe państwa, ustanawiając tam rządy marionetkowych dyktatorów, by następnie doprowadzić do „referendum” o włączeniu do federacji i tym sposobem „połyka” coraz to nowe, małe państwa. Polska również kiedyś została „połknięta”przez wielką Rosję, lecz był to zbyt wielki kąsek, niczym przysłowiowa kość w gardle. Pazerna Rosja zadławiła się nim, z trudem wypluwając niewygodną Polskę.
Czy Polska zamierza zaatakować sąsiedni kraj ?
Taki atak byłby całkowicie pozbawiony sensu i zdrowego rozsądku, obecnie nasze notowania na świecie są bardzo dobre, więc nie należy tego psuć.
Czy Polska jest zagrożona napaścią zbrojną ze strony nieprzyjaznego państwa ?
Mając złe doświadczenia z czasów zaborów i różnych wojen z Rosją, oraz świadomość wspólnej granicy, pomimo członkostwa w sojuszu NATO, nie możemy wykluczyć konfliktu zbrojnego z państwami ościennymi a w szczególności z obecnie faszystowską Rosją, więc trzeba być przygotowanym na wypadek takiego konfliktu. Ostatnie konflikty Rosji z sąsiadami to Afganistan, Gruzja, Mołdawia, Ukraina, cicha aneksja Białorusi i zapewne sporo mniejszych tzw. regionalnych.
Biorąc pod uwagę źródła historyczne, łatwo zauważyć, że Rosja zawsze napadała słabszego od siebie przeciwnika, nigdy nawet nie prowokując mocniejszego. To jest strategia znana w większości gangów czy mafii, jest to sposób rozpychania się łokciami pospolitego ulicznego bandziora czy gangstera. Rosja dokonując inwazji sąsiednich terytoriów, niemal zawsze i wręcz schematycznie, dokonuje tego zimą, usiłując „wchłonąć” ofiarę, lub okraść albo wymordować. Odstępstwem od tej reguły jest bardzo słaby przeciwnik, gdy agresor nie przewiduje większego oporu ze strony obrońców jak np. Gruzja. Jest to spowodowane tym, że zimą ludność potrzebuje ciepła do egzystencji, zabierając ciepło społeczeństwu, łatwo rzucić na kolana słabszego przeciwnika.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę obecną „zapaść militarną” oraz gospodarczą Rosji, związaną z inwazją na Ukrainę, zwłaszcza porażkami frontowymi prowadzącymi do ogromnych strat militarnych a także idiotycznej polityce zagranicznej, to wielkoskalowa inwazja ze strony Rosji w ciągu najbliższych 50 lat, a nawet znacznie dłużej raczej nam nie grozi. Jednak nie należy odrzucać takiej ewentualności, więc należy być na nią dobrze przygotowanym.
Należy również rozpatrywać niebezpieczeństwo inwazji ze strony naszego odwiecznego niemieckiego wroga, nie wykluczając takiego scenariusza. W najbliższym czasie raczej nic nie grozi nam ze strony Niemiec, lecz w dłuższej perspektywie z pewnością dojdzie do inwazji, więc trzeba być tego świadomym oraz dobrze przygotowanym.
Przyszła inwazja nie będzie całkowicie podobna do tej z 1939r. ze względu na inne proporcje sił zbrojnych. Niemcy zapewne postawią na nowe technologie oraz oczywiście „niezawodny” blitzkrieg. Jeżeli nie odniosą błyskawicznego zwycięstwa, to czeka ich podobny los do Rosji, po nieudanej inwazji Ukrainy. Wydaje mi się, że tak właśnie się stanie, tym razem również przeliczą się, nie doceniając przeciwnika. Niemcy w poprzednich dwóch wojnach światowych przeliczyli swoje możliwości, niedoszacowując możliwości przeciwników sromotnie przegrali obydwie wojny. Wydaje mi się, że kolejną wojnę również przegrają i może wreszcie zrozumieją, że takie działanie nie ma żadnego sensu.
Czy Polska ma szanse obronić się przed przeważającymi siłami wojsk najeźdźcy ?
Przeprowadzenie rozeznania oraz szczegółowej analizy strategicznej dotyczącej liczebności, siły oraz wyposażenia sprzętowego przeciwnika, umożliwia wdrożenie odpowiedniej strategii postępowania na polu walki. Dzięki takiemu postępowaniu jest możliwe uzyskanie spektakularnych wyników przez słabszego przeciwnika, zarazem odwracając losy pozornie niemożliwej do wygrania bitwy, toczącej się w trakcie konfliktu asymetrycznego. Jest wiele przykładów takich działań: Bitwa pod Kircholmem, Bitwa pod Wiedniem, Bitwa Warszawska oraz wiele innych.
W przypadku asymetrycznych konfliktów zbrojnych, pomiędzy państwami o wysokim stopniu zaawansowania technologicznego i rozwoju gospodarczego, posiadających satelity szpiegowskie, takie rozwiązanie może mieć kluczowe znaczenie. Typowym przykładem może być asymetryczny konflikt zbrojny pomiędzy Rosją a dowolnym innym małym państwem.
Współczesnym przykładem jest obrona Ukrainy przed najazdem jednej z największych armii świata, przynajmniej tak się do niedawna uważało o armii Rosji. Armia Ukraińska ponosi dużo mniejsze straty w ludziach i sprzęcie, jednocześnie wypychając ze swojego terytorium i dziesiątkując armię wroga, niszcząc przy tym ogromne ilości sprzętu ciężkiego.
Zachodnie rządy i analitycy wojskowi spodziewali się, że siły powietrzne Rosji zniszczą obronę przeciwlotniczą Ukrainy i stosunkowo słabe ukraińskie siły powietrzne w pierwszych dniach, jeśli nie w pierwszych godzinach inwazji. Ukraiński pilot ps.”Juice” jest częścią małych, ale potężnych sił powietrznych Ukrainy, które przekroczyły wszelkie oczekiwania, powstrzymując Rosjan przed kontrolowaniem nieba nad Ukrainą od czasu inwazji Władimira Putina na ten kraj 24 lutego 2022r.
Należy opracować strategię działania na wypadek możliwej inwazji
Nie jest tajemnicą jakie należy brać pod uwagę „korytarze” umożliwiające przerzut wojsk w głąb naszego państwa i tam należy przygotować adekwatny „komitet powitalny” dla ewentualnej armii inwazyjnej.
Na drodze ewentualnego marszu armii wschodnich powinno być wybudowane jak najwięcej stacji benzynowych na których będą się zatrzymywać a w nich powinno być jak najwięcej alkoholu, czym więcej tym lepiej, pijana armia to słaba armia.
Bardzo dobrym rozwiązaniem jest umieszczenie jak najgęstszej sieci stacji benzynowych wzdłuż głównych dróg, wypełnionych po brzegi alkoholem, czym więcej tym lepiej. Pierwsza stacja benzynowa powinna znajdować się dość daleko od granicy, żeby dojechali do niej już zmęczeni i flaszeczkę odpalili dla relaksu po ciężkim dniu jazdy, potem poszłyby w ruch następne. Tak ośmieleni szukaliby następnych miejsc gdzie mogliby „odpocząć oraz zrelaksować się” a wtedy będąc mało czujną armią staliby się bardzo łatwym celem. Jednak nie powinno się atakować ich w trakcie „relaksu”, ale już „po” oraz nieco dalej, ponieważ zapamiętaliby sobie, że jak zatrzymają się „zatankować” to zostaną ostrzelani. Powinien być wydany zakaz strzelania do orków w trakcie przerwy na „tankowanie”, zasadzka z 15 km dalej, żeby nie wyrobić w orkach instynktu samozachowawczego, podpowiadającego, że zatrzymanie się na „tankowanie” będzie równoznaczne zasadzce.
Zasadzki powinny być przygotowywane dalej, zresztą oni zabieraliby ze sobą z tych stacji znaczne ilości gorzały, więc cały czas byliby nawaleni.
Na stacjach benzynowych powinno być paliwo w zbiornikach, lecz mało, tak żeby opłaciło im się zatrzymać na tankowanie, ale żeby za dużo paliwa nie nalali, a za to dużo wódki zabrali do czołgów. Taka zasadzka powinna zaczynać się od ataku na wroga od tyłu, poprzez wpuszczenie go na nasze terytorium, po czym atak na tył kolumny, a po chwili atak na czoło kolumny, lub wręcz jednocześnie. Takie działanie zdezorientuje wroga doprowadzając do paniki oraz całkowitej utraty kontroli nad związkiem taktycznym. W takim bałaganie należy szybko i skutecznie zniszczyć cały oddział. Nie da się uciec na boki, ponieważ nasze mazurskie drogi prowadzą przez lasy, lub pomiędzy jeziorami. Zasadzka pomiędzy jeziorami jest najlepszym miejscem ataku, są wtedy jak na widelcu nie mając żadnej możliwości ucieczki.
Miejsca zasadzek powinny być staranie wybierane, tak żeby zaatakowany wróg po chwili widział możliwość ucieczki na boki, lecz te „boki” już byłyby na to wcześniej przygotowane i tylko na to czekały. Likwidacja takiego oddziału przebiegałaby szybko i sprawnie, bez większych strat po stronie obrońców, dobrze zabezpieczonych w rozsądnej odległości od kolumny pojazdów wroga. Tu powinno się używać NLAW, JAWELIN oraz piratów, moskitów i komarów. Każdy żołnierz biorący udział w zasadzce powinien mieć wcześniej wyznaczony cel na którym ma operować, wedle kolejności. Oczywiście armatohaubice czy moździerze, też miałyby sporo pracy.
Bardzo dobrymi pułapkami są długie mosty na dużych rzekach. Strategia walki na długim moście wymaga przepuszczania części pojazdów wroga przez most na swoją stronę a następnie gdy ostatni pojazd wjedzie na most, zniszczenie właśnie tego ostatniego i niemal jednocześnie „ostatniego” od naszej strony, bo zakładam że część pojazdów już przejechała na „naszą” stronę.
Na moście zostają uwięzione pojazdy pomiędzy zniszczonymi skrajnymi i właśnie jest czas na to, żeby do nich strzelać, bo oni nie uciekną. Ta nieduża część która zdążyła przejechać, wpadnie w panikę i zacznie się chaotycznie ostrzeliwać oraz próbować jakiejś ucieczki, ale obrońcy będą na to przygotowani, więc neutralizacja nie zajmie dużo czasu, ta mądrzejsza część podda się bez walki ratując życie i oddając swoje uzbrojenie, które przyda się obrońcom.
Ukraińcy na początku wysadzali mosty zamiast zastosować taką taktykę, szkoda bo jest efektywna. Po pewnym czasie zaczęli jednak wybijać ruskich na mostach, szkoda że nie od razu. Ta strategia pozostawia sprawny most natomiast wroga dziesiątkuje, jest wystawiony na strzał wjeżdżając prosto pod lufy. Natomiast po wysadzeniu mostów nie mamy kontroli nad miejscem przeprawy którą napastnik sam sobie wybierze i zapewne nie poinformuje nas o tym fakcie 😉
Pomimo, że przeprawa nie będzie tak komfortowa jak mostem, to zapewne z dala od przygotowanych obrońców, więc lepiej zostawić napastnikowi most a tylko dokładnie go pilnować i nie należy go zaminowywać bo zwiadowcy to wychwycą a odział nie wiedzie na most a co za tym nie wpadnie w pułapkę. Należy też pamiętać że przy wymianie jeńców ci którzy wpadli w pułapki nie mogą zostać wydani przed zakończeniem konfliktu zbrojnego, ponieważ opowiedzą w jaki sposób zostali pojmani a wróg zmieni strategię.
Należy rozstawić czujki na dachach budynków dyżurujące dzień i noc, oczekujące przelotów pocisków manewrujących które mogą nie zostać zauważone przez radary ponieważ nisko latają. Każda taka czujka powinna posiadać na wyposażeniu włączone radia w pełnej gotowości, oraz przeciwrakiety „pioruny” lub podobne przeciwpociski. Jeżeli pocisk manewrujący minął czujkę i już oddalił się na tyle, że nie zdąży się uruchomić pioruna, ponieważ on potrzebuje czasu do wejścia w stan gotowości, to należy natychmiast powiadomić przez radio inne czujki w innych miastach, na drodze do potencjalnego celu.
Czujka to pojedynczy żołnierz na dachu budynku, lub jakiejś leśnej wieży. W każdej aglomeracji powinno być kilka czujek w celu dywersyfikacji (możliwość zaśnięcia lub innej utraty czujności). Nie może być więcej żołnierzy na jednym dachu, ponieważ będą gadać i wzajemnie rozpraszać się, tracąc czujność. Czujki powinny być z dala od linii frontu, tak żeby nie narażać na niepotrzebnie bezpieczeństwa sygnalisty. Rakiety manewrujące i tak lecą daleko w głąb terytorium. Od walk na „bliskich” dystansach jest artyleria, czyli moździerze, czołgi i armatohaubice oraz piechota z karabinami, granatami i granatnikami.
Ukraińcy zastosowali podobną do obmyślonej przeze mnie strategi walki ze zdecydowanie silniejszym wrogiem w konflikcie asymetrycznym
Dowódcy ukraińskich sił zbrojnych od wybuchu wojny założyli, że ich celem nadrzędnym nie jest obrona za wszelką cenę każdego metra kwadratowego ziemi na granicach, lecz zachowanie zdolności jednostek wojskowych. Wychodzą z założenia, że teren można odzyskać, a pokonanych sił zbrojnych pod nadzorem okupanta już się nie odtworzy. Dlatego przede wszystkim chronili jednostki wojskowe.
Dzięki temu siły zbrojne Ukrainy były w stanie przygotować działania zaczepne, które pozwoliły na wyzwolenie terytoriów wokół Kijowa, w obwodzie sumskim, wokół Chersonia czy Charkowa. Było to możliwe właśnie dlatego, że ukraińskie siły zbrojne w pierwszym etapie wojny tak się zachowały. Teren na początku wojny straciły, a potem go częściowo odzyskały.
Relacja z oblężonego miasta Sarajewa
Jest rok 1992, Bośnia i Hercegowina ogłasza niepodległość. Władze w Serbii nie akceptują tego faktu i rozpoczynają ofensywę wojenną, wkraczając na jej terytorium. Wojska serbskie wyposażone są w sprzęt pochodzący z arsenału dawnej Ludowej Armii Jugosławii, w którą uzbrojone zostają także oddziały serbskich Bośniaków.
Dla Sarajewa rozpoczyna się okres blisko czteroletniego oblężenia i izolacji. Najeźdźcy doskonale wiedzą, że zdobywając miasto, posiądą władzę nad całym krajem.
Miasto zostało szczelnie otoczone przez wojska serbskie, odcięte od dostaw żywności i wody. Było ostrzeliwane ponad 300 razy dziennie, na ulicach toczyły się walki z najeźdźcą. Serbowie postanowili zastosować średniowieczną metodę szczelnego otoczenia grodu, odcięcia go od wszelkich dostaw i doprowadzenia do zagłodzenia jego mieszkańców. Dla mieszkańców zaczęło się życie pod nieustającym ostrzałem moździerzy i snajperów, którzy chcąc zastraszyć ludzi, strzelali do nich z okolicznych bloków. Nawet zwykły spacer mógł zakończyć się śmiercią.
Główna arteria Sarajewa z tramwajowym torowiskiem stała się miejscem, w którym odbywało się polowanie snajperów na przechodniów. Ulica zyskała wówczas określenie „aleja snajperów”, które funkcjonuje do dziś. Ludzie ginęli, stojąc w kolejce po chleb czy odwiedzając swoich krewnych. Brakowało żywności, wody, opału, leków i środków czystości. Na ulicach zalegały tony niezbieranych śmieci. Mieszkańcy Sarajewa okupowanego przez wojska serbskie, byli zdani tylko i wyłącznie na siebie i swoją kreatywność.
W rękach sił pokojowych znajdowało się wyłącznie międzynarodowe lotnisko, do którego wydrążono z dwóch stron tunel, który dawał mieszkańcom Sarajewa nadzieję na przeżycie. Tunel mierzył 800 m i połączył odcięte przez serbskie siły miasto z lotniskiem kontrolowanym przez ONZ. Pod lotniskiem połączył dwa osiedla, które były pod kontrolą Armii Bośni i Hercegowiny – Dobrinja i Butmir.
Budowa tunelu była trudnym przedsięwzięciem – brakowało sprzętu, ludzi, występowało realne zagrożenie zawalenia, zalania wodą oraz pożarem. Nie zabrakło natomiast chęci walki i woli ciężkiej pracy wśród mieszkańców obu dzielnic. Miejsca związane z budową tunelu były oczywiście ostrzeliwane przez siły serbskie, co znacznie utrudniało kopanie. Całe przedsięwzięcie było objęte tajemnicą i bardzo starano się, aby nie było wycieku na zewnątrz. Gdyby siły serbskie dowiedziały się o nim, zrobiliby wszystko, by doprowadzić unicestwienia planów i w przyszłości niedopuszczenia do podobnych budowli.
Relacja cywila z Mariupola ukrywającego się w podziemiach przedsiębiorstwa Azowstal.
— W połowie marca nie mogliśmy już w ogóle wychodzić z pomieszczeń. Najpierw bomba wleciała do budynku nad naszym schronem i przebiła się przez ścianę. 14 marca nastąpiło silne uderzenie w dach. Czasami mężczyźni wychodzili ze schronów, gdy musieli coś znaleźć. Szukano na przykład środków antyseptycznych. Mieliśmy też okazję raz wejść na górę, gdy ostrzał spowodował pożar w jednym z pomieszczeń nad nami i musieliśmy go ugasić — mówi Ołeksandr.
— W pierwszych dniach pobytu w schronie udało nam się pójść do sklepu z żywnością na terenie zakładu i zdobyć trochę jedzenia. Wystarczyło to do końca miesiąca. Potem pomagali nam ukraińscy żołnierze, którzy co 3-4 dni przynosili makaron, kaszę i konserwy. Z tego gotowaliśmy zupy czy piekliśmy ciasta — mówi Ołeksandr.
Mężczyzna mówi, że w pierwszych dniach wojny kierownictwo zakładu zarządziło utworzenie rezerw wody. — Wszystkie kotły w Azowstalu zostały napełnione. Ludzie pili także wodę butelkowaną, która została zakupiona przez zakład jeszcze przed wojną. Każdy dostawał wtedy 2 litry wody dziennie — dodaje.
Z tego wynika, że te bunkry nie były wyposażone w ujęcia wody pod postacią ręcznych pomp typu abisynka czy skrzydełkowa. O tym, że nieuchronnie zbliża się inwazja, armia ukrainy wiedziała i władze też wiedziały, ponieważ zarówno ich własny wywiad jak i amerykański informował, że inwazja jest nieuchronna a najlepiej świadczy o tej świadomości to, że polska już na początku lutego, czyli na około dwa tygodnie przed inwazją przekazała Ukrainie mnóstwo broni, między innymi rakietowe granaty przeciwczołgowe PPK RPG-76 KOMAR oraz wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych GROM i PIORUN. Te ostatnie czyli PIORUN’y są jednymi z najnowocześniejszych na świecie a nawet nasza armia ma ich zdecydowanie zbyt mało, a jednak bardzo dużo przekazano Ukrainie.
To dobitnie świadczy o tym, że była ogólna świadomość nieuchronnie nadciągającej inwazji, również w armiach oraz rządach państw NATO a szczególnie tych sąsiadujących z regionem. Pomimo tej nieuchronnie nadciągającej inwazji wielkiej armii czerwonej, ukraińskim władzom centralnym jak i regionalnym nie przyszło do głowy, aby wyposażyć bunkry oraz piwnice w „ręczne ujęcia wody” czyli zwykłe ręczne pompy. Takie działanie bardzo ułatwiłoby potem życie w ukryciu i uniknięto by wielu ofiar. Wielu zmarło z odwodnienia, ponieważ nie było skąd wziąć wody, wielu zmarło od ostrzałów gdy stali w kolejce po wodę itp.
Woda jest najważniejsza do przeżycia a taka woda z pompy ma sporo minerałów w postaci tzw.”kamienia” co akurat jest korzystne dla wycieńczonych organizmów.
Dlatego należy o tym dużo pisać oraz głośno mówić, we wszelkich dostępnych mediach, np. na YT, żeby u nas nie popełniono podobnych błędów, gdy już wcześniej lub później dojdzie do inwazji na Polskę.
Na wypadek zawalenia wyjścia z piwnicy gruzem, co jest powszechne podczas bombardowania, piwnice powinny być wyposażone w kilofy oraz szpadle. Przy pomocy kilofa należy rozbić boczną ścianę piwnicy a szpadlem wykopać się na zewnątrz. Najpierw należy kopać poziomy tunel o długości od 5 do 10 metrów, tak żeby przekopać się poza obręb gruzowiska. Dopiero w takiej odległości od ściany piwnicy można kopać w górę celem wydostania się na zewnątrz, już poza obszarem gruzowiska.
Człowiek do przeżycia w tak ekstremalnych warunkach, najbardziej potrzebuje wody, niewielkiej ilości jedzenia, najlepiej ryżu, kasz lub innych ziaren. Podstawą takiego zabezpieczenia są zgromadzone zapasy suchego jedzenia w hermetycznych opakowaniach, które w razie konieczności można namoczyć lub ugotować. Jako hermetyczne opakowania wykorzystywane do gromadzenia zapasów suchej i sypkiej żywności, najlepsze są 5 litrowe butelki po wodzie źródlanej. Proponuję lekturę artykułu poświęconego tematowi osobistego magazynu żywności na trudne czasy, jest nim tzw. Beczka Przetrwania.
Ponieważ organizm człowieka potrzebuje ciepła, to w przypadku braku ogrzewania, dobre i ciepłe ubrania a zwłaszcza buty, zapewniają dobrą izolację. Będąc ciepło ubranym na tzw. „cebulkę” zapewnimy sobie niezbędne minimum, nawet przez dłuższy czas bez ogrzewania pomieszczeń.
Potrzeba też źródeł światła np. świeczki itp. Potrzeba również podstawowych środków medycznych i jakieś bardzo skuteczne antybiotyki, tak na wszelki wypadek. Moim wyborem jest doxycyklina, jest niezwykle skuteczna na większość infekcji a czas likwidacji infekcji jest wprost imponujący. Wystarczy 5 tabletek, rzadko kuracja musi obejmować dwa opakowania, czyli 10 tabletek likwidując większość znanych chorób.
Ostatnia sprawa często pomijana, wręcz niezauważana przez większość tych, którzy „wiedzą” jak należy się przygotować do takiego kryzysu, to łączność.
Pierwszym a zarazem najbardziej podstawowym środkiem łączności ze światem zewnętrznym, umożliwiającym dopływ aktualnych informacji, jest najzwyklejszy odbiornik radiowy fal długich. Odbiorniki radiowe fal długich do odbioru sygnałów radiowych używają wbudowanej wewnętrznej anteny ferrytowej, będącej odmianą anteny magnetycznej. Zaletą anten magnetycznych jest zdolność do zapewnienia zadawalającego odbioru sygnałów nawet tam, gdzie inne anteny nic już nie odbierają. Takie zwykłe małe radio, umożliwia odbiór sygnałów nadawanych na krajowej częstotliwości 225 KHz radiostacji Warszawa I. Tak niska częstotliwość umożliwia przenikanie sygnałów radiowych, tam gdzie sygnały radiowe fal średnich czy krótkich oraz UKF nie dochodzą wcale.
Sprawdziłem możliwości odbioru różnych fal radiowych, wewnątrz piwnicy bloku mieszkalnego w którym obecnie mieszkam. Jest to kilkunastopiętrowy blok wykonany z płyt żelbetonowych, więc i piwnica również jest wykonana z takich samych płyt, ponieważ musi wytrzymać ciężar całego bardzo wysokiego budynku. Podłoga piwnicy mieści się 4 metry poniżej poziomu gruntu, co do ochrony przed bombardowaniem jest wystarczające. Tak duża głębokość piwnicy stanowi dobrą ochronę przed bombardowaniem, lecz dla odbioru sygnałów radiowych jest bardzo dużym utrudnieniem.
Płyty żelbetonowe utrudniają, bądź nawet uniemożliwiają przenikanie fal radiowych, lecz fale długie o częstotliwości 225 KHz jako jedyne, są odbierane. Ani sygnały fal krótkich, ani średnich, (o UKF’ie nawet nie wspominam) nie są możliwe do odbioru w takim prowizorycznym bunkrze. Jedynie sygnały radiowe fal długich przenikają całkiem zadowalająco. Jeszcze lepsze do odbioru pod ziemią są fale bardzo długie o częstotliwościach dziesiątek kiloherców, jednak nie przeznaczone do takich celów. Fale długie o tak niskich częstotliwościach są przeznaczone do nadawania sygnałów nawigacyjnych oraz „sygnałów wzorcowych czasu”. Co prawda na czas wojny można by zmienić przeznaczenie nadajnika, lecz państwo polskie nie ma przyznanych częstotliwości w tych zakresach. Najpierw powinna zostać przyznana częstotliwość nadawania z tego zakresu, następnie powinny zostać wybudowane nadajniki oraz wyprodukowane odbiorniki „kryzysowe”. Przeznaczeniem dla wykorzystania takiego odbiornika, były wyłącznie działania wojenne, trzęsienia ziemi, huragany, trąby powietrzne oraz tym podobne katastrofy naturalne.
Sprawdziłem czy jest możliwość odbioru stacji radiowych na peronach metra warszawskiego, niestety, tam nie docierają żadne sygnały radiowe. Jeżeli metro zostałoby zaadaptowane na tak potężny schron, to przy tak wielkiej liczbie ludności która mogłaby się tam ukrywać, zawsze istniałaby jakaś możliwość dotarcia informacji ze świata zewnętrznego. Poza tym duża grupa ludzi potrafi się wzajemnie zorganizować oraz wspierać psychicznie i nie wpada tak łatwo w panikę jak pojedyncze osoby, czy nawet pojedyncza rodzina poddana długotrwałej izolacji połączonej z silnym stresem. Służby obsługi metra warszawskiego zapewne zadbałyby o to, żeby był dopływ informacji z zewnątrz, takie działania bardzo pomagają podtrzymać społeczeństwo na duchu.
Czy władze państwa polskiego potrzebują niezawodnej łączności ze społeczeństwem ?
W celu przekazywania społeczeństwu komunikatów oraz informacji w warunkach kryzysowych, zwłaszcza w warunkach wojny konfliktu asymetrycznego, np. z Rosją, opieranie systemu wysyłania komunikatów o nadajnik fal długich nadający na częstotliwości 225 KHz nie jest działaniem wystarczająco niezawodnym. Anteny tych nadajników zostaną zburzone w pierwszym dniu wojny.
Te procedury były reliktem poprzedniej epoki, wynikającym z poprzednich uwarunkowań strategicznych, z powodu bycia częścią sojuszu wojskowego jakim był Układ Warszawski. Jak również naszego położenia geostrategicznego oraz zobowiązań sojuszniczych, przy słabej precyzji ówczesnych rakiet skutkującej niską celnością. Ale i braku wykorzystania zwiadu satelitarnego itp. Dziś jednak to wyglądałoby to zupełnie inaczej. Obecnie większość armii dysponuje precyzyjnymi rakietami dalekiego zasięgu, zdolnymi razić infrastrukturę krytyczną przeciwnika głęboko za zapleczu lini frontu.
Czy proste odbiorniki radiowe fal długich 225 KHz zagwarantują dostęp do informacji w czasie wojny ?
Praktyka powiązana z taktyką wojenną Rosji w walkach na Ukrainie mówi że NIE !!!
Nadajnik programu Warszawa I ma ogromny zasięg, jest też centralnym systemem do łączności władz państwowych ze społeczeństwem, lecz „WRÓG O TYM WIE” i właśnie to jest największą wadą tego sytemu.
A czemu tak uważam ?
Już podczas początkowej fazy inwazji w pierwszej kolejności, wróg zawsze niszczy systemy łączności państw najeżdżanych, tak Rosja zrobiła na Ukrainie. Zniszczyli wszelkie możliwe maszty antenowe, zarówno radiowe, telewizyjne jaki i GSM oraz internetowe.
W wyniku działań wojennych obwód ługański został pozbawiony łączności: Zarówno miasta jak i wioski zostały pozbawione elektryczności, wody, gazu i telefonii komórkowej.
Nadajnik radiostacji programu Warszawa I jest tylko jeden, nie ma zapasowych masztów antenowych ani zapasowego nadajnika, więc w przypadku zbombardowania nie zastąpi go żaden inny nadajnik. Nawet gdyby było więcej takich nadajników, to wszystkie po kolei zostałyby zniszczone precyzyjnymi rakietami. Obrona powietrzna na niewiele zdałaby się, ponieważ wróg mając świadomość wagi „problemu” użyłby adekwatnych środków, w takiej ilości żeby zniszczyć tę infrastrukturę krytyczną.
W skład tej radiostacji wchodzi system antenowy złożony z dwóch olbrzymich masztów nadawczych oraz nadajnika. O ile samą stację nadawczą można ukryć w bunkrze, głęboko pod ziemią, to już tych masztów antenowych nie można ukryć, i właśnie to jest największą wadą tej radiostacji. Jestem przekonany, że te maszty nie przetrwałyby pierwszego tygodnia wojny, zapewne tak zakończyłaby się łączność rządu z obywatelami.
Odbudowa tych masztów trwałaby miesiącami a może i latami, byłaby też bardzo kosztowna, natomiast w warunkach trwającego konfliktu zbrojnego odbudowa jest praktycznie niewykonalna.
Są dwa możliwe rozwiązania problemu możliwości zniszczenia masztów antenowych:
Łączność służb państwowych ze społeczeństwem powinna być oparta o zapasowe nadajniki fal długich, oraz zapasowe awaryjne anteny używane w przypadku zawalenia kratownicowych masztów antenowych, znajdujących się w Solcu Kujawskim. Te anteny powinny być antenami linowymi, wyciąganymi do góry przez balon albo drony. Posiadanie zapasowych linek antenowych oraz balonów z systemem lin podtrzymujących, jak również zapasowych dronów nie jest większym problemem. W przypadku systemu opartego o drony należy pamiętać, że czas pracy drona jest ograniczony pojemnością akumulatora, więc drony musiałyby się zmieniać raz na jakiś czas, ewentualnie doprowadzić kablem stałe zasilanie drona.
Alternatywnym lub równoległym rozwiązaniem problemu, jest łączność na falach krótkich, ponieważ tam zasięgi odbioru również są bardzo duże, natomiast anteny są krótkie i cienkie oraz nisko zawieszone, dzięki temu niewidoczne. Anteny fal krótkich zazwyczaj są antenami rozwieszanymi, wystarczą do tego dwa punkty mocowania (podwieszenia) np. dwa drzewa i już działa.
Drutowe anteny fal krótkich można rozwieszać pomiędzy drzewami np. w lesie, używając zwykłej miedzianej linki antenowej. A jak to robić szybko i łatwo można poczytać tu http://sp5mxf.com/sprawne-wieszanie-anten-drutowych
Z nadajnikami krótkofalowymi ogólnie nie ma problemu, ponieważ do nadawania na falach krótkich nadaje się każdy nadajnik przeznaczony dla krótkofalowców. Takich nadajników mamy w Polsce dziesiątki tysięcy. Dla zapewnienia silnego sygnału w odbiornikach na terenie całego kraju, zwłaszcza przy wykorzystaniu sposobu propagacji fal zwanego NVIS, wystarczy moc nadajnika 100W. Problemem jest brak odbiorników fal krótkich w ogólnej „masie społecznej”.
Powinny to być tzw. odbiorniki globalne, z bardzo rozbudowanymi i szerokim zakresami odbioru fal krótkich. Takie odbiorniki są dostępne, lecz społeczeństwo nie jest o tym poinformowane, oraz nie „zauważa potrzeby” posiadania takiego odbiornika. W Polsce są dostępne między innymi odbiorniki globalne TECSUN, ja właśnie taki odbiornik posiadam. Ze starych odbiorników, bardzo dobre były radia VEF. Radio VEF-201 jest przeznaczone do odbioru sygnałów ze stacji nadawczych w pasmach długich, średnich i krótkich.
Zakres odbieranych fal (częstotliwości):
długie fale 2000–735.3 m (150–408 kHz)
średnie fale 571,4–186,9 m (525–1 605 kHz)
krótkie fale: 75–52 m ( 3,95-5,7 MHz), 49 m (5,85-6,3 MHz), 41 m (7-7,4 MHz), 31 m (9,5-9,775 MHz), 25 m (11, 7–12.1 MHz)
Uzasadnienie stosowania fal krótkich do łączności kryzysowej rządu ze społeczeństwem
Zniszczenie anteny drutowej fal krótkich jest bardzo trudne, dlatego że takiej anteny najzwyczajniej nie widać. Nawet widząc ją, lub znając jej współrzędne geograficzne, trafienie w cienki drut jest praktycznie niemożliwe. Cienki drut stawia bardzo mały opór dla fali uderzeniowej, więc trafienie tuż obok dużą bombą, nie powinno „zdmuchnąć” linki antenowej. Zlokalizowanie anteny nadawczej pracującej techniką NVIS jest bardzo trudne, więc jest to właściwe podejście do tematu. Podobne właściwości miała antena prof. Manczarskiego, której Niemcy nie byli w stanie wytropić swoimi radiopelengatorami.
Jeżeli wróg zlokalizuje stację nadawczą oraz zniszczy antenę fal krótkich, można w pół godziny rozwiesić nową. Napastnik musiałby niszczyć te anteny do znudzenia a i tak ciągle powstawałyby nowe, ponieważ są bardzo tanie. Najistotniejszymi zaletami wykorzystania fal krótkich do łączności kryzysowej rządu ze społeczeństwem, są: Niski koszt linki miedzianej oraz izolatorów a także niezwykle łatwy, tani oraz krótki czas potrzebny na powieszenie nowej anteny.
Jeszcze tylko podpowiem, że klasyczna antenowa linka miedziana lub fosforobrązowa, może zostać zastąpiona zwykłym drutem miedzianym, fosforobrązowym lub aluminiowym. W razie braku izolatorów, mogą one zostać zastąpione grubą żyłką wędkarską lub plastikowymi elementami np. butelką PET itp. Więc ponowne doprowadzenie anteny fal krótkich do używalności, nie przekroczy czasu jednej godziny a dla sprawnej obsługi znacznie krócej. Są to podstawowe zalety systemu łączności opartego na falach krótkich.
Niebagatelną sprawą jest również niski koszt nadajnika, powodowany niską mocą wystarczającą do zadowalającego odbioru sygnału w odbiorniku słuchacza. Mając na względzie powyższe zagrożenia, można zawczasu mieć przygotowane więcej takich anten, porozwieszanych w różnych regionach kraju.
Można a nawet należy, zastosować system łączności NVIS, utrudniający namierzenie sygnału nadajnika, jednocześnie zapewniający doskonałą łączność przy małych mocach nadajników. Fale krótkie pomiędzy 3 a 7 MHz idealnie nadają się dla takiego zastosowania. Problemem jest wyłącznie powszechny brak wiedzy w tych tematach, zarówno u naszych decydentów jak i w śród społeczeństwa.
Społeczeństwo powinno być wyposażone w tzw. odbiorniki globalne z pełnym zakresem pasm, aż do 30 MHz.
Należałoby się zastanowić nad falami krótkimi z zakresów 90m, 75m, 60m, 49m, 41m, otrzymanie przydziału wymienionych częstotliwości od organizacji ITU, raczej nie powinno stanowić problemu.
Dla łączności kryzysowej szczególnie przydatne są pasma z zakresu fal krótkich:
Pasmo 90 metrów
Pasmo 75 metrów
Pasmo 60 metrów
Pasmo 49 metrów
Pasmo 41 metrów
A także dodatkowo 11 metrów tzw. CB radio.
Pasmo 75 metrów z pozornie wolną częstotliwością 3,93 MHz, jest to częstotliwość radia w Korei tylko której ?
W każdym razie u nas nie słychać a i Korea nas nie usłyszy ze względu na olbrzymią odległości pomiędzy naszymi terytoriami, więc nie powinno to stanowić kolizji. Jest niewykluczone że 3,92 jest obecnie wolną częstotliwością.
Komunikaty powinny być zsynchronizowane i jednocześnie nadawane, równolegle na wszystkich tych częstotliwościach w tym samym czasie. Umożliwiałoby to wyselekcjonowanie najlepszej częstotliwości odbioru o określonej porze doby w zależności od pory roku. Zimą obiór jest najlepszy w innych godzinach niż latem na określonej częstotliwości a wynika to z propagacyjnych zależności fal radiowych.
Dobrze byłoby, żeby radio posiadało kilka pamięci częstotliwości, to bardzo ułatwia sprawne przeskakiwanie pomiędzy częstotliwościami stacji nadawczych.
Powinno też powstać rządowe Radio RCI, Rządowe Centrum Informacyjne które nadawałoby komunikaty radiowe przeznaczone dla ludności cywilnej. W przypadku uszkodzenia infrastruktury internetowej, pozostałoby jedynie nasłuchiwanie komunikatów Rządowego Centrum Informacyjnego.
Niezbędne działania zapewniające bezpieczeństwo przebywania mieszkańców w pobliżu możliwych działań militarnych
Należy zadbać o to, aby mieć nieskrępowany dostęp do własnego ujęcia wody, bez wychodzenia z domu i narażania się na zabłąkaną a może celową kulę. Można zamontować ręczną pompę wodną w piwnicy budynku w którym przebywamy, ewentualnie bardzo blisko tego budynku. Lokalizacja pompy w piwnicy jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem problemu, ponieważ nie zmusza do wychodzenia na zewnątrz.
Należy również zadbać o zapasy żywności o przedłużonym okresie przydatności do spożycia, a więc konserwy oraz suchy prowiant, który latami nadaje się do spożycia. Powinno zgromadzić się zapasy umożliwiające przeżycie całej rodzinie kilku miesięcy bez wychodzenia i narażania się na ostrzał. Przebywanie w kryjówce chroni przed przypadkowym bądź celowym ostrzałem, tak żeby nie stać się celem ataku.
Bywa i tak, że dynamicznie zmieniająca się sytuacja na froncie, może niejako wymusić szybkie opuszczenie dotychczasowej lokalizacji, bezpiecznej dotąd kwatery na bardziej bezpieczną, lecz znajdującej się w innej lokalizacji, zazwyczaj dalej od linii bezpośrednich działań wojennych.
W celu przeprowadzenia sprawnej dyslokacji, niezbędne jest posiadanie auta, niekoniecznie własnego, ważne żeby było dostępne, może być firmowe itp. W czasie zagrożenia wojennego, pojęcie własności staje się bardzo płynne, ważne żeby przy podejmowaniu trudnych decyzji nie skrzywdzić innych np. sąsiada.
W trakcie przemieszczania się należy unikać głównych, prostych jak strzała tras, takich jak autostrady czy drogi ekspresowe, one i tak będą zakorkowane oraz bardzo podatne na atak z powietrza a przy tym uniemożliwiają wydostanie się z takiej pułapki. Brak sieci skrzyżowań, zjazdów, rowy i bariery energochłonne praz dźwiękochłonne, będą bardzo skuteczną pułapką. W nieco lepszej sytuacji będą motocykliści ale nie zabiorą ze sobą rodziny ani dobytku.
Auto osobowe zapewnia wystarczającą ilość miejsca do zabrania najbliższych oraz niezbędnego wyposażenia, jak waluta, biżuteria, kosztowności, ciepła odzież, żywność o przedłużonym okresie przechowania, suszona oraz konserwy i kilka butelek wody.
Biżuteria jako uniwersalna waluta
Biżuteria może być bardzo pomocna w celu przekupywania bezdusznych patroli, które nie będą chciały nas przepuścić przez punkt kontrolny, lub będą miały rozkaz rekwirowania danego typu aut, takie przekupstwo może nam uratować życie.
Przekupstwo z moralnego punktu widzenia jest naganne, lecz należy pamiętać, że w trakcie wojny czy klęski żywiołowej nasze życie oraz naszych najbliższych jest dla nas najwyższą wartością, władze mogą mieć w tej sprawie odmienne zdanie od naszego.
W celu bezpiecznej ewakuacji należy omijać główne trasy a przemieszczać się lokalnymi drogami, najlepiej biegnącymi poprzez lasy.
Z takiej trasy zawsze możne gdzieś odbić, w inną lokalną lub leśną drogę. Auto powinno być wyposażone w radio CB oraz dobrze zestrojoną antenę.
Z autostrady w przypadku korka nie wydostaniemy się, nie będzie też można liczyć na żadną pomoc z zewnątrz, a ewentualny atak paniki dużej ilości ludzi uwięzionych w tej śmiertelnej pułapce, może doprowadzić do tragedii. Trzeba mieć świadomość, że sytuacja zagrożenia potrafi wyzwolić w ludziach, naprawdę nieciekawe reakcje oraz instynkty.
Żeby wiedzieć o zbliżającym się zagrożeniu z bezpiecznym wyprzedzeniem, dającym wystarczającą ilość czasu na spakowanie najistotniejszych rzeczy, trzeba posiadać świadomość sytuacyjną.
Bez posiadania środków łączności nie może być mowy o świadomości sytuacyjnej !!!
Podstawowymi środkami łączności pomiędzy rządem a społeczeństwem, są: TV, radio, telefony GSM oraz internet, które zapewne dość szybko przestaną funkcjonować, tak jak to wydarzyło się w Ukrainie. Obserwacja tego konfliktu pozwala wyciągnąć właściwe wnioski w temacie zagrożeń, oraz możliwości zapobiegania im.
Należy być wyposażonym w radio na fale długie, średnie i krótkie. Jednak i to medium może zostać zneutralizowane przez najeźdźcę, poprzez zaatakowanie nadajników wraz z antenami. Wróg może również zakłócać odbiór audycji nadawanej z ośrodków zagranicznych, zwłaszcza przed aktualnie planowanym nowym uderzeniem.
Dlatego należy wyposażyć siebie w środki łączności osobistej, takiej jak radia PMR które mają co prawda mały zasięg (tylko około 1 km) ale za to jest to bardzo powszechny środek łączności w społeczeństwie, zapewniający stosunkowo dobry dostęp do świadomości sytuacyjnej na zewnątrz.
PMR do łączności wykorzystuje częstotliwości powyżej 400 MHz, przez to jest trudne do zlokalizowania w warunkach miejskich, ze względu na liczne odbicia od infrastruktury miejskiej a także usłyszenia i zakłócenia sygnału przez wroga, ze względu na mały zasięg transmisji.
PMR to taka łączność rozproszona, szczególnie przydatna w warunkach gęstej miejskiej zabudowy, czym większe miasto i wyższe budynki, tym łatwiejsze przekazywanie informacji na stosunkowo duże odległości.
Wadą dużych ośrodków miejskich jest to, że wszyscy są dla siebie anonimowi, więc nie wiemy czy informacja pozyskana jest wiarygodna. W mniejszych ośrodkach zazwyczaj wiemy kto do nas mówi a wymiana informacji staję się bardziej wiarygodna.
Należy również posiadać radio CB ponieważ ono umożliwia łączność na około 10 do 20 km a również jest bardzo powszechna na terytorium Polski, według różnych szacunków co najmniej 2 mln egzemplarzy.
Ten typ łączności umożliwia pozyskanie świadomości sytuacyjnej na znacznym obszarze kraju ze względu na spory zasięg. Dla stacji mobilnych jest to około 10 do 20 km, natomiast stacjonarne instalacje umożliwiają łączność nawet do 50 km. Takie zasięgi łączności umożliwiają już przekazywanie informacji jeden do drugiego, umożliwiając pokrycie łącznością praktycznie całego kraju.
Jest więc wręcz niezbędne posiadanie takiego sytemu łączności.
Warto też mieć radio na pasma amatorskie, tam zasięgi łączności są duże, na poziomie kilkuset czy kilku tyś. km, lecz nie wiadomo czy będzie można używać tego typu radia w warunkach wojny, ponieważ rząd oraz armia może tego zabronić, oraz skutecznie uniemożliwić. Dlaczego tak jest nie wnikam, ale tak było u nas w czasie II wojny światowej, co uważam za absolutnie błędną decyzję naszych władz, oraz tak jest obecnie na Ukrainie. Więc warto mieć te środki łączności, lecz użyteczność tego sprzętu w razie konfliktu, może być ograniczona do nasłuchów. Natomiast żaden rząd nie może SKUTECZNIE zakazać używania CB Radia czy też PMR, tu zawsze można się wyłgać, że o żadnym zakazie nie mieliśmy wiedzy a powszechność tego sprzętu jest bardzo duża.
http://sp5mxf.com/rozwiazanie-problemu-lacznosci-kryzysowej-na-czas-wojny-w-warunkach-polskich/
Brak świadomości sytuacyjnej w trakcie przebywania w kryjówce szybko prowadzi do frustracji a w konsekwencji od rezygnacji aż do zobojętnienia i apatii prowadzącej do depresji, a to zazwyczaj kończy się bardzo źle. Żeby nie stracić nadziei, trzeba mieć świadomość tego co się dzieje na zewnątrz, pomimo że nie można wyjść z ukrycia, ponieważ na zewnątrz jest zbyt niebezpiecznie.
Tak też obecnie jest w Ukrainie, ludzie wychodzą po wodę czy chleb całkowicie zrezygnowani, całkowicie obojętni czy coś w nich trafi czy nie. Są tym przemęczeni i brak im nadziei, ponieważ nie wiedzą co się dzieje na zewnątrz i jak powinni postępować. Nie mają świadomości gdzie jest bezpiecznie a gdzie są ostrzały. Ta sytuacja dobitnie wskazuje że brak łączności pomiędzy rządem a obywatelami, jest bardzo poważnym błędem powodującym niepotrzebne ofiary. Rządy powinny z odpowiednim wyprzedzeniem zadbać o dobrą łączność ze społeczeństwem w trakcie otwartego konfliktu zbrojnego, lub klęski żywiołowej.
Innym również powiązanym tematycznie artykułem, na temat stworzenia osobistego, skrytego magazynu żywności o długotrwałej przydatności do spożycia tzw. beczki przetrwania.
Szanowny czytelniku skoro dotarłeś do tego miejsca to musiałeś być bardzo zdeterminowany i wytrwały, więc jeżeli masz jakieś pytania lub uważasz, że coś należy zmienić lub uzupełnić, to napisz do mnie via mail
sp5mxf@gmail.com
Moje niezawodne domowe sposoby na ekspresowe pokonanie grypy, oraz chorób grypopodobnych
Moje niezawodne domowe sposoby na ekspresowe pokonanie grypy, oraz chorób grypopodobnych
Gdy poczuję pierwsze objaw grypy a takim objawem jest drapanie w gardle oraz ból skóry na plecach przy bardzo delikatnym dotykaniu i przesuwaniu palców po skórze jest objawem że właśnie zaczyna się u mnie grypa. Czym szybciej zareaguję tym szybciej infekcja zostaje pokonana.
A więc pierwszym działaniem jest łyżka stołowa oleju z czarnuszki.
Drugie to rozpuszczenie dwóch wielkich tabletek musujących aspiryny i wypicie, wspomóc to dużą porcją witaminy C albo rutinoskorbiny.
Cztery kąpiel w wannie dość gorącej wodzie, czym cieplej tym lepiej, jak poczujemy że już nie jest taka gorąca woda to dopuszczam ponownie gorącej tak żeby zawsze czuć duże gorąco opływające nasze zaatakowane ciało, czas kąpieli nie krócej niż pół godziny a najlepiej z godzinkę, nie powinno to być problemem ponieważ w takim przypadku ta kąpiel będzie powodowała znaczącą ulgę. Będąc w wannie mocno wygrzani, niemal nie odczuwamy żadnych dolegliwości, więc będzie to przyjemne doświadczenie.
Po wyjściu z kąpieli szybko się wycieramy i dosuszamy suszarką.
Następnie ubieramy się w jakieś dresy i tym podobne ciepłe ubrania oraz czapkę i grube skarpetki frote, następnie wskakujemy do łóżka w takim ubranku jak na sybir.
Warto też podnieść temperaturę pomieszczenia do 24 a nawet 25 stopni Celsjusza w celu odczuwania komfortu cieplnego.
Normalnie taka temperatura jest niepożądana, a zalecana to około 22 stopnie a czasem mniej, ja zawsze lubię 23 ale jestem ciepłolubny 😉
Wchodzimy pod kołdrę i staramy się usnąć choć szanse na to będą znikome.
Taka kąpiel w połączeniu z aspiryną spowoduje silne poty, wszytko będzie na nas mokre, trzeba ten okres przetrzymać w takim stanie chociaż ze dwie godziny a nie będzie to przyjemne.
Potem można ponownie się wykąpać, żeby zmyć z siebie ten pot a zarazem dalej się wygrzewać. Po wyjściu z kąpieli ponownie szybko wycieramy się suchym ręcznikiem oraz ubieramy w świeże suche ubrania a nie te przepocone oraz ponownie wskakujemy ubrani pod kołdrę.
Takie gorące kąpiele, powielamy jeżeli czujemy pogorszenia się naszego stanu, po takiej kąpieli zawsze jest poprawa ale działa tylko kilka godzin.
Ja zazwyczaj stosuję dwie a rzadko, a w trudnych przypadkach nawet trzy kąpiele dziennie.
Co daje takie moje postępowanie ?
Czas dochodzenia do zdrowia zależy głównie od momentu w którym podjęliśmy działania zaradcze.
U mnie najszybsze wyzdrowienie było już po jednej godzinie !!!
Często jest to około 2 godzin, a czasami cały dzień. Najdłużej chorowałem 2 dni.
Czy zna ktoś szybszą metodę ? Ja nie słyszałem o szybszej oraz bardziej doskonałej metodzie.
Nie znam żadnego lekarza, który pomimo całej swojej wiedzy medycznej oraz dostępnych środków farmaceutycznych, jest w stanie szybciej wyleczyć grypę.
Na dowód skuteczności opisanej metody niech będzie informacja, że 5.11.2022 zachorowałem na COVID-19, 6.11.2022 nie miałem siły wymieszać łyżeczką herbaty a tę metodę opisałem już 8.11. 2022 roku mając 59 lat. Był to mój pierwszy COVID i oby jedyny, nie szczepiłem się, żyję. Gdyby nie całkowita i długa utrata węchu i smaku myślałbym, że chorowałem na grypę. Taką dziwną „grypę”, ponieważ gorączka to tylko 37,2 a trzęsłem się z zimna. Przez cały ten czas nie miałem kataru jak zawsze przy grypie, dreszcze z uczuciem arktycznego zimna przy całkowitej utracie sił. Początkowo myślałem, że to jakaś wyjątkowo ciężka oraz zjadliwa grypa, będąc całkowicie bez sił, nic nie jadłem przez trzy dni.
Czyli będąc stosunkowo ciężko chory, już na trzeci dzień zanotowałem taką poprawę stanu zdrowia, że byłem w stanie „popełnić” ten artykuł ;-). Zachorowałem w sobotę a w poniedziałek wieczorem czyli 7.11.2022 zaliczyłem już pierwszy spacer, więc chyba jednak ekspresowo ?
Straciłem smak i węch na długi czas, lecz wszystko wróciło do normy i nie zauważam żadnych powikłań. – To zdanie dopisałem 28.03.2023 roku.
Do tej metody doszedłem empirycznie, przez cale lata mojego już stosunkowo długiego życia i dalej będę się jej trzymał.
Z całego serca polecam ją wszystkim chcącym szybko wrócić do zdrowia bez powikłań.
Ewentualne uwagi do opisanej metody, chęć uzupełnienia opisu o jakiś dodatkowy element, lub opis własnych sposobów, proszę kierować na mail. sp5mxf@gmail.com
Proces rozpadu betonu wkroczył już w dość zaawansowane stadium
Prezydent Ukrainy mówił też o „kłamliwej mobilizacji” ogłoszonej w Rosji i zniszczeniu „wszystkich perspektyw” narodu rosyjskiego. – Ukraińcy wiedzą, o co walczą, a coraz więcej obywateli Rosji uświadamia sobie, że ma ginąć po prostu dlatego, że jeden człowiek nie jest gotów zakończyć wojny – oświadczył Zełenski.
Ta, mobilizacja to w rzeczywistości mogilizacja, mnóstwo ludzi odda życie w słusznej i nikomu nie potrzebnej sprawie, w awanturze puterlandu. Mnóstwo Rosjan straci niepotrzebnie życie, mnóstwo Ukraińców w słusznym celu walki o wolność własnego narodu a wszytko przez decyzję pewnego pokurcza.
Rosyjskie społeczeństwo swoją głupotą, zasłużyło na to co ich już spotyka, oraz to co ich jeszcze spotka.
Europa również nie wykazała się zmysłem rozsądku, dopiero teraz zauważają, że byli w objęciach kochanka który ich wcale nie kochał a jedynie ruchał ich ostro od tylca, a oni wzięli to za przejaw szczerej i nieskrępowanej miłości. W polityce nie ma miejsca na miłość i sentymenty, jest tylko miejsce na interes, więc trzeba wykazywać się czujnością żeby wiedzieć, kto komu i gdzie go wkłada.
Rosjanie są świadomi bycia najeźdźcami, wiedzą że to nie jest ich wojna, lecz wojna putina. Rosjanie nie chcą w niej mordować, nie chcą też ginąć w tej wojnie. Ta mobilizacja to kolejny a wręcz największy gwóźdź do trumny putina i Rosji putinowskiej.
Putinada dobiega już końca, a to już bardzo długo nie potrwa.
Najlepiej obrazuję obecną sytuację to, kto nawołuje żeby przestali wreszcie kłamać.
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/szef-komisji-obrony-dumy-ma-dosc-musimy-przestac-klamac/e6kwwtz,79cfc278
Rosjanie do końca twierdzili, że nie mają zamiaru napaść a dokonali inwazji, prowadzą wojnę a twierdzą że to tylko jakaś operacja specjalna, dla nich kłamstwo to wyższa forma komunikacji.
Ten kolos na glinianych nogach już zaczyna sypać się, ten proces zaczął się i nic tego już tego nie powstrzyma. To już jest powolna agonia Rosji jako mocarstwa, oraz lokalnego hegemona.
Jeszcze będzie kilka zwrotów akcji, jeszcze wyciągną jakieś asy z rękawa (żeby tylko nie wyciągnęli Jokera), lecz nic już nie jest w stanie powstrzymać tej pękającej od środka betonowej tamy, która zaczęła pękać pod naporem brudnej wody.
Takiego procesu nigdy nie da się zatrzymać, można jedynie obserwować jak dalej pęka, czekając aż pierdolnie na dobre.
Rosji nie pokona Ukraina ani USA, Ukraina jest tylko zapalnikiem natomiast USA katalizatorem reakcji.
Rosja pokona się sama od środka i to właśnie dzieje się na naszych oczach, widać już jak na dłoni, że ten beton puterlandu pęka.
Putinada powoli, lecz nieodwracalnie dobiega końca.
Stronnicy już się odwrócili od puterlandu, zarówno Chiny jak Indie.
Turcja również pokazała co o tym myśli, starając się jak najwięcej skorzystać dla siebie w obecnych realiach.
Dagestan już nie będzie dostarczał mięsa armatniego na nie swoją wojnę.
Kazachstan pokazuje, że jest za narodem rosyjskim, lecz dystansuje się od poczynań puterlandu, dezerterów uciekających przed mobilizacją przyjmuje, lecz nie popiera działań puterlandu.
Rosja to jest kraj średniowieczny, chociaż sama Moskwa wygląda super, sprawa kradzieży kibli czy pralek, ogólnego braku kibli w Rosji, ktoś kto tam był, to zapewne wie o czym myślę. Ja nie piszę tu o Moskwie czy Petersburgu, lecz o całej reszcie, należy zawsze pamiętać, że Rosja to nie tylko sama Moskwa.
Mentalność Rosjan można bardzo dobrze poznać, słuchając udzielanych przez nich wywiadów, one najlepiej obrazują jakim narodem są Rosjanie. Ja nie twierdze że złym, czy też dobrym, niech każdy posłucha sobie licznych wywiadów z napotkanymi Rosjanami i sam wyciągnie własne wnioski. Według mnie jest to mentalne średniowiecze ale każdy może mieć własne zdanie w tym temacie.
Pomimo że Ukraińcy też nie są aniołami, lecz coby nie mówić, to Rosjanie do końca twierdzili, że nie mają zamiaru napaść Ukrainy w celu kradzieży kibli i pralek a zachód popada w niepotrzebną histerię. Jednak Rosja dokonała inwazji, tak jak przewidywali zachodni analitycy.
Od wielu miesięcy, Rosja prowadzi ciężką i wyczerpującą wojnę, jednak twierdzi, że to tylko jakaś operacja specjalna itp. itd.
A ta „operacja specjalna” była podyktowana tym, że to zachód chciał napaść „niewinną” Rosję, więc muszą się przecież jakoś bronić, przed tym wrednym atakiem zachodu. Raz jest wszystkiemu winne USA, innym razem WB, innym razem UE lub kraje Bałtyckie, a czasami winna jest Polska, zwłaszcza za 1610 rok.
Trudno zgadnąć jak to się zakończy, lecz prawdopodobieństwo rozpadu Rosji jest ogromne i na dodatek nikt Rosji w tym nie pomaga, ponieważ mogilizacja stała się gwoździem do trumny tego skorumpowanego trupa.
A przeciętni Rosjanie nie chcą umierać za putlera, więc Rosjanie uciekają do krajów ościennych, lecz prawie nikt ich tam nie chce.
Jedynie Kazachstan jest pozytywnie nastawiony do uciekinierów, reszta sąsiadów już zdążyła się poznać na grubiaństwie nieproszonych gości, więc nie są im przychylni. Przyjmują uciekinierów z litości, lecz nie darzą ich sympatią. Na tę chwilę liczba uciekinierów według różnych źródeł przekroczyła już milion !!!
Uważam, że Rosja nie przetrwa w obecnej postaci, ponieważ błędne decyzje doprowadziły do nieodwracalnych skutków. W sercu Rosji, czyli na kremlu, może dojść do politycznego „trzęsienia ziemi” a co za tym przewrotu, może wręcz puczu, jest też możliwe jakieś inne, alternatywne rozwiązanie. Nie mniej obecne status quo dobiega już końca, nadchodzi czas wielkich przemian.
Wydaje mi się, że nadchodzi koniec Rosji jaką znamy. Te małe obwody odskoczą jak tylko zauważą jakąś sposobność, a więc słabość władzy centralnej, która coraz bardziej staje się widoczna. Najgorsze dopiero nadchodzi a putler jest tego świadomy, on już ma sraczkę, tylko jeszcze robi dobrą minę do złej gry.
I żeby nie było, ja wcale nie uważam że Ukraińcy to są anioły, ich mentalność też jest dobrze znana wszystkim ich sąsiadom.
Cynicznie twierdząc, można powiedzieć, że obecna wojna na Ukrainie, pod pewnym względami jest dla reszty europy korzystna, ponieważ Rosja przeokrutnie osłabia się w niej, a i Ukraina również przejdzie przez czyściec.
Przez Ukrainę właśnie przejeżdża walec wojenny a przez Rosję walec gospodarczy, bez perspektyw dla Rosji na większą poprawę w czasie powojennym.
Rosja jest izolowana a będzie jeszcze bardziej, zostanie sprowadzona do parteru przez świat zachodni, który niczego innego nie zrobi, poza tym, że nie będzie chciał prawie żadnej współpracy, oraz żadnych istotnych kontaktów z tym sztucznym tworem, jakim jest dziś ZSRR bis.
Najbardziej prawdopodobnym przyszłym obszarem terytorialnym Rosji, wydaje się trochę powiększone Księstwo Moskiewskie.
Już się zastanawiam komu przypadnie Królewiec a komu Petersburg czy Smoleńsk ?
Może Czechy zechcą Kralowec ?
Może Finlandia zagospodaruje Petersburg ?
Ta spuścizna wcale nie będzie łakomym kąskiem, ponieważ wygeneruje „nowe”, ciągnące się latami problemy etniczne itp.
A polska powinna trzymać się tych terenów które obecnie posiada, nie należy wdawać się w jakieś niepotrzebne awantury graniczne, niech inni się tym nasycą.
Rozpad Rosji przysłuży się wszystkim krajom które z Rosją sąsiadują.
Do niedawna Rosja uważała siebie za mocarstwo, może nadal jeszcze tak tam uważają, lecz reszta świata ma już zupełnie inne zdanie na ten temat.
Rosja to jest kolos na glinianych nogach i poza ogromnym terytorium nie mają zbyt wielu atutów. Upadek Rosji będzie korzystny dla Polski, ponieważ Rosja będzie dużo słabsza, więc nie będzie mogła realnie zagrażać Polsce. Rosja straci również światową pozycję hegemona który dyktował innym warunki, znajdzie się we właściwym dla niej miejscu w hierarchii światowej.
Pomiędzy Rosją a oderwanymi obwodami, powstaną wieloletnie spory graniczne oraz terytorialne, które będą skupiały uwagę Rosji, jednocześnie odwracając ją od Polski. Ta nowa sytuacja geopolityczna umożliwi, długi oraz stosunkowo nieskrępowany rozwój polski, oraz państw całego regionu europy środkowo wschodniej. Rosji przybędzie nowych wrogów, Kazachstan, Białoruś, Mołdawia, Armenia, Gruzja itp. Rosja będzie osłabiona oraz osaczona a będzie babrała się w tych brudach przez dziesiątki lat, jak nie dłużej. Co by nie napisać to Rosja sama sobie na to zapracowała.
Trudno zgadnąć jak to się zakończy, lecz prawdopodobieństwo rozpadu Rosji jest ogromne i na dodatek nikt jej w tym nie pomaga, a mogilizacja stała się gwoździem do trumny tego trupa. Rosjanie nie chcą umierać za putlera i uciekają z kraju.
Uważam, że Rosja nie przetrwa w obecnej postaci, ponieważ błędne decyzje doprowadziły do nieodwracalnych skutków, tam wewnątrz może dojść do „trzęsienia ziemi” a co za tym przewrotu, może puczu a może jeszcze jakieś inne rozwiązanie.
Wydaje mi się że nadchodzi koniec Rosji jaką znamy, te małe obwody odskoczą jak tylko zauważą sposobność, czyli słabość władzy centralnej, która jest coraz większa a najgorsze dopiero nadchodzi i putler o tym wie. Putler już ma sraczkę, tylko jeszcze robi dobrą minę do złej gry. I żeby nie było, wcale nie uważam że Ukraińcy to anioły, dobrze poznałem ich mentalność.
Cynicznie twierdząc, można powiedzieć, że obecna wojna na zachodzie pod pewnym względami jest dla reszty europy korzystna, ponieważ Rosja zostanie przeokrutnie osłabiona a i Ukraina też przejdzie przez czyściec.
Przez Ukrainę przejeżdża walec wojenny a przez Rosję walec gospodarczy, bez perspektyw na większą poprawę w czasie powojennym.
Rosja jest izolowana a będzie jeszcze bardziej izolowana, zostanie sprowadzona do parteru przez świat, który niczego nie zrobi poza tym, że nie będzie chciał współpracy oraz kontaktów z tym sztucznym tworem jakim jest ZSRR bis. Więc może powróci Księstwo moskiewskie ?
Już się zastanawiam komu przypadnie Królewiec a komu Petersburg czy Smoleńsk ?
Może Czechy zechcą Kralowec ?
Może Finlandia zagospodaruje Petersburg ?
Ta spuścizna wcale nie będzie łakomym kąskiem, ponieważ wygeneruje „nowe”, ciągnące się latami problemy etniczne itp.
A polska powinna trzymać się tych terenów które obecnie ma, żeby nie wdawać się w jakieś niepotrzebne awantury graniczne.
Rosja to nie jest kraj, to stan umysłu.
Poniżej zamieszczam informacje prasowe potwierdzające „moje przemyślenia” że Rosja to państwo terrorystyczne.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zwrócił się do członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, by sformułowali prawną definicję „państwa terrorystycznego” oraz ukarali Rosję za jej działania przeciwko ludności cywilnej. Dodał, że Rosja codziennie popełnia akty terroru.
Niestety obecnie ONZ nie posiada definicji państwa terrorystycznego, co do której zgadzają się wszystkie państwa członkowskie, ale ta wojna pokazuje konieczność zdefiniowania tego konceptu na poziomie ONZ oraz karania takich państw – powiedział Zełenski podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa dotyczącego rosyjskich ataków na ukraińskich cywilów.
Rosyjskie media ostrzegają przed III wojną światową. „Czas na inne kraje”
W rosyjskiej telewizji pojawiły się kolejne groźby w kierunku innych państw ze strony Rosji. Zgromadzeni w studiu goście otwarcie mówili, że „po Ukrainie przyjdzie czas na inne kraje”. Eksperci Władimira Sołowiowa ostrzegali także przed wybuchem „III wojny światowej”.
Wojna w Ukrainie trwa cztery miesiące, ale to nie tylko walka na froncie wojennym, ale także propagandowym. Rosyjskie media, w pełni podporządkowane Kremlowi, pełną parą wtłaczają społeczeństwu kłamliwą narrację dotyczącą tzw. „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie.
Niedawno w programie Władimira Sołowiowa padła propozycja, by Litwa dołączyła do walki u boku Rosji, a także że „Polska powinna poddać się Putinowi”. Każdy kolejny tydzień przynosi coraz bardziej szokujące tezy. Wojnę w Ukrainie nieustannie przedstawia się jako sukces.
W ostatnim odcinku dyskutowano na temat globalnej wojny, która może rozpocząć się niebawem. Amerykańska ekspertka ds. rosyjskiej propagandy Julia Davis opublikowała w mediach społecznościowych fragment programu, z którego wynika, że zdaniem zgromadzonych studiu „ekspertów” po Ukrainie przyjdzie czas na inne kraje, które zaatakuje Rosja.
– Wielka wojna głodowa nikomu specjalnie się nie podoba. Jednak co robić, jeśli kraj jest w niebezpieczeństwie – powiedział jeden z gości. Dalej pojawia się teza, że jedynie przeprowadzenie udanej „operacji specjalnej” w Ukrainie może zatrzymać III wojnę światową. Natomiast jeśli państwa będą „zachowywać się jak Ukraina”, to „będą następne”.
„Propagandyści w rosyjskiej telewizji państwowej opowiadają się za wywołaniem kolejnego kubańskiego kryzysu rakietowego (tym razem z użyciem rakiet hipersonicznych) w celu wyciągnięcia ustępstw od USA” – komentuje Davis.
„Pięć milionów dolarów za głowę Lecha Wałęsy”. Te słowa padły w rosyjskiej telewizji
Kremlowska propaganda weszła na kolejny poziom kłamstw i nienawiści. W programie, który został nadany w rosyjskiej telewizji państwowej padła propozycja wręczenia pięciu milionów dolarów za głowę byłego prezydenta Polski Lecha Wałęsy.
Jak ujawniła autorka kanału Andromeda na YouTube, zdaniem prowadzących program „60 minut” w programie pierwszym rosyjskiej telewizji propagandowej laureat pokojowej nagrody Nobla Lech Wałęsa miał powiedzieć niedawno w wywiadzie, że „Rosja anektowała 60 narodów i dobrze by było, żeby populacja była zredukowana do 50 mln”. To zdanie oburzyło Rosjan, którzy oskarżyli w programie Wałęsę o „otwarte nawoływanie do ludobójstwa oraz wzniecenia krwawej wojny domowej”.
W dalszej części programu głos zabrali propagandowi „eksperci”, którzy nazwali byłego Prezydenta RP „łajdakiem”. Jeden z nich, Igor Korotczenko, przedstawiany jako ekspert do spraw wojskowości, zaproponował następujące ogłoszenie: „Poszukiwany. Pięć milionów dolarów albo euro za jego głowę! Dla dowolnego Europejczyka, który go przyprowadzi”. Wcześniej Korotczenko zasłynął przedstawianiem propozycji ataku na szwedzką Gotlandię.
„II Wielka Wojna Ojczyźniana”. Propaganda w Rossija 1 o Ukrainie
Były prezydent RP w wywiadzie dla francuskiego „Le Figaro” stwierdził, że nawet jeśli Ukraina wygra wojnę za kilka lat sytuacja może się powtórzyć, może pojawić się kolejny Putin z imperialnymi zapędami. W ocenie Lecha Wałęsy populacja Rosji nie powinna liczyć więcej niż 50 mln ludzi. Była głowa państwa dodała, że Rosja powinna była zostać zniszczona już za czasów Michaiła Gorbaczowa. Ponadto Wałęsa uważa, że Zachód powinien wyzwolić Rosję.
Zacharowa reaguje na słowa Sikorskiego. „Wciąga Polskę na granicę wojny”
Kontrowersyjne słowa byłego prezydenta nie uszły uwadze rosyjskich władz. Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa odpowiedziała mu na telegramie: „Laureat Pokojowej Nagrody Nobla, były prezydent Polski Lech Wałęsa wezwał do zredukowania Rosji do 50 mln ludzi. Uważa, że aby osiągnąć bezpieczeństwo na świecie, Rosja musi zostać »rozczłonkowana«”. „Argumenty w stylu maniaka, ukraińskiego nacjonalisty Czikatiło, który między fizyczną redukcją populacji a jedzeniem rozczłonkowanych ciał marzył o »życiu jak w Polsce«” — dodała Zacharowa.
Lech Wałęsa dla Onetu: Putin nie jest samobójcą
– Trzeba powiedzieć Putinowi jasno: nie zmuszaj nas do tego, byśmy musieli walczyć twoimi metodami, bo wtedy musielibyśmy cię zniszczyć. Jak ktoś nie respektuje rozwiązań pokojowych, to trzeba z nim postępować inaczej, a nie nadstawiać drugi policzek – mówił niedawno w rozmowie z Onetem były prezydent Lech Wałęsa.
– Rozwiązania pokojowe da się stosować tylko wtedy, gdy druga strona jest nastawiona pokojowo. Tutaj mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Putin nie jest nastawiony pokojowo, więc w taki sposób się z nim po prostu nie da wygrać – uważa Wałęsa.
– Nie byłoby trzeciej wojny światowej i nie byłoby w ogóle koncepcji zbrojnego ataku, gdybyśmy nie pozwolili się Putinowi tak zachowywać, a ponieważ do tego dopuszczono, to on teraz robi, co mu się podoba – stwierdził.
Dmitrij Miedwiediew grozi w propagandowym stylu. Mówi o „sądzie ostatecznym”. Ostra odpowiedź doradcy Zełenskiego
Były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew odniósł się do ukraińskich gróźb ataku na Krym. Przekonywał, że takie działanie przyniesie „dzień sądu ostatecznego” dla wszystkich za to odpowiedzialnych. Na jego słowa ostro zareagował Mychajło Podolak. Półwysep od 2014 r. jest nielegalnie okupowany przez Rosję, która traktuje go jako swoje terytorium po tym, jak przeprowadzono tam pseudoreferendum. Miedwiediew podczas spotkania z kombatantami przekonywał, że Zachód ogranicza Rosję, „bo zazdrości temu krajowi i się go boi”.
- — Problem polega na tym, że tzw. kolektywny Zachód wciąż stara się hamować nasz rozwój — powiedział Dmitrij Miedwiediew na spotkaniu z kombatantami w niedzielę
- — W pewien sposób zazdroszczą nam i naszym możliwościom, i prawdopodobnie boją się nas — dodał
- Dmitrij Miedwiediew przekonywał, że cele Rosji w Ukrainie zostaną osiągnięte. — Myślę, że ci, którzy teraz karmią ten reżim, którzy dają pieniądze i dostarczają broń, aby utrzymać ten konflikt bez końca, zobaczą to prędzej czy później — powiedział
- Były rosyjski prezydent w propagandowym stylu odniósł się także do wojny w Ukrainie. — Władze Ukrainy postępują irracjonalnie, próbując kontynuować operację wojskową „do ostatniego stojącego Ukraińca” — powiedział
— Poszczególni egzaltowani krwawi klauni, którzy pojawiają się tam od czasu do czasu z jakimiś wypowiedziami, również próbują nam zagrozić — mam na myśli atak na Krym i tak dalej — mówił były prezydent Rosji. — Jeżeli coś takiego się wydarzy, to dzień sądu ostatecznego nadejdzie dla nich wszystkich bardzo szybko. Bardzo trudno będzie się im ukryć. Niemniej jednak nadal prowokują ogólną sytuację takimi wypowiedziami — dodał.
Miedwiediew grozi całemu światu nuklearną zagładą. „Zagrożenie dla istnienia ludzkości”
Słowa te skomentował już na Twitterze doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak. „Portretem współczesnej Rosji jest Dmitrij Miedwiediew, który grozi »dniem zagłady«. Mała osoba zapomniana przez historię, która stara się udawać poważną i przerażającą, ale w rzeczywistości powoduje jedynie litość. »Jeszcze trochę, a pokażę wam wszystko!« Pokażesz mi co? Zabijesz kolejne dziecko?” — napisał Podolak.
Miedwiediew atakuje Zachód. „Zazdroszczą nam”
— Problem polega na tym, że tzw. kolektywny Zachód wciąż stara się hamować nasz rozwój — powiedział Dmitrij Miedwiediew na spotkaniu z kombatantami w Wołgogradzie w niedzielę. Powiedział, że kraje zachodnie wypowiadały „formalne grzeczności” o epizodach jedności Rosji i Zachodu, ale „to nic nie znaczy”.
— Stany Zjednoczone i szereg krajów europejskich są głęboko zainteresowane tym, by rozwój w Rosji był jak najbardziej wstrzymany — podkreślił wiceszef Rady Bezpieczeństwa, którego słowa relacjonuje rosyjska rządowa agencja TASS.
— W pewien sposób zazdroszczą nam i naszym możliwościom, i prawdopodobnie boją się nas, przy czym to ich konceptualne zadanie jest ich priorytetem, który nie zmienia się z roku na rok i przechodzi z jednego rządu na drugi — podsumował Miedwiediew.
Miedwiediew o krajach, które dostarczają broń Ukrainie
Dmitrij Miedwiediew przekonywał, że cele Rosji w Ukrainie zostaną osiągnięte. Wymienił „neutralizację zagrożenia, denazyfikację kierownictwa Ukrainy oraz jej demilitaryzację”.
— Myślę, że ci, którzy teraz karmią ten reżim, którzy dają pieniądze i dostarczają broń, aby utrzymać ten konflikt bez końca, zobaczą to prędzej czy później — powiedział, dodając, że konflikt na Ukrainie „nie leży w interesie Europy”.
— Jeśli chodzi o Amerykanów, to jest to zupełnie inna sprawa. Im gorzej jest dla Europy, tym lepiej dla nich — próbował przekonywać. Według niego Amerykanie nigdy nie angażują się w żadne konflikty na swoim kontynencie, lecz wolą działać w innych częściach świata, takich jak Syria, Irak, Wietnam, Korea. — Czy te kraje należą do Ameryki? Nie, absolutnie nie — powiedział, podkreślając, że dla Europy konflikt w Ukrainie „jest bardzo poważnym zagrożeniem”. — Mam nadzieję, że europejscy przywódcy w końcu to dostrzegą — dodał.
Propagandowe uderzenie w ukraiński rząd
Były rosyjski prezydent w propagandowym stylu odniósł się także do wojny w Ukrainie. — Władze Ukrainy postępują irracjonalnie, próbując kontynuować operację wojskową „do ostatniego stojącego Ukraińca” — powiedział.
Przemawiając na spotkaniu z weteranami, powiedział, że „ma nadzieję, że Kijów wcześniej czy później zda sobie sprawę, że Rosja i tak osiągnie swoje cele demilitaryzacji i denazyfikacji kraju”. Dodał, że „ta nadzieja jest raczej słaba”.
— Niekończące się próby kontynuowania walki aż do, jak mówią, ostatniego stojącego Ukraińca, z pewnością doprowadzą do załamania się istniejącego reżimu politycznego, pomimo ich wysiłków, by się odezwać — powiedział Miedwiediew.
Dmitrij Miedwiediew — czołowy propagandysta Kremla
Nowe słowa Dmitrija Miedwiediewa wpisują się w jego styl wypowiedzi od czasu wybuchu wojny. Kilka dni temu zagroził wojną nuklearną, jeśli Międzynarodowy Trybunał Karny ukarze Rosję za zbrodnie wojenne w Ukrainie. Polityk stwierdził wprost, że ta sytuacja „potencjalnie stwarza zagrożenie dla istnienia ludzkości”.
Od czasu, gdy Putin wysłał wojska na Ukrainę 24 lutego, Miedwiediew regularnie korzysta z mediów społecznościowych, by krytykować Zachód i osoby krytyczne wobec Moskwy.
W zeszłym miesiącu nazwał osoby, które „nienawidzą” Rosji, „degeneratami” i podkreślił, że doprowadzi do ich „zniknięcia”. Wcześniej groził również wybuchem trzeciej wojny światowej, a podczas wystąpienia w Petersburgu przypomniał o potencjale nuklearnym, jakim dysponuje Rosja.
W maju w absurdalnym wpisie odniósł się do jednej z wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, który mówił, że ma nadzieję, iż między Polską a Ukrainą „nie będzie granicy”. „Maski opadły” – grzmiał Miedwiediew, stwierdzając, że Andrzej Duda „oficjalnie zgłosił pretensje terytorialne wobec Ukrainy”.
Z kolei w czerwcu Miedwiediew zaatakował wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób sprzeciwiają się polityce Kremla. Postanowił wytłumaczyć, dlaczego jego wypowiedzi są tak „surowe”. „Odpowiedź brzmi: nienawidzę przeciwników Rosji. To dranie i szumowiny. Chcą naszej śmierci, śmierci Rosji. I póki żyję, zrobię wszystko, by zniknęli” — napisał.
Rosyjska telewizja państwowa w coraz ostrzejszych tonach wzywa do reorganizacji systemu państwowego. Kilka dni temu Władimir Sołowiow dał widzom rosyjskiej telewizji państwowej pewną radę: — Lepiej nie kupujcie jeszcze mapy świata na lekcje w szkole w nowym roku.
Główny propagandysta Władimir Sołowiow zwrócił ostatnio uwagę, że przesłanie Putina „nawet jeszcze nie zaczęliśmy” nie jest skierowane tylko do Ukrainy.
Prezenterka telewizyjna Olga Skabiejewa ostrzegła, że Rosja może „dojść aż do Warszawy”, a ekspert wojskowy Aleksander Artamonow w porze największej oglądalności zagroził: — Położymy kres istnieniu starego świata i zapoczątkujemy nową erę, na której czele stanie Rosja.
Według jednego z najlepszych ekspertów od Rosji i Związku Radzieckiego, historyka Karla Schlögela, media zbyt długo ignorowały to, co mówił Miedwiediew, były prezydent a obecny wiceszef Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Już w październiku 2021 r. Miedwiediew napisał esej, w którym odmówił Ukrainie prawa do suwerenności. W ciągu ostatnich kilku tygodni zamieścił mapę, na której Ukraina obejmuje tylko niewielki obszar wokół Kijowa, i pisał o euroazjatyckim imperium rozciągającym się od Lizbony do Władywostoku.
Czy powinniśmy się więc spodziewać, że po Ukrainie celem będą inne kraje byłego Związku Radzieckiego?
30 grudnia 2022r przypada kolejna rocznica, tym razem stulecia powstania Związku Radzieckiego.
Nawet jeszcze nie zaczęli a już wszystko im się kończy, widocznie nie powinni wcale zaczynać – jak się nie ma miedzi, to się cicho siedzi.
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/polozyc-kres-istnieniu-starego-swiata-o-jakim-kolejnym-celu-mysli-putin/51kpxgc,79cfc278
Walczysz na Donbasie od 2014 r. Wierzyłaś, że może wybuchnąć wojna na pełną skalę?
Wiedziałam, że wielka wojna jest nieunikniona. Rozumiało to całe moje otoczenie, głównie wojskowe. Moi towarzysze opublikowali wywiad wojskowy, który przewidywał scenariusze inwazji. Ja pisałam artykuły z poradami dla ludności cywilnej — co spakować do tzw. plecaków ewakuacyjnych, aby być gotowym do natychmiastowej ucieczki.
Mimo wszystko cały czas nie chciałam wierzyć, że Putin był tak szalony, by rozpętać krwawą wojnę w Europie Środkowej.
Co twoim zdaniem może doprowadzić do końca wojny? Czy wierzysz w dyplomację?
Dla nas zwycięstwem jest ustanowienie kontroli nad całym uznanym przez społeczność międzynarodową terytorium Ukrainy, łącznie z Półwyspem Krymskim, podpisanie przez Rosję kapitulacji, zapłata reparacji i kontrybucji. Droga dyplomatyczna może być w tym bardzo pomocna, ale nie wierzę, że może ona zakończyć wojnę.
Potężni światowi gracze nie przeznaczyliby aż tyle zasobów tylko po to, by odzyskać dwa, czy trzy wybrane obszary.
Celem naszych zachodnich sojuszników jest zniszczenie Rosji, państwa terrorystycznego zagrażającego cywilizowanemu światu.
Wałęsa: nie popieram już Putina
Rosja prowadzi wojnę hybrydową przy pomocy swoich mediów narodowych przeciwko swoim sąsiadom oraz wszystkim państwom, które są przeciwne jej obecnej narracji
Przykładami narracji rosyjskiej propagandy są dezinformujące relacje, że ukraiński będzie drugim językiem urzędowym w Polsce, w szpitalach brak łóżek dla Polaków, ponieważ zajęli je Ukraińcy.
Polska ma jakoby roszczenia do ziem ukraińskich, a my wraz z czołgami wysyłamy również nasze wojsko.
Wśród powtarzających się propagandowych motywów są te, że Ukraińcy boją się Polaków jak Niemców w czasie II wojny światowej.
Warszawa jest inicjatorem antyrosyjskiej polityki Unii Europejskiej, a nasze działania wobec Rosji i Ukrainy idą pod dyktando Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.
W dezinformacyjnych przekazach Kremla Polska nie może liczyć na pomoc NATO w przypadku wojny z Rosją o Ukrainę.
Polska powodując problemy gospodarcze w państwach Grupy Wyszehradzkiej, niszczy tę grupę.
— Postępuje brutalizacja i tak już urągającego wszelkim normom przekazu rosyjskiej propagandy wymierzonej przeciwko państwu i narodowi ukraińskiemu. Zamiennie używane są propagandowe terminy „denazyfikacja” i „deukrainizacja”; trwa oczernianie ukraińskiej armii.
Wskazał, że dezinformacja Moskwy kłamie też o tym, że żołnierze pułku Azow to sataniści i kanibale, prezydent Wołodymyr Zełenski zostanie niebawem wyeliminowany, „reżim kijowski” zabija cywilów, a ukraińscy nacjonaliści muszą odpowiedzieć przed międzynarodowym trybunałem.
Propagandowy antyukraiński przekaz Rosjan to też fałszywe informacje, że broń dostarczana Ukrainie przez Zachód trafia na czarny rynek, a w strukturach ukraińskiej armii szerzy się korupcja, mężczyźni uciekają przed poborem do Polski, gdzie żyją z zasiłków, a rosyjskie wojska skutecznie rozbijają ukraińską obronę — wyliczył.
Podał, że oczerniając Zachód, rosyjska machina propagandowa m.in. podważa sens dozbrajania Ukrainy i kwestionuje skuteczność sankcji, przekonując, że w Europie nie ma jednolitego frontu wobec działań Rosji, szerzy się tam rusofobia, której wyrazem jest wielka kampania dezinformacyjna wobec Rosji.
Kreml próbuje też lansować tezy, że Europejczycy mają dość uchodźców z Ukrainy, odbierają uchodźcom dzieci, a antyrosyjskie sankcje są przyjmowane pod naciskiem USA — wskazał w rozmowie z PAP rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych. Dezinformacja przekonuje też, że dozbrajanie Ukrainy oznacza przedłużanie wojny, jednocześnie twierdząc, że Rosjanie z powodzeniem niszczą lub przechwytują nowoczesną broń dostarczaną Ukrainie przez Zachód — dodał.
Szokujące wideo z Ukrainy
Naval odnosi się do filmu, który trafił do internetu, a który to pokazujące okrutne okaleczanie ukraińskiego jeńca przez rosyjskiego żołnierza. Na krótkim nagraniu pokazany jest prawdopodobnie ukraiński żołnierz schwytany do niewoli. Leży on na ziemi z zaklejonymi ustami i związanymi rękami. Nad nim stoi mężczyzna w rosyjskim mundurze wojskowym, z naszytą literą „Z”, będącą symbolem najazdu na Ukrainę. Najpierw ostrym narzędziem rozcina mundur leżącej osoby, a następnie prawdopodobnie okalecza mężczyznę w okolicach krocza, wykrzykując przy tym poniżające obelgi po rosyjsku.
Trudno ustalić, kiedy i gdzie dokładnie nakręcono wideo. Internauci rozpoznają jednak na nim mężczyznę w charakterystycznym kapeluszu, który wcześniej pojawił się na nagraniu z zakładów chemicznych Azot w Siewierdoniecku. W poście opublikowanym na kanale RIA Novosti Telegram rosyjska agencja informacyjna zidentyfikowała mężczyznę jako członka czeczeńskiego batalionu „Achmat”.
„Absurdalne jest to, że filmik z torturami pochodzi z rosyjskich mediów, w których propagandziści z zachwytem pokazują, jak grupa sadystów okaleczyła ukraińskiego więźnia. Co teraz świat powinien myśleć o rosyjskich żołnierzach? O kraju Putina, w którym jego żołnierze lubią tortury i zamachy?” — zastanawia się autor artykułu.
Mateńczuk uważa, że świat może zrobić „niewiele”, a sytuacja okaleczonego jeńca nie jest pojedyncza. „Oficerowie Sił Zbrojnych Ukrainy i żołnierze Azowskich Sił Specjalnych są traktowani jeszcze gorzej, są torturowani z wyjątkowym okrucieństwem. Po uwolnieniu ukraińscy jeńcy relacjonują, że byli bici po całym ciele, wciskano im lufy karabinów w rany, aby je ponownie otworzyć, szczypano ich obcęgami, duszono. Ponadto niektórzy byli rażeni prądem, bici pałkami i wielokrotnie kopani po genitaliach” — wymienia Mateńczuk.
GROMowiec porównuje raporty z zachowań Rosjan do tych znanych z II wojny światowej. „Jak to jest możliwe w XXI w.? Czy nasza cywilizacja nie nauczyła się niczego od cierpienia z poprzednich wojen? Rosja wydaje się pozostawać na początku XX w., nie chcąc przyjąć obecnych norm społecznych”
Gen. Skrzypczak: Potrzebne radykalne decyzje o izolacji Rosji
O konieczności całkowitej izolacji Rosji mówi także gen. Waldemar Skrzypczak, dodając, że najistotniejszą bronią na Rosjan byłby nacisk światowej opinii publicznej.
– Nie broń, nie rakiety, bo myśmy już to przerabiali: Rosjanie ludność cywilną mordują już od dłuższego czasu. To, co stało się teraz w Winnicy, to nic nowego. Co zrobił świat, aby te mordy powstrzymać? Ile rosyjskich rakiet byśmy nie zestrzelili, to i tak kilka doleci do celu. Skuteczność systemów przeciwlotniczych jest na poziomie 80-90 proc., czyli 10-20 proc. rosyjskich rakiet doleci do celu. To wystarczy, aby zabić kilkadziesiąt osób. Teraz nie chodzi o rakiety, broń czy systemy. Chodzi o to, aby w końcu politycy i opinia światowa podjęły radykalne decyzje o izolacji Rosji – uważa gen. Skrzypczak. – Jeśli nie będzie buntu opinii światowej przeciwko temu bestialstwu, to żadne systemy obrony przeciwlotniczej tego nie załatwią.
Dodaje, że większość problemów pojawia się przez dwulicowość światowych polityków.
– Proszę zobaczyć, jacy politycy są… Oszukują swoje narody, tak jak Niemcy i inne państwa, mówią, że wpierają Ukrainę, pomagają, a tymczasem wspierają Putina, do którego nikt się jeszcze nie dobrał. On dalej będzie mordować, bo liczy na bezkarność, na brak działań polityków Zachodu, poza kilkoma wyjątkami, czyli min. Brytyjczykami czy Polakami, którzy są jednoznaczni w tym wszystkim – podkreśla wojskowy.
Gen. Skrzypczak podkreśla, że niektórzy przywódcy powinni albo jednoznacznie opowiedzieć się przeciwko Rosji, albo po prostu ustąpić ze swoich stanowisk.
– Jeżeli w społeczeństwach nie powstanie protest przeciwko rządom tolerującym mordy w Ukrainie, a powinny takie powstać i powiedzieć Scholzowi: albo wspieraj Ukrainę, albo się pakuj i nie będziesz kanclerzem, czy też we Francji Macronowi podobnie, bo nie ma dla takich polityków miejsca w przestrzeni publicznej, to nic się nie zmieni. Francuzi i Niemcy powinni takich przywódców kijami wypędzić. Musi nastąpić pełna izolacja Rosji we wszystkich obszarach funkcjonowania tego państwa. Jeżeli nie będzie tego działania, to żadna rakieta nie uchroni Ukraińców przed śmiercią – podsumowuje gen. Waldemar Skrzypczak.
Niemcy o tym nie decydują, zdecyduje USA i WB a Niemcom zostanie narzucone to co będą musieli wykonać, dostaną wybór, więc albo dostosują się do norm międzynarodowych albo i Niemcy spotka „kara” za „nieodpowiednie” podejście do sprawy.
Jeśli teraz tego nie zrobią tak jak należy, to jeszcze przez dziesiątki lat a może nawet setki lat świat będzie się motał w różnych konfliktach wojennych. Rosja już jest niemal na kolanach, jeszcze trochę a padnie na pysk a wtedy wystarczy tylko dokończyć temat, czyli doprowadzić do separatystycznych dążeń poszczególnych regionów, tak żeby Rosja rozpadła się na małe państewka i jest to jak najbardziej wykonalne.
A potem przyjdzie czas na Chiny łącznie z Koreą Płn. Indie, Iran a na końcu na USA które pomimo bycia światowym policjantem również nie jest wolne od tych samych problemów co wspomniane wyżej państwa.